約 4,217,355 件
https://w.atwiki.jp/lunasea_copy/pages/15.html
INORAN使用機材について 92年の使用弦はERNIEBALL REGULAR SLINKY.010/.013/.017/.026/.036/.046 ●INORAN JAZZMASTER/FENDER 以前より使用していた1959年製をベースにマスタービルダー、デニス・ガルカスが作り上げたメイン器。 主な材構成はアルダー・ボディにスラブボード(分厚いローズウッド)となっている。 ピックアップはマイケル・フランク・ブラウンが新たに開発したヴィンテージ・タイプを採用。 チューナーはクルーソン・スタイルのゴトー製マグナムロックSDS510を、 トレモロ部にはブリッジ・サドルへと確実に弦を固定するバズストップ・バーが組み込まれている。 ●ILP-Ⅳ Signature Marr one/ESP 同シリーズ3本(Rosso,Viola)中、最も弾きこまれたマローネ。 ILP-Ⅳを基にキルテッド・メイプル・トップ/マホガニー・バック、メイプル・ネック/エボニー指板という材構成だ。 ピックアップはシェクターのモンスタートーン、セイモアダンカンSSL-4t、同APH-1を採用。
https://w.atwiki.jp/oper/pages/1515.html
AKT II Szpaler w ogrodzie. Po prawej stronie widać oświetlone okna w domu Stolnika. W głębi mur i furtka. Halka chodzi między drzewami. Noc. SCENA 1 Halka O! Jakżebym klęczeć chciała, Już u krzyża, koło drogi! Żeby nad łzami niebogi, Przenajświętsza Częstochowska Panieneczka, Matka Boska, Łaskawie się zmiłowała! O! Bo biedna jam sierota Tak się dużo nacierpiała! po chwili, oglądając się wkoło Gdzież to Jontek? Tam ochota huczna taka! słychać muzykę z domu A tu noc! po chwili radośniej On pożegna mnie, sokolik Znów powróci w górny kraj. Dniem i nocą mnie tęsknota, Gdy go będę wyglądała; Lecz gdy wróci, wróci raj! Gdyby rannem słonkiem wzlecieć mi skowronkiem, Gdyby jaskółeczką bujać mi po niebie! Gdyby rybką w rzece - płynąć tu do ciebie, Jaśku mój, do ciebie. Ani ja w Wisełce pływająca rybka, Ani ja skowronek, ni jaskółka chybka, Jeden tylko wicher w górach mi zanuci Wróci Jasiek, wróci! Gdyby mnie gwiazdeczką, w skałach ponad zdrojem, Przejrzeć się w twej duszy, przejrzeć w sercu twojem! Błędnym choć ognikiem, co tak blado pała, Gdyby moja łezka tobie zapałała! Ni mi błyskać w zdroju, ni mknąć nad gaikiem, Ani ja gwiazdeczką, ni błędnym ognikiem. Płyną wciąż po rosie jęki moje, płyną, Szkoda cię, dziewczyno! SCENA 2 Halka i Jontek. Jontek Szuka jej między drzewami. Halko! Halko! Halka Przybiega do niego. A widzisz Jontku, na co ci było Zwodzić mnie biedną? I mnie odbierać - na co ci było Radość mą jedną? Jam go słyszała, jam go widziała Słoneczko moje! pewnie I wróci, wróci, już nie porzuci. Jontek Biedne, biedne serce twoje! Halka Ledwie nie pękło, nie wyskoczyło Ono niebodze... Ach! Jontku! Jontku na co ci było Trapić mnie srodze! Jontek nieco szyderczo Cha! cha! cha! Halka zdziwiona Ty śmiejesz się? Uchodźmy stąd! Jontek Uchodźmy więc! Halka oglądając się niespokojnie Jakoś tak dziwno w tem wielkiem mieście, Jakoś tak straszno wiejskiej niewieście! Nie widać jak, nie widać skąd Słoneczko wschodzi. Nie widać jak, nie widać gdzie Słonko zachodzi. Tak ciemna noc! Te głuche mury I straszą mnie - i męczą mnie. O prędzej tam, gdzie nasze góry Śnieżyście lśnią. On czeka mnie Za miastem już. Co? Ty śmiejesz się? Jontek Uchodźmy więc, gdy czeka nas I gdy przyjść ma. z gorzkim politowaniem I ty mu wierzysz, biedna dziewczyno, Że cię nie zwodzi, ty wierzysz mu! Jak wicher świszczy nad połoniną, Jak z gór potoki płyną i płyną, Tak skłamał on, nie przyjdzie tu, A ty mu wierzysz biedna dziewczyno! Halka Wierzę, wierzę mu! Jontek Ty nie wiesz, co to miłość panicza Z biedną góralką, nie wiesz ty! U niego będzie słodycz oblicza I mowa słodka, jak twarz dziewicza. W sercu on głaz na twoje łzy! A ty chcesz wierzyć w miłość panicza! Halka Jontku, tyś - zły! Jontek On jak złe kupił biedną twą duszę, On pan, a panów lubicie wy! Kiedym, jak deszczu w wiosenną suszę, Ja pragnął cię - on rzekł mieć muszę! I spojrzał raz i jegoś ty. Zabrał ci wianek, zabrał ci duszę, O moja Halko, biedna dziewczyno! Że cię nie zwodzi, ty wierzysz mu? Jak wicher świszczy nad połoniną, Jak z gór potoki płyną i płyną, Tak skłamał on, nie przyjdzie tu, A ty mu wierzysz, biedna dziewczyno! po chwili Myślisz, że po to przyszliśmy tu, Abyś szczęśliwa, abyś wesoła, Ujrzała Jaśka, swego sokoła? pokazując jej oświetlone okna Tam Jaśko pan! Z tą piękną panną, co wiedzie tan, Zaręcza się - zwykle jak pan! Słychać za sceną chór gości. A oboje równi stanem, Jak urodą, tak i wianem. Niech im szczęście pasmo wije! Niechaj żyją, niechaj żyje Cny Odrowąż z cnym Pomianem! Halka Nieporuszona z początku na głos chóru, pojmuje nareszcie, porywa się i uderza we drzwi. Puszczajcie mnie, puszczajcie mnie, Tu ojciec dzieciątka mojego! Jontek odciągając ją Uchodźmy z miejsca tego! Zobaczą cię! Halka Puszczajcie mnie, puszczajcie mnie! do Jontka, błagając go na klęczkach Do pana, do pana, Ach Jontku! Prowadź mnie! Jontek Zobaczą cię, Pokrzywdzą cię! SCENA 3 Ciż, chór gości, chór służących ze światłem i Dziemba. Chór Co to za gwar, Skąd wrzawa ta? I hałas ten, Co znaczyć ma? Dziemba Wypędzić ich! Chór Precz stąd, precz z zabawy! Kazać tam czeladzi, Niech im dadzą strawy, Niech im będą radzi, A z zabawy precz! SCENA 4 Ciż i Janusz. Janusz wbiegając daje znak ręką. Co to? Chór w głąb ustępuję. Janusz zbliżając się do Halki, z cicha. Wszak ci mówiłem, prosiłem przecie. Po coś tu jeszcze? Halka smutno nań spogląda, chwyta się nagle z wyrzutem za głowę i w milczeniu siada na ławce. Jontek Wchodzi na przód sceny, pokornie się kłaniając Januszowi. To - panie - ja! Janusz poznawszy go, z przytłumionym gniewem I skądże ty, tak wodzić śmiesz, Z dalekich gór, cierpiące biedne dziewczę? Więc we wsi tam niedobrze wam! Więc jej tam krzywda? Mów prędzej - czego chcesz? na stronie Przeklęty chłop! Ta biedna znowu jest w obłędzie. gniewnie Odprowadź ją, natychmiast zabierz ją! Usłużność twą - pan ci pamiętać będzie. Jontek O panie nasz! Chciej litość mieć! Zmarł ojciec jej, sędziwy kmieć, A matka toć już dawno w ziemi... Za sierotą Bóg, Bóg tylko sam - i gorzka łza! ciszej A ludzie ludźmi - szydzą, szepcą tam... chwila milczenia, nagle z pokorą ironiczną O dobry panie! Straszna dola jej! Nagrodzi was Bóg, za litość nad biednemi! SCENA 5 Ciż, kilku gości. Stolnik i Zofia. Janusz biegnie na ich spotkanie i powiada im, że Halka obłąkana. Halka z wolna wstając Powolutku, pomaleńku, Stumaniłeś gołąbeczka! Powolutku, pomaleńku, Bielutkiego gołąbeczka Stumaniłeś sokoleńku! Stumaniłeś go! Zofia, Stolnik, Dziemba i chór Dziwna jakaś dziewka, Smutna jakaś śpiewka! Przecie wyjść kazali, Ona śpiewa dalej I nie zważa nic. Jontek z poprzedzającymi Biedna, biedna dziewko! Smutną twoją śpiewką Serce się nie zbudzi. Dla radosnych ludzi Miły tylko śmiech! Zofia bacznie przyglądając się Januszowi, który niespokojnie patrzy na Halkę Każ oddalić ich! Janusz odwraca się od Halki i daje znak ręką Dziembie. Dziemba do Halki i Jontka Wynoście się! Chór Precz stąd, precz z zabawy, Idźcie do czeladzi! Tam wam będą radzi, Tam wam dadzą strawy, A z zabawy precz! Stolnik razem z chórem A to dziwna rzecz! Dziembo mój łaskawy, Weź ich do czeladzi, Niech im dadzą strawy, A z zabawy precz! Jontek razem z chórem O! Nam nie zabawy, Ani u czeladzi Nie łakniemy strawy. Bóg nas poprowadzi, Pójdziem sami precz. Zofia Na stronie przygląda się coraz bardziej Januszowi. Nie chcą do czeladzi! Wzrok jej taki łzawy, Widać śród zabawy Januszowi wadzi. Dziwna, dziwna rzecz! Janusz na stronie Ją, Boże łaskawy, Niech twa dłoń prowadzi! Ale śród zabawy Chłop ten po co wadzi, Niechaj pójdą precz! Halka z Jontkiem z wolna odchodzi. Zasłona spada. AKT II Szpaler w ogrodzie. Po prawej stronie widać oświetlone okna w domu Stolnika. W głębi mur i furtka. Halka chodzi między drzewami. Noc. SCENA 1 Halka O! Jakżebym klęczeć chciała, Już u krzyża, koło drogi! Żeby nad łzami niebogi, Przenajświętsza Częstochowska Panieneczka, Matka Boska, Łaskawie się zmiłowała! O! Bo biedna jam sierota Tak się dużo nacierpiała! po chwili, oglądając się wkoło Gdzież to Jontek? Tam ochota huczna taka! słychać muzykę z domu A tu noc! po chwili radośniej On pożegna mnie, sokolik Znów powróci w górny kraj. Dniem i nocą mnie tęsknota, Gdy go będę wyglądała; Lecz gdy wróci, wróci raj! Gdyby rannem słonkiem wzlecieć mi skowronkiem, Gdyby jaskółeczką bujać mi po niebie! Gdyby rybką w rzece - płynąć tu do ciebie, Jaśku mój, do ciebie. Ani ja w Wisełce pływająca rybka, Ani ja skowronek, ni jaskółka chybka, Jeden tylko wicher w górach mi zanuci Wróci Jasiek, wróci! Gdyby mnie gwiazdeczką, w skałach ponad zdrojem, Przejrzeć się w twej duszy, przejrzeć w sercu twojem! Błędnym choć ognikiem, co tak blado pała, Gdyby moja łezka tobie zapałała! Ni mi błyskać w zdroju, ni mknąć nad gaikiem, Ani ja gwiazdeczką, ni błędnym ognikiem. Płyną wciąż po rosie jęki moje, płyną, Szkoda cię, dziewczyno! SCENA 2 Halka i Jontek. Jontek Szuka jej między drzewami. Halko! Halko! Halka Przybiega do niego. A widzisz Jontku, na co ci było Zwodzić mnie biedną? I mnie odbierać - na co ci było Radość mą jedną? Jam go słyszała, jam go widziała Słoneczko moje! pewnie I wróci, wróci, już nie porzuci. Jontek Biedne, biedne serce twoje! Halka Ledwie nie pękło, nie wyskoczyło Ono niebodze... Ach! Jontku! Jontku na co ci było Trapić mnie srodze! Jontek nieco szyderczo Cha! cha! cha! Halka zdziwiona Ty śmiejesz się? Uchodźmy stąd! Jontek Uchodźmy więc! Halka oglądając się niespokojnie Jakoś tak dziwno w tem wielkiem mieście, Jakoś tak straszno wiejskiej niewieście! Nie widać jak, nie widać skąd Słoneczko wschodzi. Nie widać jak, nie widać gdzie Słonko zachodzi. Tak ciemna noc! Te głuche mury I straszą mnie - i męczą mnie. O prędzej tam, gdzie nasze góry Śnieżyście lśnią. On czeka mnie Za miastem już. Co? Ty śmiejesz się? Jontek Uchodźmy więc, gdy czeka nas I gdy przyjść ma. z gorzkim politowaniem I ty mu wierzysz, biedna dziewczyno, Że cię nie zwodzi, ty wierzysz mu! Jak wicher świszczy nad połoniną, Jak z gór potoki płyną i płyną, Tak skłamał on, nie przyjdzie tu, A ty mu wierzysz biedna dziewczyno! Halka Wierzę, wierzę mu! Jontek Ty nie wiesz, co to miłość panicza Z biedną góralką, nie wiesz ty! U niego będzie słodycz oblicza I mowa słodka, jak twarz dziewicza. W sercu on głaz na twoje łzy! A ty chcesz wierzyć w miłość panicza! Halka Jontku, tyś - zły! Jontek On jak złe kupił biedną twą duszę, On pan, a panów lubicie wy! Kiedym, jak deszczu w wiosenną suszę, Ja pragnął cię - on rzekł mieć muszę! I spojrzał raz i jegoś ty. Zabrał ci wianek, zabrał ci duszę, O moja Halko, biedna dziewczyno! Że cię nie zwodzi, ty wierzysz mu? Jak wicher świszczy nad połoniną, Jak z gór potoki płyną i płyną, Tak skłamał on, nie przyjdzie tu, A ty mu wierzysz, biedna dziewczyno! po chwili Myślisz, że po to przyszliśmy tu, Abyś szczęśliwa, abyś wesoła, Ujrzała Jaśka, swego sokoła? pokazując jej oświetlone okna Tam Jaśko pan! Z tą piękną panną, co wiedzie tan, Zaręcza się - zwykle jak pan! Słychać za sceną chór gości. A oboje równi stanem, Jak urodą, tak i wianem. Niech im szczęście pasmo wije! Niechaj żyją, niechaj żyje Cny Odrowąż z cnym Pomianem! Halka Nieporuszona z początku na głos chóru, pojmuje nareszcie, porywa się i uderza we drzwi. Puszczajcie mnie, puszczajcie mnie, Tu ojciec dzieciątka mojego! Jontek odciągając ją Uchodźmy z miejsca tego! Zobaczą cię! Halka Puszczajcie mnie, puszczajcie mnie! do Jontka, błagając go na klęczkach Do pana, do pana, Ach Jontku! Prowadź mnie! Jontek Zobaczą cię, Pokrzywdzą cię! SCENA 3 Ciż, chór gości, chór służących ze światłem i Dziemba. Chór Co to za gwar, Skąd wrzawa ta? I hałas ten, Co znaczyć ma? Dziemba Wypędzić ich! Chór Precz stąd, precz z zabawy! Kazać tam czeladzi, Niech im dadzą strawy, Niech im będą radzi, A z zabawy precz! SCENA 4 Ciż i Janusz. Janusz wbiegając daje znak ręką. Co to? Chór w głąb ustępuję. Janusz zbliżając się do Halki, z cicha. Wszak ci mówiłem, prosiłem przecie. Po coś tu jeszcze? Halka smutno nań spogląda, chwyta się nagle z wyrzutem za głowę i w milczeniu siada na ławce. Jontek Wchodzi na przód sceny, pokornie się kłaniając Januszowi. To - panie - ja! Janusz poznawszy go, z przytłumionym gniewem I skądże ty, tak wodzić śmiesz, Z dalekich gór, cierpiące biedne dziewczę? Więc we wsi tam niedobrze wam! Więc jej tam krzywda? Mów prędzej - czego chcesz? na stronie Przeklęty chłop! Ta biedna znowu jest w obłędzie. gniewnie Odprowadź ją, natychmiast zabierz ją! Usłużność twą - pan ci pamiętać będzie. Jontek O panie nasz! Chciej litość mieć! Zmarł ojciec jej, sędziwy kmieć, A matka toć już dawno w ziemi... Za sierotą Bóg, Bóg tylko sam - i gorzka łza! ciszej A ludzie ludźmi - szydzą, szepcą tam... chwila milczenia, nagle z pokorą ironiczną O dobry panie! Straszna dola jej! Nagrodzi was Bóg, za litość nad biednemi! SCENA 5 Ciż, kilku gości. Stolnik i Zofia. Janusz biegnie na ich spotkanie i powiada im, że Halka obłąkana. Halka z wolna wstając Powolutku, pomaleńku, Stumaniłeś gołąbeczka! Powolutku, pomaleńku, Bielutkiego gołąbeczka Stumaniłeś sokoleńku! Stumaniłeś go! Zofia, Stolnik, Dziemba i chór Dziwna jakaś dziewka, Smutna jakaś śpiewka! Przecie wyjść kazali, Ona śpiewa dalej I nie zważa nic. Jontek z poprzedzającymi Biedna, biedna dziewko! Smutną twoją śpiewką Serce się nie zbudzi. Dla radosnych ludzi Miły tylko śmiech! Zofia bacznie przyglądając się Januszowi, który niespokojnie patrzy na Halkę Każ oddalić ich! Janusz odwraca się od Halki i daje znak ręką Dziembie. Dziemba do Halki i Jontka Wynoście się! Chór Precz stąd, precz z zabawy, Idźcie do czeladzi! Tam wam będą radzi, Tam wam dadzą strawy, A z zabawy precz! Stolnik razem z chórem A to dziwna rzecz! Dziembo mój łaskawy, Weź ich do czeladzi, Niech im dadzą strawy, A z zabawy precz! Jontek razem z chórem O! Nam nie zabawy, Ani u czeladzi Nie łakniemy strawy. Bóg nas poprowadzi, Pójdziem sami precz. Zofia Na stronie przygląda się coraz bardziej Januszowi. Nie chcą do czeladzi! Wzrok jej taki łzawy, Widać śród zabawy Januszowi wadzi. Dziwna, dziwna rzecz! Janusz na stronie Ją, Boże łaskawy, Niech twa dłoń prowadzi! Ale śród zabawy Chłop ten po co wadzi, Niechaj pójdą precz! Halka z Jontkiem z wolna odchodzi. Zasłona spada. Moniuszko,Stanisław/Halka/III
https://w.atwiki.jp/japanesehiphop/pages/5057.html
Format Title Artist Label Model Number Release Press 12 SOLIPSISM VIGORMAN VIGORMAN,LEXINGTON,MANHATTAN RECORDS LEXAL036 2019/11/03 - Side Track Title Produce A 1 KILLIN IT GeG 2 SOLIPSISM BACHLOGIC 3 2Face GeG 4 The Verse feat.RUDEBWOY FACE,PERSIA 774 5 Diamond GeG 6 A Few GeG 7 大人が言う(UNPLUGGED REMIX) GeG B 8 頭悪い天才 feat.BASI GeG 9 Up 2 Me KM 10 Vintage from Teenage feat.変態紳士クラブ GeG 11 Slow Down GeG 12 I Remember BACHLOGIC 13 Last Shit BACHLOGIC PERTAIN RECORD AMAZON SOLIPSISM [Analog]
https://w.atwiki.jp/asakuriseries/pages/211.html
Apples of Eden(エデンの果実) La Prima Civiltà, una razza di esseri avanzati che precedettero gli esseri umani, lasciò tracce della loro tecnologia sparse in tutto il mondo. Tra la Confraternita degli Assassini e l Ordine dei Templari, queste reliquie sono chiamate "Frutti dell Eden". 第一文明人は、人類よりはるか以前に存在した先進的な種族であり、彼らの技術の痕跡は世界中に残された。 アサシン教団とテンプル騎士団の間でこれらの遺物は「エデンの果実」と呼ばれる。 I più ambiti di questi sono le Mele di Eden, strumenti versatili che fungevano da depositi di conoscenza della Prima Civiltà, ma vennero principalmente utilizzati soprattutto come dispositivi di controllo. Coloro che Vennero Prima crearono originariamente le Mele come mezzo per garantire sottomissione dell umanità controllando i pensieri, le emozioni ed il comportamento dei loro servitori umani. エデンの果実は、第一文明によって蓄積された知識のたまものであり、主に汎用的な制御装置として使用されていた。 かつて存在した彼らは、奴隷である人類の思考、感情、行動を制御することによって、人類をコントロールする力を手にする手段としてエデンの果実を作り出した。 La struttura genetica del genere umano fu specificamente progettata per rispondere al potere della Mela. Ironia della sorte, portò anche ad una rivolta di schiavi, in cui due esseri umani conosciuti come Adamo ed Eva recuperarono una Mela e la utilizzarono per innescare una ribellione umana contro i loro padroni. そのため、人類の遺伝的構造は、エデンの果実の力に対応するように設計されている。 皮肉にもアダムとイブによって果実は奪われたあげく、その二人が人類蜂起の引き金となり、主人に対して奴隷の反乱がもたらされた。 Secoli dopo, il potere delle Mele di controllare le menti degli uomini fu riconosciuto dall Ordine dei Templari, che iniziò una caccia per le Mele e altri Frutti dell Eden che continua ancora oggi. Una Mela dell Eden doveva essere l elemento centrale del satellite Eye-Abstergo, un piano Templare che prevedeva di utilizzare una serie di satelliti per il controllo della Terra. 数世紀を経て、人間の心を支配するエデンの果実の力はテンプル騎士団によって再び発見され、現在なおも続く「エデンの果実」を含む遺物の発掘が開始された。 エデンの果実は、地球規模で人類を制御するために計画された衛星であるアブスターゴの目で使用するため、テンプル騎士団の最優先事項となった。 Si sa che esistono almeno cinque Mele dell Eden, e ce ne potrebbero essere altre ancora nascoste nel mondo. エデンの果実は少なくとも5つ存在していることが知られており、世界には未だ隠された他の果実が存在しているかもしれない。 ◆ ◆ ◆ ▲Page Top
https://w.atwiki.jp/nostradamus/pages/1671.html
sort は現代フランス語では「運命」「籤」「まじない」などの意味。中期フランス語では「魔術、呪詛」(sortilège)、「魔法使い」(sorcier)、「元金」(le capital)、「総額」(montant)などの意味もあった(*1)。古フランス語では「予言」(prédiction)、「投票、議決」(suffrage, décision)などの意味もあった(*2)。 登場箇所 詩百篇第1巻81番 詩百篇第3巻48番(未作成) 詩百篇第3巻66番(未作成) 詩百篇第6巻18番 詩百篇第9巻77番 詩百篇第10巻45番(未作成) ※記事へのお問い合わせ等がある場合、最上部のタブの「ツール」>「管理者に連絡」をご活用ください。
https://w.atwiki.jp/vket/pages/350.html
いらっしゃいませ、お客様。 Vket Plazaの案内をご所望ですか? 当施設は、ショッピングからお食事、エンターテイメントまで、あらゆる体験をまとめた複合商業施設です。 様々な“ワールド”にまたがって存在する当施設は、時節や世界観に添った“催事”によって、姿を変えます。 お一人でもご家族でもお友達同士でも――どんな楽しみ方でもできるよう、新鮮な体験をご提供させていただいております。 現在、当施設はワールド間の路線を“旅”する移行期間――Express Mode。 Vket Plazaと一緒に、新たな地への旅路をお楽しみ下さい。 【VRChatワールドリンク】 ・Vket2022W VketPlaza -Express Mode- Xmas-Deco 【カタログページ】 【サークル一覧】
https://w.atwiki.jp/hellgate_london/pages/703.html
Sydonai's Thorax [部分編集] Category Unique Item Class Templar Slot Torso Armor Type Order Item Level 34 Require Level 27 Armor 98 Shield 41 Equip Cost 39 Str, 29 Stam Inherent Attributes Adds 37-76 defense ageinst all special damage effects Special Attributes All Attributes +11 Total Armor Value Increased 9% +41 Shields +41 Armor ※上記に画像がないときはアイテム名.jpgでアップロードしてください。 [部分編集] Special Attributes 固定 Affix名 効果 ★ Fearless? All Attributes + 11-13 ★ Colossal? Total Armor Value Increased 9-10% ★ Assimilating? + 41-42 Shields ★ Resolute? + 40-42 Armor Hit Points + 53-54 [部分編集] ・追加画像 関連ページ Beast of Abbadon Order armor Unique Templar Armors
https://w.atwiki.jp/psmovie/pages/313.html
Fujimura (Saizen,sai) 制作一覧 ApSs1st CV「IG-UNITE」 Encore Arrival ES+FD ES紅白 Evolving Spinners Penspent Collaboration Video(SAIZEN edit) JapEn 3rd 予告編 JapEn 4th JEBCHAT祭り CV(SAIZEN Edit) Saz ect Saz ect Star Drive Sazect_F WLPSオフ 1st なかよしーぶい 出演一覧 CP-1 3rd Encore Arrival ES紅白 Evolving Spinners Penspent Collaboration Video(RYO edit) Evolving Spinners Penspent Collaboration Video(SAIZEN edit) Hotel HigeNeko CV JapEn 2nd JapEn 3rd JapEn 4th JEBCHAT祭り CV(GO_ONE Edit) JEBCHAT祭り CV(SAIZEN Edit) Pen Giga Zero 2nd CV Pen Giga Zero 3rd CV PenIllusion 2nd Pesp 1st PSN 4th PTSL 4.5th PTSL 5.5th RMX + Evolving Spinners Collaboration Video RYO 2nd Saz ect Saz ect Star Drive Sazect_F Skyper No.5 SpinningParty SpinningParty Ⅱ SPSL 5th SPSL 6th Suzaku s CV 1st WCDS1.5 WCDS1st WLPS 2nd WLPS 3rd WLPSオフ 1st なかよしーぶい ふゆのかい 1st
https://w.atwiki.jp/pocketplanes/pages/276.html
NORILSK [ノリリスク] NORILSK は ASIA に位置する人口約 0.17 millionの都市。 NORILSK Airportは Class 1 の空港。 “THE NICKEL DEPOSITS OF NORILSK-TALNAKH ARE THE LARGEST NICKEL-COPPER-PALLADIUM DEPOSITS IN THE WORLD.” OPEN(coins) 1875coins 宣伝(coins) 11875coins レベル1 レベル2 レベル3 アップグレードコスト(coins) - 3750 5625 LAYOVERS 5 10 15 CLOSE時の払戻(coins) 937 2812 5625 空港 一覧 AFRICA [アフリカ] AL FASHIR・ALGIERS・BAMAKO・BEIRA・BENGHAZI・CAIRO・CAPE TOWN・CASABLANCA・DAKAR・DJIBOUTI・DURBAN・HARARE・IN SALAH・JOHANNESBURG・JUBA・KADUNA・KAMPALA・KANANGA・KHARTOUM・KINSHASA・KISANGANI・LAGOS・LILONGWE・LIVINGSTONE・LOBITO・MAHAJANGA・MOGADISHU・MOMBASA・MONROVIA・NAIROBI・PORT ELIZABETH・PORT SUDAN・TIMBUKTU・TRIPOLI・WINDHOEK・ZANZIBAR ASIA [アジア] ADEN・AHMEDABAD・ANADYR・BAGHDAD・BANGALORE・BANGKOK・BEIJING・BUTWAL・CEBU・CHENGDU・DELHI・DHAKA・GUANGZHOU・HANOI・HARBIN・HONG KONG・HYDERABAD・ISTANBUL・JAKARTA・JERUSALEM・KABUL・KANDAHAR・KARACHI・KOLKATA・KUCHING・KUWAIT CITY・LHASA・MAGADAN・MANILA・MUMBAI・MUSCAT・NAGASAKI・NANPING・NORILSK・NOVOSIBIRSK・OSAKA・PADANG・PALU・PEVEK・PORT MORESBY・RANGOON・RIYADH・SAPPORO・SENDAI・SEOUL・SHANGHAI・SHENYANG・SINGAPORE・TAIPEI・TEHRAN・TIKSI・TOKYO・ULAN BATOR・URUMQI・VLADIVOSTOK・XI AN・XINING・YAKUTSK・YINCHUAN EUROPE [ヨーロッパ] AMSTERDAM・ATHENS・BARCELONA・BEIRUT・BELFAST・BELGRADE・BERGEN・BERLIN・BERN・BORDEAUX・BRUSSELS・BUCHAREST・COPENHAGEN・CORDOBA(SPAIN)・GLASGOW・HAMMERFEST・HELSINKI・KIEV・LISBON・LONDON・LULEA・LYON・MADRID・MANCHESTER・MINSK・MOSCOW・MUNICH・MURMANSK・NAPLES・OSLO・OULU・PARIS・PERM・PRAGUE・REYKJAVIK・RIGA・ROME・ST.PETERSBURG・STOCKHOLM・TBILISI・TRONDHEIM・VENICE・VIENNA・VOLGOGRAD・WARSAW NORTH AMERICA [北アメリカ] ANCHORAGE・ATLANTA・BARROW・BISMARCK・BOSTON・CALGARY・CANCUN・CHARLESTON・CHICAGO・CHIHUAHUA・CINCINNATI・DALLAS・DENVER・DETROIT・EDMONTON・FAIRBANKS・GOOSE BAY・GUATEMALA・HAVANA・HILO・HONOLULU・HOUSTON・INUVIK・IQALUIT・JUNEAU・KANSAS CITY・KETCHIKAN・LAS VEGAS・LOS ANGELES・MEXICO CITY・MIAMI・MINNEAPOLIS・MONTERREY・MONTREAL・NEW ORLEANS・NEW YORK・NOME・NUUK・OAXACA・ORLANDO・OTTAWA・PANAMA CITY・PHILADELPHIA・PHOENIX・PORTLAND・QUEBEC・SALT LAKE CITY・SAN DIEGO・SAN FRANCISCO・SAN JOSE・SANTO DOMINGO・SASKATOON・SEATTLE・SPOKANE・ST.LOUIS・THUNDER BAY・TORONTO・VANCOUVER・WASHINGTON DC・WHITEHORSE・WINNIPEG・YELLOWKNIFE SOUTH AMERICA [南アメリカ] ARAGUAINA・ASUNCION・BARILOCHE・BELEM・BOGOTA・BRASILIA・BUENOS AIRES・CAMPO GRANDE・CARACAS・CORDOBA(ARGENTINA)・CUIABA・CUZCO・EASTER ISLAND・FORTALEZA・GEORGETOWN・IQUITOS・LA PAZ・LIMA・MANAUS・PORTO VELHO・PUNTA ARENAS・QUITO・RECIFE・RIO DE JANEIRO・SALVADOR・SANTIAGO・SAO PAULO・TERESINA OCEANIA [オセアニア] ADELAIDE・ALICE SPRINGS・AUCKLAND・BRISBANE・BROKEN HILL・BROOME・CAIRNS・CHRISTCHURCH・DARWIN・GERALDTON・HOBART・KALGOORLIE・KATHERINE・MELBOURNE・MOUNT ISA・NEWMAN・PERTH・PORT HEDLAND・ROCKHAMPTON・SYDNEY・WELLINGTON
https://w.atwiki.jp/oper/pages/3468.html
ATTO QUARTO Il salotto di Zazà come nel secondo atto. (Anaide seduta presso al tavolo. Malardot inquieto in piedi vicino a lei) ▼MALARDOT▲ Così, nessuna nuova? ▼ANAIDE▲ Forse verrà più tardi; non so… qualche disgrazia forse? Dio ce ne guardi! ▼MALARDOT▲ Non si dovea lasciarla allontanare nemmen di quattro passi! Con quei nervi, vi pare…?! Ora mi avete messo in un impiccio serio! mi mangio il meglio degli incassi per ogni suo capriccio!! Jeri sera, ad esempio hanno imparato che Zazà non cantava… e m’han piantato! ▼ANAIDE▲ (balzando in piedi) Qualcuno! s’apre l’uscio… È lei…! (Anaide scompare, correndo incontro e poscia rientra in iscena con Zazà, che camminando quasi automaticamente, traversa la stanza senza vedere Malardot. Zazà si getta sulla sedia presso al tavolo come oppressa; Malardot destra impacciato. Dalla destra in fondo entrano Cascart e Natalia che rapidamente sembra mettere Cascart al corrente dell’avvenuto a Parigi) ▼ANAIDE▲ (accompagnando Zazà) Figliuola mia! Mia Zazà…! ▼ZAZÀ▲ (sedendo) Buondì, mamma… ▼ANAIDE▲ (riprende una sedia e siede come per cominciare un lungo discorso) Che orribile agonia! Ma tu ci darai subito notizie… Stavo in pena… ▼ZAZÀ▲ Oh no, mamma, non posso… Mi reggo in piedi appena tutta notte ho vegliato… Racconterò… ma dopo! ▼ANAIDE▲ (insistendo) Vorrei… ▼ZAZÀ▲ Lasciami in pace. (volgendosi scorge Malardot – irritata e sorpresa) Voi qui! per quale scopo? ▼MALARDOT▲ (imbarazzato) Io… venivo a sentire… ▼ZAZÀ▲ (amaramente) Oh! già lo so!… se canto?!!! Voi pagate! Che importa a voi se ho il cuore infranto! se sono inferma e stanca?! La tasca delle imprese ci mette anche le lagrime… sul conto delle spese! Sì, canterò…! (levandosi, ad Anaide) Ma portalo, mamma, lontan di qua! ▼MALARDOT▲ (scusandosi) Io non pensavo… ▼ZAZÀ▲ (a Malardot) Andate… (a Anaide) Mamma… va via! va… va… (Anaide esce con Malardot. Zazà ricade spossata sul canapè) ▼NATALIA▲ (a Cascart, dolcemente) Signore! è adesso la vostra volta… ditele qualche – mite parola… se voi non siete chi la consola? ▼CASCART▲ (un po’ risentito, bonariamente, avanzando) Che debbo dirle – se non m’ascolta? ▼ZAZÀ▲ (supplichevole) Ah, tu non puoi, Cascart, dire così… i tuoi consigli io seguirò… Sei tu ch’io stimo! Oh, mio Cascart, non reggo più… perdo la testa! Che far debbo?… Di’!? (Natalia esce dalla sinistra) ▼CASCART▲ (commosso) Zazà, piccola zingara, schiava d’un folle amore, tu non sei giunta al termine ancor del tuo dolore! Quanto convien di lacrime che sul tuo volto scenda pria che il tuo solo ed umile pellegrinar riprenda! Tu lo credesti libero… or la speranza è spenta… Ora sei tu la libera, e il tuo dover rammenta! Ahi! del sognato idillio sparve l’incanto a un tratto! una manina d’angelo indietreggiar t’ha fatto! ▼ZAZÀ▲ (come mormorando) Ah, quella figlia… ▼CASCART▲ Piangi la pace tua svanita… Ma rammenta che un altro dovere hai nella vita Quell’uomo ha una famiglia… Rendilo! ▼ZAZÀ▲ Abbandonarlo? ▼CASCART▲ È tuo dovere rendilo! Che?… Non vorresti farlo? ▼ZAZÀ▲ Ciò non dissi… ▼CASCART▲ Che pensi? ▼ZAZÀ▲ Nulla… che lo farò… dovessi anche morire… oggi. Gli parlerò… ▼CASCART▲ No! non vorrai riceverlo? ti rovini!… ▼ZAZÀ▲ Ha promesso di tornare oggi! ▼CASCART▲ Pazza tu, che glie l’hai concesso! Pazza le mille volte!… Se lo vedi… sei persa! Scrivigli… se gli scrivi la cosa è assai diversa… Egli sen va… tu all’arte ritorni come pria… ▼ZAZÀ▲ Non sarebbe cortese… ▼CASCART▲ (brutale) Parli di cortesia?! Qui si tratta di moglie, di figlia, di dovere! ▼NATALIA▲ (entrando in fretta) Oh signora, signora… Venitelo a vedere… il signor Milio è all’angolo della via… ▼ZAZÀ▲ (corre alla finestra) Milio! ▼NATALIA▲ È là; ei conversa ridendo con il signor Courtois. ▼ZAZÀ▲ (con gioja delirante) Mio Cascart, ti ringrazio dei tuoi consigli… di… li seguirò… ma parti, ch’ei non ti trovi qui… va… va… ▼CASCART▲ Men vo Ma presto su te discenderà l’ora del pentimento!… Ahi povera Zazà!… (esce) ▼ZAZÀ▲ Natalia, guarda! si vede che ho pianto? ▼NATALIA▲ Anzi non fosti mai bella così! ▼ZAZÀ▲ La colazione preparagli intanto… (osservando intorno) Dio! quale orrendo disordine, qui! Ei che a Parigi ha quel ricco salotto…! (volgendosi) Sulla poltrona m’hai lasciato il busto?! (accenna il tavolo) Vedi; quel pajo di scarpe là sotto! ▼NATALIA▲ (prendendo il busto e le scarpe) Siam giunte or ora, poi! mi sembra giusto! ▼ZAZÀ▲ Taci…! la polvere… sul pianoforte! l’accappatojo sul paravento… (si serve deIl’accappatojo per pulire il piano. – Scampanellata Zazà si rivolge) E quel cappello… (indicando quello sulla campana dell’orologio. Natalia sempre tenendo le scarpe e il busto corre a cercare il cappello quando si volta, Zazà le getta l’accappatojo; allora Natalia va a gettar tutto nello spogliatojo, ne chiude la porta e corre a destra ad aprire a Milio) ▼ZAZÀ▲ (dando un ultimo sguardo) Per buona sorte tutto è a suo posto… Dio! che momento! (Milio appare sulla porta) Eccoti, amore e vita! Deh, ch’io ti guardi e baci oh, t’amo ancor ti stringono le braccia mie tenaci! ▼MILIO▲ (abbracciandola) Che hai? perché m’abbracci sì forte, stamattina? ▼ZAZÀ▲ Oh, il cattivo! io son sempre uguale a te vicina! ▼MILIO▲ No conosco i tuoi baci; so del tuo amore immenso (Natalia prepara la tavola) T’amo troppo, e il mistero indovinare io penso! ▼ZAZÀ▲ (in un abbraccio lungo) M’ami troppo? Mai quanto basta!… Ti par tedioso l’umor mio?… E che ho fatto un sogno tormentoso! Tu non m’amavi più… non ti vedevo più… Dei dolci tempi andati, dei baci innumerati, del nostro amor che fu, altro non rimanca che una parola… anzi due voci e una minaccia sola Mai più! E ridestandomi – ancor ti vedo! m’ami, ai tuoi baci – ancora io credo! Come felice, – Milio, mi fai… lasciami piangere… ▼MILIO▲ (asciugandole gli occhi) Zazà, che hai? ▼ZAZÀ▲ Nulla i miei nervi! solita storia! Non ti dar pena … facciam baldoria! Vogliamo ridere … far vita lieta… Hai appetito? ▼MILIO▲ Come un poeta! ▼ZAZÀ▲ (gridando a Natalia) Presto! servi! E tu siediti, come sedesti, qui, all’indomani della Rivista di Bussy… (Natalia serve. Zazà fingendo calma ed allegria) Come la prima volta!… Che notizie mi porti da Parigi? ▼MILIO▲ (allegro) Le solite le nascite, le morti, le corse… oh! mi scordavo; i cani ammaestrati al circo! ▼ZAZÀ▲ (interrogando ansiosa) E ci sei stato? ▼MILIO▲ Cioè ci siamo stati! ▼ZAZÀ▲ (contenendosi) Ci siete stati!… ▼MILIO▲ Avevo due miei amici meco… ▼ZAZÀ▲ (fissandolo seria) Due amici? ▼MILIO▲ Che hai?… Mi fissi e mi fai l’eco! ▼ZAZÀ▲ Nulla; pensavo che sono felici di venire a teatro con te; quei tuoi amici! Zazà, tu non la prendi, Zazà!… ▼MILIO▲ Tu hai ragione… Vuoi? stasera… ▼ZAZÀ▲ (vivamente) Ah, davvero? ▼MILIO▲ Ho visto il cartellone che annuncia una commedia… Quindici giorni fa ero… ▼ZAZÀ▲ (interrompendo) Con un amico… ▼MILIO▲ Ero… ▼ZAZÀ▲ (come sopra) Alle « Varietà ». ▼MILIO▲ (fissandola) Che hai? ▼ZAZÀ▲ Sono nervosa… Cascart jeri è venuto a propormi Marsiglia… ed io non ho voluto… ▼MILIO▲ Perché? ▼ZAZÀ▲ Non hai affari laggiù da quelle parti… ▼MILIO▲ Ed io delle scritture non voglio più privarti… Il mio viaggio… ▼ZAZÀ▲ (scattando, si alza e passeggia nervosa) Alfine!!… Eccolo il gran discorso!! Morivi se di nuovo non lo mettevi in corso!! Il tuo viaggio!!! invero che ci mancava questo!… ▼MILIO▲ Via, ti calma, bambina sai che ritorno presto… fra tre o quattro mesi… ▼ZAZÀ▲ O cinque, o sei… Che fa? Misura forse il tempo la gelosia?! ▼MILIO▲ (con rimprovero) Zazà… tu sai che parto solo! ▼ZAZÀ▲ (si volge impetuosa) Solo? Tu menti! Vai… bugiardo! Con tua moglie parti!!… ▼MILIO▲ (levandosi sorpreso) Mia moglie!… Sai?!… (Ricade seduto. Un silenzio) ▼ZAZÀ▲ Ebbene, si, so tutto! Che hai moglie… che mi fuggi! (un silenzio) Senti; io non vo’ dolermi di ciò tu non sapevi il futuro… Mi dolgo di ciò che in me distruggi! So che nel mio destino entrar tu non dovevi! Perché m’hai tanto amata!… Perché!… ▼MILIO▲ Zazà! ▼ZAZÀ▲ Ah! no; tu non avevi il diritto di fare tutto ciò! La mia vita era quella che tu sai… io sorridevo… non pensavo al male… tu m’apparisti allora… e t’adorai, dolce amor mio fatale! E sognai di passar lieta al tuo fianco, una vita d’amor rigenerata! e mi vedevo già col crine bianco sposa e madre adorata!… Come tornar qual fui, dopo tal sogno?! del mio passato io stessa mi vergogno!! No, tu dovevi dir la verità… Che non t’avrei amato… allor!… ▼MILIO▲ Zazà! ▼ZAZÀ▲ (cade tra le braccia di Milio, piangendo) No! tu lo sai ch’io mento; che t’avrei sempre amato! eri il mio solo ed unico amor predestinato! Ma mi dovevi, o Milio, il pianto risparmiare d’una felicità… che non potevi dare! (Cade sul canapè piangendo a dirotto. Milio è presso a lei) ▼MILIO▲ Zazà, tu mi rimproveri d’averti troppo amata? Forse io potea riflettere? Tu mi domandi ciò! La tua carezza prima forse m’hai tu negata? Forse potevo amarti diversamente? No! Dimmi ho avuta la forza io di lasciarti? di fuggire lontano!… Io sono qui, presso le labbra tue, chino a baciarti, a desiarti, come il primo dì! No! mia colpa non è. Eravam nati l’uno per l’altra era fatalità! bisognava non essersi incontrati, per non volersi bene, o mia Zazà! (A poco a poco egli si è seduto su di una sedia dietro il divano, e a questo punto Zazà, piegandosi indietro, si trova fra le sue braccia, piangendo) ▼ZAZÀ▲ (in lacrime, perdutamente) Sì! sì! ▼MILIO▲ (susurrando, tenendola tra le braccia) Tu sei buona; m’hai tanto adorato… ▼ZAZÀ▲ E sempre t’adoro…! ▼MILIO▲ Tuo sempre son stato! lo sai…! ▼ZAZÀ▲ So che parti… mi lasci… ▼MILIO▲ Ma torno!… ▼ZAZÀ▲ Amor che finisce non ha più ritorno! ▼MILIO▲ Che pensi? ▼ZAZÀ▲ (risoluta) Non torni!… L’ha detto… Totò!… ▼MILIO▲ (levandosi bruscamente) Totò!!… Tu hai veduta mia figlia!! ▼ZAZÀ▲ Sì… ▼MILIO▲ No… Smentisci! Ma dove? (silenzio) Ma dove? ▼ZAZÀ▲ Da te! ▼MILIO▲ Sei stata a Parigi?! sei stata da me?! ▼ZAZÀ▲ Sì… ▼MILIO▲ Hai visto mia moglie? ▼ZAZÀ▲ L’ho vista! ▼MILIO▲ Hai parlato? ▼ZAZÀ▲ Sì!… ▼MILIO▲ Questo delitto hai compiuto? Hai osato…! ▼ZAZÀ▲ (levandosi diritta, terribile) Io! … perché no? ▼MILIO▲ (con furore crescente) Che hai detto? che hai fatto, malaccorta! ▼ZAZÀ▲ Nulla! Ma s’io son quella che adori,… che t’importa? ▼MILIO▲ Che le hai detto? hai potuto la pace sua turbare? ▼ZAZÀ▲ Ah, come l’ami! Vedi l’ami! non puoi negare!! ▼MILIO▲ (cercando scuse) È mia moglie… e tu sei… ▼ZAZÀ▲ (fra l’ira e i singhiozzi) Lo so!… sono un piaga putrida, che tu celi giù nel tuo cuor profondo! Lo, so; sono una stolta che col suo pianto paga il marchio dell’infamia che la segnò nel mondo! «Mia moglie!» quando hai detto «mia moglie» hai detto tutto! Va, che mi bolle il sangue! Non vale il mio più brutto costume di cantante, quella tua donna!… Va! ▼MILIO▲ (folle) Tu osi…! ▼ZAZÀ▲ Oso!! Le ho detta tutta la verità! ▼MILIO▲ Le hai parlato? Ah, l’infame! Tu non le hai detto… ▼ZAZÀ▲ Ho detto tutto sì, tutto! I nostri baci, l’ardente affetto, le notti innamorate; sai? le follie!… Che sei mio, tutto mio!… ▼MILIO▲ (l’afferra come per batterla, poi la getta a terra, urlando) Sgualdrina! ▼ZAZÀ▲ (a terra) Ah, come l’ami, lei!!! (silenzio) ▼MILIO▲ (tremante di rabbia, con voce soffocata, mentre prende il soprabito ed il cappello) Ed ora io mi domando come, vicino a te, potei scordar la dolce mia buona creatura; come insozzare il nome mio, ch’ella porta, e me in quell’immondo amplesso della tua carne impura! (Zazà poco a poco si alza e si ritrae verso il caminetto a sinistra) Oh! tu m’hai ben guarito dalla fatal follia! Ora chi sei conosco; so il fondo dei tuo cor! e al rientrar domani nella dimora mia, d’averti conosciuta mi resterà il rossor! (Va a passo concitato sino alla porta a destra) ▼ZAZÀ▲ (in uno sforzo ultimo) Basta! non più! Ritorna pur nella tua dimora vi troverai la pace… ▼MILIO▲ (che stava per uscire, ritornando indietro vivamente) Che? ▼ZAZÀ▲ Nulla io dissi… ▼MILIO▲ Allora, Zazà, perché mentire? ▼ZAZÀ▲ Nulla han saputo… Io sola (senza voce) or so quanto volevo…! ▼MILIO▲ Zazà, una parola! ▼ZAZÀ▲ Tua moglie… tu l’ami… mi basta! ▼MILIO▲ (appressandosi) Zazà! ▼ZAZÀ▲ Va via! vorrei dirti che t’odio e ti sprezzo! Non posso ma parti mi metti ribrezzo… Va… taci… (lo respinge) ▼MILIO▲ (dopo un istante di lotta, disperatamente) Ah!?! (Fugge) (Un silenzio) ▼ZAZÀ▲ Che ho fatto? (corre alla porta) Egli parte! egli va? Non torna indietro… (esce correndo nell’anticamera e la si sente gridare) Milio! Milio! (nessuna risposta. Rientra) Ed io l’ho scacciato! (Un’idea) Ah! posso, richiamarlo! (corre alla finestra) Dio! (chiama) Milio!! (Un lampo di speranza) S’è voltato!… (disillusa) No… (chiamando più forte) Milio! torna! Milio… (Lo segue coll’occhio come nell’Atto II) È all’angolo… È sparito! (disperata) Sparito! E non ritorna… mai più! mai più! Tutto è finito! (Cade seduta sui gradini della finestra piangendo) ATTO QUARTO Il salotto di Zazà come nel secondo atto. Anaide seduta presso al tavolo. Malardot inquieto in piedi vicino a lei MALARDOT Così, nessuna nuova? ANAIDE Forse verrà più tardi; non so… qualche disgrazia forse? Dio ce ne guardi! MALARDOT Non si dovea lasciarla allontanare nemmen di quattro passi! Con quei nervi, vi pare…?! Ora mi avete messo in un impiccio serio! mi mangio il meglio degli incassi per ogni suo capriccio!! Jeri sera, ad esempio hanno imparato che Zazà non cantava… e m’han piantato! ANAIDE balzando in piedi Qualcuno! s’apre l’uscio… È lei…! Anaide scompare, correndo incontro e poscia rientra in iscena con Zazà, che camminando quasi automaticamente, traversa la stanza senza vedere Malardot. Zazà si getta sulla sedia presso al tavolo come oppressa; Malardot destra impacciato. Dalla destra in fondo entrano Cascart e Natalia che rapidamente sembra mettere Cascart al corrente dell’avvenuto a Parigi ANAIDE accompagnando Zazà Figliuola mia! Mia Zazà…! ZAZÀ sedendo Buondì, mamma… ANAIDE riprende una sedia e siede come per cominciare un lungo discorso Che orribile agonia! Ma tu ci darai subito notizie… Stavo in pena… ZAZÀ Oh no, mamma, non posso… Mi reggo in piedi appena tutta notte ho vegliato… Racconterò… ma dopo! ANAIDE insistendo Vorrei… ZAZÀ Lasciami in pace. volgendosi scorge Malardot – irritata e sorpresa Voi qui! per quale scopo? MALARDOT imbarazzato Io… venivo a sentire… ZAZÀ amaramente Oh! già lo so!… se canto?!!! Voi pagate! Che importa a voi se ho il cuore infranto! se sono inferma e stanca?! La tasca delle imprese ci mette anche le lagrime… sul conto delle spese! Sì, canterò…! levandosi, ad Anaide Ma portalo, mamma, lontan di qua! MALARDOT scusandosi Io non pensavo… ZAZÀ a Malardot Andate… a Anaide Mamma… va via! va… va… Anaide esce con Malardot. Zazà ricade spossata sul canapè NATALIA a Cascart, dolcemente Signore! è adesso la vostra volta… ditele qualche – mite parola… se voi non siete chi la consola? CASCART un po’ risentito, bonariamente, avanzando Che debbo dirle – se non m’ascolta? ZAZÀ supplichevole Ah, tu non puoi, Cascart, dire così… i tuoi consigli io seguirò… Sei tu ch’io stimo! Oh, mio Cascart, non reggo più… perdo la testa! Che far debbo?… Di’!? Natalia esce dalla sinistra CASCART commosso Zazà, piccola zingara, schiava d’un folle amore, tu non sei giunta al termine ancor del tuo dolore! Quanto convien di lacrime che sul tuo volto scenda pria che il tuo solo ed umile pellegrinar riprenda! Tu lo credesti libero… or la speranza è spenta… Ora sei tu la libera, e il tuo dover rammenta! Ahi! del sognato idillio sparve l’incanto a un tratto! una manina d’angelo indietreggiar t’ha fatto! ZAZÀ come mormorando Ah, quella figlia… CASCART Piangi la pace tua svanita… Ma rammenta che un altro dovere hai nella vita Quell’uomo ha una famiglia… Rendilo! ZAZÀ Abbandonarlo? CASCART È tuo dovere rendilo! Che?… Non vorresti farlo? ZAZÀ Ciò non dissi… CASCART Che pensi? ZAZÀ Nulla… che lo farò… dovessi anche morire… oggi. Gli parlerò… CASCART No! non vorrai riceverlo? ti rovini!… ZAZÀ Ha promesso di tornare oggi! CASCART Pazza tu, che glie l’hai concesso! Pazza le mille volte!… Se lo vedi… sei persa! Scrivigli… se gli scrivi la cosa è assai diversa… Egli sen va… tu all’arte ritorni come pria… ZAZÀ Non sarebbe cortese… CASCART brutale Parli di cortesia?! Qui si tratta di moglie, di figlia, di dovere! NATALIA entrando in fretta Oh signora, signora… Venitelo a vedere… il signor Milio è all’angolo della via… ZAZÀ corre alla finestra Milio! NATALIA È là; ei conversa ridendo con il signor Courtois. ZAZÀ con gioja delirante Mio Cascart, ti ringrazio dei tuoi consigli… di… li seguirò… ma parti, ch’ei non ti trovi qui… va… va… CASCART Men vo Ma presto su te discenderà l’ora del pentimento!… Ahi povera Zazà!… esce ZAZÀ Natalia, guarda! si vede che ho pianto? NATALIA Anzi non fosti mai bella così! ZAZÀ La colazione preparagli intanto… osservando intorno Dio! quale orrendo disordine, qui! Ei che a Parigi ha quel ricco salotto…! volgendosi Sulla poltrona m’hai lasciato il busto?! accenna il tavolo Vedi; quel pajo di scarpe là sotto! NATALIA prendendo il busto e le scarpe Siam giunte or ora, poi! mi sembra giusto! ZAZÀ Taci…! la polvere… sul pianoforte! l’accappatojo sul paravento… si serve deIl’accappatojo per pulire il piano. – Scampanellata Zazà si rivolge E quel cappello… indicando quello sulla campana dell’orologio. Natalia sempre tenendo le scarpe e il busto corre a cercare il cappello quando si volta, Zazà le getta l’accappatojo; allora Natalia va a gettar tutto nello spogliatojo, ne chiude la porta e corre a destra ad aprire a Milio ZAZÀ dando un ultimo sguardo Per buona sorte tutto è a suo posto… Dio! che momento! Milio appare sulla porta Eccoti, amore e vita! Deh, ch’io ti guardi e baci oh, t’amo ancor ti stringono le braccia mie tenaci! MILIO abbracciandola Che hai? perché m’abbracci sì forte, stamattina? ZAZÀ Oh, il cattivo! io son sempre uguale a te vicina! MILIO No conosco i tuoi baci; so del tuo amore immenso Natalia prepara la tavola T’amo troppo, e il mistero indovinare io penso! ZAZÀ in un abbraccio lungo M’ami troppo? Mai quanto basta!… Ti par tedioso l’umor mio?… E che ho fatto un sogno tormentoso! Tu non m’amavi più… non ti vedevo più… Dei dolci tempi andati, dei baci innumerati, del nostro amor che fu, altro non rimanca che una parola… anzi due voci e una minaccia sola Mai più! E ridestandomi – ancor ti vedo! m’ami, ai tuoi baci – ancora io credo! Come felice, – Milio, mi fai… lasciami piangere… MILIO asciugandole gli occhi Zazà, che hai? ZAZÀ Nulla i miei nervi! solita storia! Non ti dar pena … facciam baldoria! Vogliamo ridere … far vita lieta… Hai appetito? MILIO Come un poeta! ZAZÀ gridando a Natalia Presto! servi! E tu siediti, come sedesti, qui, all’indomani della Rivista di Bussy… Natalia serve. Zazà fingendo calma ed allegria Come la prima volta!… Che notizie mi porti da Parigi? MILIO allegro Le solite le nascite, le morti, le corse… oh! mi scordavo; i cani ammaestrati al circo! ZAZÀ interrogando ansiosa E ci sei stato? MILIO Cioè ci siamo stati! ZAZÀ contenendosi Ci siete stati!… MILIO Avevo due miei amici meco… ZAZÀ fissandolo seria Due amici? MILIO Che hai?… Mi fissi e mi fai l’eco! ZAZÀ Nulla; pensavo che sono felici di venire a teatro con te; quei tuoi amici! Zazà, tu non la prendi, Zazà!… MILIO Tu hai ragione… Vuoi? stasera… ZAZÀ vivamente Ah, davvero? MILIO Ho visto il cartellone che annuncia una commedia… Quindici giorni fa ero… ZAZÀ interrompendo Con un amico… MILIO Ero… ZAZÀ come sopra Alle « Varietà ». MILIO fissandola Che hai? ZAZÀ Sono nervosa… Cascart jeri è venuto a propormi Marsiglia… ed io non ho voluto… MILIO Perché? ZAZÀ Non hai affari laggiù da quelle parti… MILIO Ed io delle scritture non voglio più privarti… Il mio viaggio… ZAZÀ scattando, si alza e passeggia nervosa Alfine!!… Eccolo il gran discorso!! Morivi se di nuovo non lo mettevi in corso!! Il tuo viaggio!!! invero che ci mancava questo!… MILIO Via, ti calma, bambina sai che ritorno presto… fra tre o quattro mesi… ZAZÀ O cinque, o sei… Che fa? Misura forse il tempo la gelosia?! MILIO con rimprovero Zazà… tu sai che parto solo! ZAZÀ si volge impetuosa Solo? Tu menti! Vai… bugiardo! Con tua moglie parti!!… MILIO levandosi sorpreso Mia moglie!… Sai?!… Ricade seduto. Un silenzio ZAZÀ Ebbene, si, so tutto! Che hai moglie… che mi fuggi! un silenzio Senti; io non vo’ dolermi di ciò tu non sapevi il futuro… Mi dolgo di ciò che in me distruggi! So che nel mio destino entrar tu non dovevi! Perché m’hai tanto amata!… Perché!… MILIO Zazà! ZAZÀ Ah! no; tu non avevi il diritto di fare tutto ciò! La mia vita era quella che tu sai… io sorridevo… non pensavo al male… tu m’apparisti allora… e t’adorai, dolce amor mio fatale! E sognai di passar lieta al tuo fianco, una vita d’amor rigenerata! e mi vedevo già col crine bianco sposa e madre adorata!… Come tornar qual fui, dopo tal sogno?! del mio passato io stessa mi vergogno!! No, tu dovevi dir la verità… Che non t’avrei amato… allor!… MILIO Zazà! ZAZÀ cade tra le braccia di Milio, piangendo No! tu lo sai ch’io mento; che t’avrei sempre amato! eri il mio solo ed unico amor predestinato! Ma mi dovevi, o Milio, il pianto risparmiare d’una felicità… che non potevi dare! Cade sul canapè piangendo a dirotto. Milio è presso a lei MILIO Zazà, tu mi rimproveri d’averti troppo amata? Forse io potea riflettere? Tu mi domandi ciò! La tua carezza prima forse m’hai tu negata? Forse potevo amarti diversamente? No! Dimmi ho avuta la forza io di lasciarti? di fuggire lontano!… Io sono qui, presso le labbra tue, chino a baciarti, a desiarti, come il primo dì! No! mia colpa non è. Eravam nati l’uno per l’altra era fatalità! bisognava non essersi incontrati, per non volersi bene, o mia Zazà! A poco a poco egli si è seduto su di una sedia dietro il divano, e a questo punto Zazà, piegandosi indietro, si trova fra le sue braccia, piangendo ZAZÀ in lacrime, perdutamente Sì! sì! MILIO susurrando, tenendola tra le braccia Tu sei buona; m’hai tanto adorato… ZAZÀ E sempre t’adoro…! MILIO Tuo sempre son stato! lo sai…! ZAZÀ So che parti… mi lasci… MILIO Ma torno!… ZAZÀ Amor che finisce non ha più ritorno! MILIO Che pensi? ZAZÀ risoluta Non torni!… L’ha detto… Totò!… MILIO levandosi bruscamente Totò!!… Tu hai veduta mia figlia!! ZAZÀ Sì… MILIO No… Smentisci! Ma dove? silenzio Ma dove? ZAZÀ Da te! MILIO Sei stata a Parigi?! sei stata da me?! ZAZÀ Sì… MILIO Hai visto mia moglie? ZAZÀ L’ho vista! MILIO Hai parlato? ZAZÀ Sì!… MILIO Questo delitto hai compiuto? Hai osato…! ZAZÀ levandosi diritta, terribile Io! … perché no? MILIO con furore crescente Che hai detto? che hai fatto, malaccorta! ZAZÀ Nulla! Ma s’io son quella che adori,… che t’importa? MILIO Che le hai detto? hai potuto la pace sua turbare? ZAZÀ Ah, come l’ami! Vedi l’ami! non puoi negare!! MILIO cercando scuse È mia moglie… e tu sei… ZAZÀ fra l’ira e i singhiozzi Lo so!… sono un piaga putrida, che tu celi giù nel tuo cuor profondo! Lo, so; sono una stolta che col suo pianto paga il marchio dell’infamia che la segnò nel mondo! «Mia moglie!» quando hai detto «mia moglie» hai detto tutto! Va, che mi bolle il sangue! Non vale il mio più brutto costume di cantante, quella tua donna!… Va! MILIO folle Tu osi…! ZAZÀ Oso!! Le ho detta tutta la verità! MILIO Le hai parlato? Ah, l’infame! Tu non le hai detto… ZAZÀ Ho detto tutto sì, tutto! I nostri baci, l’ardente affetto, le notti innamorate; sai? le follie!… Che sei mio, tutto mio!… MILIO l’afferra come per batterla, poi la getta a terra, urlando Sgualdrina! ZAZÀ a terra Ah, come l’ami, lei!!! silenzio MILIO tremante di rabbia, con voce soffocata, mentre prende il soprabito ed il cappello Ed ora io mi domando come, vicino a te, potei scordar la dolce mia buona creatura; come insozzare il nome mio, ch’ella porta, e me in quell’immondo amplesso della tua carne impura! Zazà poco a poco si alza e si ritrae verso il caminetto a sinistra Oh! tu m’hai ben guarito dalla fatal follia! Ora chi sei conosco; so il fondo dei tuo cor! e al rientrar domani nella dimora mia, d’averti conosciuta mi resterà il rossor! Va a passo concitato sino alla porta a destra ZAZÀ in uno sforzo ultimo Basta! non più! Ritorna pur nella tua dimora vi troverai la pace… MILIO che stava per uscire, ritornando indietro vivamente Che? ZAZÀ Nulla io dissi… MILIO Allora, Zazà, perché mentire? ZAZÀ Nulla han saputo… Io sola senza voce or so quanto volevo…! MILIO Zazà, una parola! ZAZÀ Tua moglie… tu l’ami… mi basta! MILIO appressandosi Zazà! ZAZÀ Va via! vorrei dirti che t’odio e ti sprezzo! Non posso ma parti mi metti ribrezzo… Va… taci… lo respinge MILIO dopo un istante di lotta, disperatamente Ah!?! Fugge Un silenzio ZAZÀ Che ho fatto? corre alla porta Egli parte! egli va? Non torna indietro… esce correndo nell’anticamera e la si sente gridare Milio! Milio! nessuna risposta. Rientra Ed io l’ho scacciato! Un’idea Ah! posso, richiamarlo! corre alla finestra Dio! chiama Milio!! Un lampo di speranza S’è voltato!… disillusa No… chiamando più forte Milio! torna! Milio… Lo segue coll’occhio come nell’Atto II È all’angolo… È sparito! disperata Sparito! E non ritorna… mai più! mai più! Tutto è finito! Cade seduta sui gradini della finestra piangendo Leoncavallo,Ruggero/Zazà