約 4,129,730 件
https://w.atwiki.jp/oper/pages/1517.html
AKT IV Późny wieczór, plac otoczony wierzbami. Po jednej stronie widzów drewniany kościółek wiejski z cmentarzem, po drugiej widać wystawę dworu, dalej chaty wiejskie, w głębi wzgórza i skały, między któremi wije się rzeka. SCENA l Jontek Sam schodzi z góry. Nieszczęsna Halka! Gwałtem tu idzie, Za małoż jeszcze krzywdy w jej biedzie! Ciągle na myśli panicz niewierny. Kiedy go z żoną tu obaczy, Umrzeć gotowa! O Jezu miłosierny! Niech Twoja dłoń Sierotę biedną uchowa! Ty chroń ją Panie, chroń! po chwili Żeby ją tam powstrzymali! Ja nie mogłem. SCENA2 Jontek i Dudziarz. W głębi sceny wchodzi na górę i zaczyna wygrywać wesoło. Jontek odwracając się nagle Hej dudziarzu! Skądże wraz Wesołegoście zagrali? Dudziarz Trzeba ślub powitać, kumie. Jontek kiwając ręką Jeszcze czas! Jakoś lepiej się rozumie, Gdy, dudziarzu, smętniej gracie. Dudziarz Zmienia piosenkę pytając. Po naszemu? Jontek Oj tak, bracie! Szumią jodły na gór szczycie, Szumią sobie w dal, I młodemu smutne życie, Gdy ma w sercu żal. Z innych ludzi do nikogo, Jeno do ciebie, niebogo! Oj Halino, oj jedyno, Dziewczyno moja! Już w dziecinne lata nasze, Jam do czarnych skał Szedł w przepaście, bym ci ptaszę Małe z gniazdka dał. Zawszem tobie najwonniejszych Kwiatów przyniósł z gór, Dal z odpustu najpiękniejszych Koralików sznur. Nie mam żalu do nikogo, Jeno do ciebie, niebogo! Oj Halino, oj jedyno, To wina twoja. Rośnie krzaczek! W drzewko rośnie, Wzrosłaś, jakby czar. Ach! Za tobą bym radośnie Wskoczył w ognia żar. Lata jakby wichry biega, Jak potoki mkną. Przybył panicz i dla niego Pogardziłaś mną. Nie mam żalu do nikogo, Jeno do ciebie, niebogo! Oj Halino, oj jedyno, Dziewczyno moja! SCENA 3 Ciż i Halka. Szybko zbiega z gór, wyrywając się góralom i góralkom, co ją wstrzymują. Jontek do niej żywo Ach! - Odejdź, Halko, nie zostawaj się! Halka z uporem Nie! Jontek chcąc ją uprowadzić Na to nie zezwolę. Halka Wyrywa się mu i siada na kamieniu. Oj zobaczysz mnie, sokole! Dudziarz daje znak, że weselny orszak zbliża się, wszyscy wieśniacy schodzą na scenę. SCENA 4 Ciż i Dziemba. Dziemba Dobrze, żeście tu gromadą! Przywitajcież mi rozgłośnie I pokłońcie się radośnie Młodej pani. Chór Przywitamy ją rozgłośnie, Pokłonimy się radośnie. SCENA 5 Ciż, Stolnik, Janusz i Zofia, Wchodzą po kolei. Ściemnia się. Stolnik wchodząc Jak się macie, dobrzy ludzie? Chór Dziękujemy jegomości! Janusz wchodząc Jak się macie, jak się macie? Chór Dziękujemy paniczowi. Janusz spostrzegłszy Halkę, na stronie Wielki Boże! Ona tu! Zofia wchodząc z druhnami Jak się macie? Kobiety Dziękujemy panieneczce, Dziękujemy pani! Dziemba do wieśniaków Cóż? Czy wam zdrętwiała gęba? Witać - jakby skamienieli! Jakem Dziemba, herbu Ziemba, Głośniej, bo wam... Wszyscy Powitamy ją weselej! Dziękujemy panieneczce, Dziękujemy pani! Zofia spostrzegając Halkę Cóż to za biedna, blada dziewczyna? Chór Blada dziewczyna? Zofia Z tą twarzą smutną, milczącą? Chór Z tą twarzą smutną, milczącą. Janusz na stronie Ha! Czy też jej nie poznała? Zofia Jakaż to biedna dziewczyna, Z tą twarzą bladą, cierpiącą? Ta twarz mi się przypomina, Ach! Pomnę - widziałam ją! Stolnik Jakaż to biedna dziewczyna, Patrz Dziembo! Z twarzą cierpiącą? Ta twarz mi się przypomina, Zda się, widzieliśmy ją! Janusz na stronie Ach! Żeby jej nie poznała! Drżę cały, lica mi bledną... Ach! Po com ujrzał tę biedną, Ach! Po com ujrzał tu ją! Jontek na stronie Poznała, pewno poznała! Patrzy na niego, o Boże! Może domyśli się, może Pogardą ukarze go! Janusz na stronie Ach! Żeby jej nie poznała! Drżę cały z wstydu i trwogi, Dręczą mnie łzy tej niebogi, Niegodnie uwiodłem ją. Chór Poznała, przecie poznała, O - biedne, biedne obiedwie! Porzucił jedną zaledwie, Wnet druga już kocha go! Halka Nad moją biedą, zlituj się, Boże! Osłoń ją, osłoń opieką Twą! Wszyscy prócz Janusza Głos obłąkanej woła do Boga! Osłoń ją, Panie, opieką Twą! Zofia do Janusza Pamiętasz? Wszak widziałam ją. Janusz zmieszany O tak - moja ukochana! Jak nie pamiętać tej twarzy? W oczach rozpacz obłąkana, Tak boleśnie widać marzy. Halka Jaśku! Jaśku! Janusz na stronie boleśnie Bóg potężnie karać umie Chwilowy błąd! po chwili Może Zofia nie zrozumie. Prędzej, prędzej Chodźmy stąd! Nie wiem - z tą biedną Jak radzić sobie! Halka Gołąbeczek siadł na grobie. Zofia Co tobie, mała, co tobie? Janusz nagląco przerywa Idźmy, idźmy do kościoła! Czas, ach czas! Już mrok dokoła. Zofia tuląc się z płaczem do ojca Ojcze! Smutek niespodziany, Serce moje żalem zmógł. Stolnik wzruszony Mąż przez serce twe wybrany, Niech wam szczęście zsyła Bóg! W orszaku weselnym, prócz Dziemby, Zofia z głową opartą na ramieniu ojca i Janusz wchodzą do kościoła. SCENA 6 Halka, Jontek, Dziemba i chór odprowadzając orszak ślubny. Chór Daj wam Boże, długie lata I pożycie złote! Niech wam samo szczęście splata Radość... Jontek na stronie I zgryzotę. Dziemba Kto tam odezwał się? Chór Nikt, nikt! Dziemba A więc dalej, spieszcie się! I parami, i wesoło, Państwa młodych zawrzeć w koło! I parami, i radośnie, Zaśpiewajcie nam rozgłośnie, Gdy powrócim... Chór Zaśpiewamy wam wesoło. Wszyscy prócz Halki i Jontka wchodzą do kościoła. SCENA 7 Halka, Jontek. Coraz ciemniej. Halka Oj wesoło, oj wesoło! Jontek Więc widziałaś, więc słyszałaś, Teraz więc przekonaj się! Halka przytomniej Gdzie mój sokół? Jaśko gdzie? Jontek Patrzaj - tam! wskazując na kościół Halka patrząc Ach! Wraca, pada na ziemię. Jontek staje blisko drzwi kościelnych, Jontek do Halki Przed ołtarzem stoją razem, Pleban czyta, oni z cicha Wtórzą za nim, a z wyrazem Każdym płacze panna młoda, A twój Jaśko się uśmiecha. Halka Oj, szkoda cię Jaśku, szkoda! I mnie szkoda. Ale czemu Jontku, dręczysz, męczysz mnie? Jontek nie zważając Teraz pierścień on jej dał, Ona pierścień dała jemu, Ale płacze, a on stoi Tak wesoły jak i stał. Halka Oj, żebyś, ty Jontku znał, Co się w sercu dzieje, tu. Aż się mówić człowiek boi. Jontek Już, już! Wbiega do kościoła. Halka Już. Chce biec, wtem słychać pieśń, która ją wstrzymuje. SCENA 8 Halka sama. Coraz ciemniej. Pieśń z kościoła Ojcze z niebios, Boże, Panie! Tu na ziemię ześlij nam Twoje święte zmiłowanie! Ojcze z niebios, Boże, Panie! Halka zrywając się nagle Ha! Dzieciątko nam Umiera, w chatce umiera. A matka tu, a ojciec tam! Dziecię wyciąga rączęta I miłosiernie spoziera. A matka tu, a ojciec tam! I ptak drapieżny pisklęta Karmi, otula i lula, A moje dziecię umiera! O mój maleńki! Któż do trumienki Ubierze cię? Spowije cię? Kto zakołysze Na śmierci sen? A serce gdzie? Hej - Jaśku, gdzie? A łzy te moje, te krwawe łzy, Ja zemszczę się, podpalę cię, Boś serce srodze zakrwawił mi. Bo matka ja - i żona twa Zabiję cię, słyszysz mnie ty? Biegnie w szale, zbiera chrust i słomę rozsypaną na placu, zrywa kilka gałązek wierzbowych i zapala u lampki przed kościołem. Chór z kościoła Boże mocny, Święty Boże, Nad Twym ludem zlituj się! Wszakże dłoń Twa wszystko może, Boże mocny, Święty Boże! Ach! Przez Syna Twego męki Naszej biedzie ulżyć chciej! Łzom pofolguj, ukój jęki, Boże wielki litość miej! Halka Ha! Ciska w rzekę zapalony pęk chrustu, który sycząc gaśnie, a sama z płaczem pada na kolana. Księżyc rozjaśnia błękit. Boże mocny! litość miej! Boże święty, dzięki Ci! po chwili z rezygnacją Jażbym cię zabić miała, mój drogi, Jaśka i pana mojego? Przebacz! Ach przebacz łzom twej niebogi, Śmierci dzieciątka naszego. O żyj szczęśliwy, żyj, choć nie dla mnie, Z tą piękną panią raduj się ty! I czasem tylko pomódl się za mnie, O Jaśku, Jaśku - błogosławię ci! Biegnie na górę i z okrzykiem ciska się w rzekę, SCENA 9 Jontek i wszyscy, co weszli do kościoła, prócz Dziemby i kilku drużbów, wybiegają. Jontek nie spostrzegłszy Halki, biegnie niespokojny z kilku góralami na skały. Jontek Halko, Halko, Boże! Nagle ciska się za nią do wody. Chór Już za późno, już za późno, Utonęła biedna już! Janusz, Stolnik i Zofia Kto utonął? Jontek zmoczony, zziajany, wnosząc trupa Halki z rozpuszczonymi włosami Halka! Janusz z krzykiem przeraźliwym Halka! Wbiega na skaty nad rzeką i ciska się do wody. SCENA 10 Ciż i Dziemba z kilku drużbami teraz dopiero wychodzą z kościoła. Dziemba do ludu Właśnie teraz nadszedł czas Państwu skłonić się wesoło, I zaśpiewać piosnkę wraz! Chór smutnie Zaśpiewamy ją wokoło! Widać na czółnie na rzece martwą Halkę, przy niej Jontek podaje rękę Januszowi, który się z wody wdziera na czółno. Zasłona spada. AKT IV Późny wieczór, plac otoczony wierzbami. Po jednej stronie widzów drewniany kościółek wiejski z cmentarzem, po drugiej widać wystawę dworu, dalej chaty wiejskie, w głębi wzgórza i skały, między któremi wije się rzeka. SCENA l Jontek Sam schodzi z góry. Nieszczęsna Halka! Gwałtem tu idzie, Za małoż jeszcze krzywdy w jej biedzie! Ciągle na myśli panicz niewierny. Kiedy go z żoną tu obaczy, Umrzeć gotowa! O Jezu miłosierny! Niech Twoja dłoń Sierotę biedną uchowa! Ty chroń ją Panie, chroń! po chwili Żeby ją tam powstrzymali! Ja nie mogłem. SCENA2 Jontek i Dudziarz. W głębi sceny wchodzi na górę i zaczyna wygrywać wesoło. Jontek odwracając się nagle Hej dudziarzu! Skądże wraz Wesołegoście zagrali? Dudziarz Trzeba ślub powitać, kumie. Jontek kiwając ręką Jeszcze czas! Jakoś lepiej się rozumie, Gdy, dudziarzu, smętniej gracie. Dudziarz Zmienia piosenkę pytając. Po naszemu? Jontek Oj tak, bracie! Szumią jodły na gór szczycie, Szumią sobie w dal, I młodemu smutne życie, Gdy ma w sercu żal. Z innych ludzi do nikogo, Jeno do ciebie, niebogo! Oj Halino, oj jedyno, Dziewczyno moja! Już w dziecinne lata nasze, Jam do czarnych skał Szedł w przepaście, bym ci ptaszę Małe z gniazdka dał. Zawszem tobie najwonniejszych Kwiatów przyniósł z gór, Dal z odpustu najpiękniejszych Koralików sznur. Nie mam żalu do nikogo, Jeno do ciebie, niebogo! Oj Halino, oj jedyno, To wina twoja. Rośnie krzaczek! W drzewko rośnie, Wzrosłaś, jakby czar. Ach! Za tobą bym radośnie Wskoczył w ognia żar. Lata jakby wichry biega, Jak potoki mkną. Przybył panicz i dla niego Pogardziłaś mną. Nie mam żalu do nikogo, Jeno do ciebie, niebogo! Oj Halino, oj jedyno, Dziewczyno moja! SCENA 3 Ciż i Halka. Szybko zbiega z gór, wyrywając się góralom i góralkom, co ją wstrzymują. Jontek do niej żywo Ach! - Odejdź, Halko, nie zostawaj się! Halka z uporem Nie! Jontek chcąc ją uprowadzić Na to nie zezwolę. Halka Wyrywa się mu i siada na kamieniu. Oj zobaczysz mnie, sokole! Dudziarz daje znak, że weselny orszak zbliża się, wszyscy wieśniacy schodzą na scenę. SCENA 4 Ciż i Dziemba. Dziemba Dobrze, żeście tu gromadą! Przywitajcież mi rozgłośnie I pokłońcie się radośnie Młodej pani. Chór Przywitamy ją rozgłośnie, Pokłonimy się radośnie. SCENA 5 Ciż, Stolnik, Janusz i Zofia, Wchodzą po kolei. Ściemnia się. Stolnik wchodząc Jak się macie, dobrzy ludzie? Chór Dziękujemy jegomości! Janusz wchodząc Jak się macie, jak się macie? Chór Dziękujemy paniczowi. Janusz spostrzegłszy Halkę, na stronie Wielki Boże! Ona tu! Zofia wchodząc z druhnami Jak się macie? Kobiety Dziękujemy panieneczce, Dziękujemy pani! Dziemba do wieśniaków Cóż? Czy wam zdrętwiała gęba? Witać - jakby skamienieli! Jakem Dziemba, herbu Ziemba, Głośniej, bo wam... Wszyscy Powitamy ją weselej! Dziękujemy panieneczce, Dziękujemy pani! Zofia spostrzegając Halkę Cóż to za biedna, blada dziewczyna? Chór Blada dziewczyna? Zofia Z tą twarzą smutną, milczącą? Chór Z tą twarzą smutną, milczącą. Janusz na stronie Ha! Czy też jej nie poznała? Zofia Jakaż to biedna dziewczyna, Z tą twarzą bladą, cierpiącą? Ta twarz mi się przypomina, Ach! Pomnę - widziałam ją! Stolnik Jakaż to biedna dziewczyna, Patrz Dziembo! Z twarzą cierpiącą? Ta twarz mi się przypomina, Zda się, widzieliśmy ją! Janusz na stronie Ach! Żeby jej nie poznała! Drżę cały, lica mi bledną... Ach! Po com ujrzał tę biedną, Ach! Po com ujrzał tu ją! Jontek na stronie Poznała, pewno poznała! Patrzy na niego, o Boże! Może domyśli się, może Pogardą ukarze go! Janusz na stronie Ach! Żeby jej nie poznała! Drżę cały z wstydu i trwogi, Dręczą mnie łzy tej niebogi, Niegodnie uwiodłem ją. Chór Poznała, przecie poznała, O - biedne, biedne obiedwie! Porzucił jedną zaledwie, Wnet druga już kocha go! Halka Nad moją biedą, zlituj się, Boże! Osłoń ją, osłoń opieką Twą! Wszyscy prócz Janusza Głos obłąkanej woła do Boga! Osłoń ją, Panie, opieką Twą! Zofia do Janusza Pamiętasz? Wszak widziałam ją. Janusz zmieszany O tak - moja ukochana! Jak nie pamiętać tej twarzy? W oczach rozpacz obłąkana, Tak boleśnie widać marzy. Halka Jaśku! Jaśku! Janusz na stronie boleśnie Bóg potężnie karać umie Chwilowy błąd! po chwili Może Zofia nie zrozumie. Prędzej, prędzej Chodźmy stąd! Nie wiem - z tą biedną Jak radzić sobie! Halka Gołąbeczek siadł na grobie. Zofia Co tobie, mała, co tobie? Janusz nagląco przerywa Idźmy, idźmy do kościoła! Czas, ach czas! Już mrok dokoła. Zofia tuląc się z płaczem do ojca Ojcze! Smutek niespodziany, Serce moje żalem zmógł. Stolnik wzruszony Mąż przez serce twe wybrany, Niech wam szczęście zsyła Bóg! W orszaku weselnym, prócz Dziemby, Zofia z głową opartą na ramieniu ojca i Janusz wchodzą do kościoła. SCENA 6 Halka, Jontek, Dziemba i chór odprowadzając orszak ślubny. Chór Daj wam Boże, długie lata I pożycie złote! Niech wam samo szczęście splata Radość... Jontek na stronie I zgryzotę. Dziemba Kto tam odezwał się? Chór Nikt, nikt! Dziemba A więc dalej, spieszcie się! I parami, i wesoło, Państwa młodych zawrzeć w koło! I parami, i radośnie, Zaśpiewajcie nam rozgłośnie, Gdy powrócim... Chór Zaśpiewamy wam wesoło. Wszyscy prócz Halki i Jontka wchodzą do kościoła. SCENA 7 Halka, Jontek. Coraz ciemniej. Halka Oj wesoło, oj wesoło! Jontek Więc widziałaś, więc słyszałaś, Teraz więc przekonaj się! Halka przytomniej Gdzie mój sokół? Jaśko gdzie? Jontek Patrzaj - tam! wskazując na kościół Halka patrząc Ach! Wraca, pada na ziemię. Jontek staje blisko drzwi kościelnych, Jontek do Halki Przed ołtarzem stoją razem, Pleban czyta, oni z cicha Wtórzą za nim, a z wyrazem Każdym płacze panna młoda, A twój Jaśko się uśmiecha. Halka Oj, szkoda cię Jaśku, szkoda! I mnie szkoda. Ale czemu Jontku, dręczysz, męczysz mnie? Jontek nie zważając Teraz pierścień on jej dał, Ona pierścień dała jemu, Ale płacze, a on stoi Tak wesoły jak i stał. Halka Oj, żebyś, ty Jontku znał, Co się w sercu dzieje, tu. Aż się mówić człowiek boi. Jontek Już, już! Wbiega do kościoła. Halka Już. Chce biec, wtem słychać pieśń, która ją wstrzymuje. SCENA 8 Halka sama. Coraz ciemniej. Pieśń z kościoła Ojcze z niebios, Boże, Panie! Tu na ziemię ześlij nam Twoje święte zmiłowanie! Ojcze z niebios, Boże, Panie! Halka zrywając się nagle Ha! Dzieciątko nam Umiera, w chatce umiera. A matka tu, a ojciec tam! Dziecię wyciąga rączęta I miłosiernie spoziera. A matka tu, a ojciec tam! I ptak drapieżny pisklęta Karmi, otula i lula, A moje dziecię umiera! O mój maleńki! Któż do trumienki Ubierze cię? Spowije cię? Kto zakołysze Na śmierci sen? A serce gdzie? Hej - Jaśku, gdzie? A łzy te moje, te krwawe łzy, Ja zemszczę się, podpalę cię, Boś serce srodze zakrwawił mi. Bo matka ja - i żona twa Zabiję cię, słyszysz mnie ty? Biegnie w szale, zbiera chrust i słomę rozsypaną na placu, zrywa kilka gałązek wierzbowych i zapala u lampki przed kościołem. Chór z kościoła Boże mocny, Święty Boże, Nad Twym ludem zlituj się! Wszakże dłoń Twa wszystko może, Boże mocny, Święty Boże! Ach! Przez Syna Twego męki Naszej biedzie ulżyć chciej! Łzom pofolguj, ukój jęki, Boże wielki litość miej! Halka Ha! Ciska w rzekę zapalony pęk chrustu, który sycząc gaśnie, a sama z płaczem pada na kolana. Księżyc rozjaśnia błękit. Boże mocny! litość miej! Boże święty, dzięki Ci! po chwili z rezygnacją Jażbym cię zabić miała, mój drogi, Jaśka i pana mojego? Przebacz! Ach przebacz łzom twej niebogi, Śmierci dzieciątka naszego. O żyj szczęśliwy, żyj, choć nie dla mnie, Z tą piękną panią raduj się ty! I czasem tylko pomódl się za mnie, O Jaśku, Jaśku - błogosławię ci! Biegnie na górę i z okrzykiem ciska się w rzekę, SCENA 9 Jontek i wszyscy, co weszli do kościoła, prócz Dziemby i kilku drużbów, wybiegają. Jontek nie spostrzegłszy Halki, biegnie niespokojny z kilku góralami na skały. Jontek Halko, Halko, Boże! Nagle ciska się za nią do wody. Chór Już za późno, już za późno, Utonęła biedna już! Janusz, Stolnik i Zofia Kto utonął? Jontek zmoczony, zziajany, wnosząc trupa Halki z rozpuszczonymi włosami Halka! Janusz z krzykiem przeraźliwym Halka! Wbiega na skaty nad rzeką i ciska się do wody. SCENA 10 Ciż i Dziemba z kilku drużbami teraz dopiero wychodzą z kościoła. Dziemba do ludu Właśnie teraz nadszedł czas Państwu skłonić się wesoło, I zaśpiewać piosnkę wraz! Chór smutnie Zaśpiewamy ją wokoło! Widać na czółnie na rzece martwą Halkę, przy niej Jontek podaje rękę Januszowi, który się z wody wdziera na czółno. Zasłona spada. Tekst libretta według wydania Gustawa Gebethnera i spółki, Warszawa 1860 Halka - wersja wileńska (1848). libretto Włodzimierz Wolski Moniuszko,Stanisław/Halka
https://w.atwiki.jp/oper/pages/1514.html
AKT I W mieście, w domu Stolnika. Boczna sala. W głębi troje wysokich drzwi szklanych, wychodzących na ogród, po jednej stronie widzów widać uchylone drzwi do sali balowej, po drugiej stół, przy którym goście, ucztujący ze Stolnikiem; Dziemba, krzątając się napełnia puchary. Z sali balowej, rzęsiście oświetlonej, inni goście wychodzą w parach poloneza i krążą po scenie. SCENA 1 Stolnik, Dziemba i chór gości. Dziemba Niechaj żyje para młoda, Przy zaręczyn tych obrzędzie! Wieczna miłość, wieczna zgoda W młodem stadle niechaj będzie! Wszak ci to się dwa klejnoty, Starodawnej godła cnoty, W jedno godło dzisiaj wiążą Pomian, panie, z Odrowążą! Chór Wiwat, Wiwat! - Para młoda! Ciągła miłość, ciągła zgoda, Niechaj nie opuszcza cię! Starodawne dwa klejnoty, Godła męstwa, godła cnoty, Chlubnie dziś jednoczą się. Dziemba i chór Spojrzyj na nich, aż drży dusza, Jaka u nich godność równa! Jak stworzona dla Janusza, Nasza Zofia Stolnikówna! Kilku z gości A oboje równi stanem, Jak urodą, tak i wianem. Niech im szczęście pasmo wije! Niechaj żyją! Niechaj żyje Cny Odrowąż z cnym Pomianem! Stolnik Panom braciom dzięki nasze! Ich życzliwość dobrze znam, Górą czasze! Zdrowie wasze! Kochajmy się! Chór Szczęście wam! Dziemba z chórem odchodzą, krzycząc jeszcze Niech żyje! SCENA 2 Stolnik, Zofia i Janusz wchodząc z sali. Janusz Pobłogosław, ojcze panie! Bo już cię tak nazwać śmiem. Zofia Twoja dobroć to wybrała, Co ją pieszczę w sercu mem. razem Pobłogosław ojcze panie! Oto prośba nasza cała. Stolnik Już serc waszych związek błogi Dawno moja chęć uznała. Zofia i Janusz Pobłogosław, ojcze drogi! Stolnik błogosławiąc Niech więc wola Twoja Panie, Ojcze z niebios, stanie się! Słychać za sceną śpiew. Jako od wichru krzew połamany, Tak się duszyczka stargała. Zofia Co to za glos? śpiew za sceną Gdzieżeś, ach gdzieżeś wianku różany, Gdzie w nim lilijko ty biała? Zofia Jaki stroskany! Januszu! Czy nie znasz go? śpiew za sceną Zabrał mi wszystko Jaśko, mój sokół, Zabrał mnie całą niebogę... Janusz zmieszany do Zofii Nie znam, nie wiem... na stronie Biedna dziewka! Cóż przywiodło tutaj ją? śpiew za sceną A ja go szukam, szukam naokół, A ja go znaleźć nie mogę... Stolnik Czyjaż w mym ogrodzie śpiewka O tej porze? Dziwne to! Janusz na stronie To głos Halki. Skąd ta dziewka Tu się zjawia z śpiewką tą? Może znowu obłąkana... Zofia O Januszu! Co to znaczy Ten śpiew żalu, śpiew rozpaczy? Stolnik A to śmiałość niesłychana! Chce iść do ogrodu, Janusz go wstrzymuje. Janusz wzruszony, do Zofii O tak! Drogi mój aniele! Tej piosenki dźwięk powiada Gdy nam radość i wesele, Dla niej smutek, dla niej biada! Głos niedoli znam, Ja zobaczę sam! Zofia do siebie Jakaż radość i wesele, Jakiż urok sercem włada! Że on dobry, że tak wiele Go obchodzi ludzka biada. Głos niedoli tam, Co zatęsknił nam. Stolnik Tej śmiałości już za wiele! Ale gdy to jęczy, biada! Oto wesprzeć ją wypada, Słusznie, słusznie! Nam wesele, A niedola tam! Idź zobaczyć sam! Odchodzi z Zofią, która z uwielbieniem spogląda na Janusza. SCENA 3 Janusz sam smutny i niespokojny Skąd tu przybyła mimo mej woli? To piekło ją chyba gnało. Choć żal jej tak boli mnie, boli... Lecz już za późno, już się stało, I serce inną ukochało... Ha! A może łzy niedoli Gdy ją ujrzę, uspokoję... A potem precz! Precz! Jej łez się boję. Czemu mnie w chwilach samotnych owych, Gdy serce tęskni, gdy serce wre, Twarz jej zabłysła z warkoczów płowych, Uśmiech czarowny z ust koralowych, Spod rzęsów długich źrenice dwie? Czemu się dusza nagle wzburzyła, Jak rzeka, kiedy wicher u fal? Co mnie sierota biedna zrobiła, Aby ją rozpacz wieczna dręczyła, Bym ja zgryzotą, dzielił jej żal? SCENA 4 Janusz i Halka, wchodzi nie widząc go początkowo. Halka Jako od burzy krzew połamany, Tak się duszyczka stargała. Gdzieżeś, ach gdzieżeś, wianku różany, Gdzie w nim lilijko ty biała? Zabrał mi wszystko Jaśko mój sokół, Zabrał mnie całą niebogę. A ja go szukam, szukam naokół, A ja go znaleźć nie mogę. Gdzieżeś, ach gdzieżeś, o mój sokole, Gdzie moje słonko na jasnem niebie? Jak kłos, rzucony na puste pole, Tak zwiędnę, umrę bez ciebie. Odwraca się i spostrzegłszy go, z okrzykiem radości biegnie do niego i chwyta za rękę. O panie! Mnie Jontek mówił, Mnie Jontek smucił, Żeś ty mnie zgubił, Żeś mnie porzucił... A ja cię widzę! Ja głowę tulę Do twojej piersi. I ty tak czule, Jak dawniej na mnie spoglądasz się. O mój sokole, o słonko me! Janusz na stronie Przeklęta chwila! Ach! Jak tu kłamać, Gdy łza jej każda tak dręczy mnie! do Halki Próżne twe płacze, cierpienia twoje! Ja ciebie zgubić, ja cię porzucić? Tylko się oddal. Nie chciałbym stryja, Gdyby mnie z tobą ujrzał, zasmucić! Nie bój się, nie bój! Wola niczyja Z mojego serca nie wygna cię! Halka w uniesieniu O mój sokole, o słonko me! Janusz z lekka się odsuwa Uspokój się, uspokój się! Ja cię zapomnieć, ja cię porzucić! Opuszczaj prędzej te miejskie mury, Czekaj za miastem, nad Wisłą tam, Gdzie krzyż na drodze, koło figury, Ja przyjdę wraz, ja przyjdę sam... A potem wnet powrócić nam Do naszych gór. - Tam znowu nam Szczęście i raj... Halka Powtarza za nim radośnie. ...Do naszych gór i znowu nam Szczęście i raj! Janusz Z kim przyszłaś tu? Halka nie zważając O mój sokole! Janusz Z kim przyszłaś tu? Halka nie zważając, coraz radośniej O słonko moje! O dobry panie? Znowuś ten sam! Janusz nagląc Oddal się stąd! Ja przyjdę tam! Halka O panie! Janusz Oddal się stąd! Ja przyjdę sam! Halka O panie Dobry! Zawsze kochasz mnie... Janusz Uchodź stąd, błagam cię! Halka Prawda? Już mnie nie porzucisz! Wrócisz w nasze góry, wrócisz, Sokole mój! Nad rzeczułką ja usiędę I tak tęskno czekać będę Aż przylecisz wraz. Wtedy będziem zawsze społem, Zawsze z tobą, z mym sokołem, Chyba śmierć rozłączy nas! Janusz niespokojny Tak! Ja cię już nie porzucę, Wrócę w nasze góry, wrócę, Aniele mój! Nad rzeczułką ty usiędziesz, I tak czekać, czekać będziesz, Aż powrócę wraz. Wtedy będziem znowu społem, Znowu z tobą, z mym aniołem, Chyba śmierć rozłączy nas! Przycisnąwszy ją do serca, wyprowadza do ogrodu, zamyka wszystkie trzy podwoje i zadumany idzie do sali. Goście zatrzymują go we drzwiach. SCENA 5 Janusz i goście. Jedni Gdzieżeś, gdzieżeś, panie młody? Hulać trzeba, kiedy gody! Janusz z przymusem Służę wam, służę... Drudzy obstępując go, ciszej W czepkuś zrodzon, panie bracie, Cudna Zosia, jakby skra. Janusz zadumany, podając im rękę Dzięki, dzięki! Kilku Winszujecie, rozprawiacie, A kapela gra i gra... SCENA 6 Ciż, Stolnik. Trzyma Zofię pod rękę. Dziemba z dzbanem srebrnym i jeden z gości, który trzyma w ręku olbrzymi roztruchan Zygmuntowski. We drzwiach od sali ukazuje się kilka kobiet. Chór w ukłonach do Stolnika Oj Stolniku! Spocząć czas! Waszmość nic nam nie folguje. Karmi, poi, podejmuje Po królewsku nas. Jeden z gości Wychyliwszy roztruchan, oddaje go Dziembie. Przezacnego domu zdrowie! Chór Oj Stolniku! Spocząć czas! Waszmość nic nam nie folguje. Karmi, poi, podejmuje Po królewsku nas. Drugi z gości do którego pił poprzedzający I przezacnej koligacji!... Stolnik Wzruszony, puszcza rękę Zofii, kłaniając się wszystkim od serca czapką. O mościwi mi panowie! W istnej błąka alteracji Moich wdzięków przedsięwzięcie, Że was tylu w tym momencie Rzuca splendor na mój domek! ze łzami Żeście tak do serca wzięli, Iż jedyny ów potomek Mego rodu po kądzieli, W moim, panie, wdowim stanie, Wkrótce ojca osamotni, Gdy połączy się z Januszem... Janusz i Zofia Chylą mu się do nóg. Ojcze drogi! Stolnik Podnosi ich. Córko moja, moje dzieci! do gości weselej Więc waszmoście, gdy ochotni, Prosim dalej z animuszem! ChórWiwat! Wiwat! Stolnik ochoczo A z młodzieży, kto mi wierzy, Kto mnie kocha, hop w obcasy! Do różańca i do tańca! Jak bywało w dawne czasy. Chór Wiwat! Wiwat! Dziemba z cicha do Stolnika Cny Stolniku! A dyć w sali, Jakby w łaźni tak siarczyście! Gdyby i tu popląsali! Stolnik Mój Dziembuniu, oczywiście! Dobrą radę Waść udziela! Dziemba we drzwiach sali Z mazowiecka! Rżnij kapela! Słychać muzykę z sali, grającą mazura; wpadają tańczące pary. Dziemba obchodzi z dzbanem, który mu służba napełnia, i z kielichem. Po każdym toaście słychać wiwat! Stolnik z Zofią i kilku gośćmi siadają. Janusz za nimi stoi zadumany. Zasłona spada. AKT I W mieście, w domu Stolnika. Boczna sala. W głębi troje wysokich drzwi szklanych, wychodzących na ogród, po jednej stronie widzów widać uchylone drzwi do sali balowej, po drugiej stół, przy którym goście, ucztujący ze Stolnikiem; Dziemba, krzątając się napełnia puchary. Z sali balowej, rzęsiście oświetlonej, inni goście wychodzą w parach poloneza i krążą po scenie. SCENA 1 Stolnik, Dziemba i chór gości. Dziemba Niechaj żyje para młoda, Przy zaręczyn tych obrzędzie! Wieczna miłość, wieczna zgoda W młodem stadle niechaj będzie! Wszak ci to się dwa klejnoty, Starodawnej godła cnoty, W jedno godło dzisiaj wiążą Pomian, panie, z Odrowążą! Chór Wiwat, Wiwat! - Para młoda! Ciągła miłość, ciągła zgoda, Niechaj nie opuszcza cię! Starodawne dwa klejnoty, Godła męstwa, godła cnoty, Chlubnie dziś jednoczą się. Dziemba i chór Spojrzyj na nich, aż drży dusza, Jaka u nich godność równa! Jak stworzona dla Janusza, Nasza Zofia Stolnikówna! Kilku z gości A oboje równi stanem, Jak urodą, tak i wianem. Niech im szczęście pasmo wije! Niechaj żyją! Niechaj żyje Cny Odrowąż z cnym Pomianem! Stolnik Panom braciom dzięki nasze! Ich życzliwość dobrze znam, Górą czasze! Zdrowie wasze! Kochajmy się! Chór Szczęście wam! Dziemba z chórem odchodzą, krzycząc jeszcze Niech żyje! SCENA 2 Stolnik, Zofia i Janusz wchodząc z sali. Janusz Pobłogosław, ojcze panie! Bo już cię tak nazwać śmiem. Zofia Twoja dobroć to wybrała, Co ją pieszczę w sercu mem. razem Pobłogosław ojcze panie! Oto prośba nasza cała. Stolnik Już serc waszych związek błogi Dawno moja chęć uznała. Zofia i Janusz Pobłogosław, ojcze drogi! Stolnik błogosławiąc Niech więc wola Twoja Panie, Ojcze z niebios, stanie się! Słychać za sceną śpiew. Jako od wichru krzew połamany, Tak się duszyczka stargała. Zofia Co to za glos? śpiew za sceną Gdzieżeś, ach gdzieżeś wianku różany, Gdzie w nim lilijko ty biała? Zofia Jaki stroskany! Januszu! Czy nie znasz go? śpiew za sceną Zabrał mi wszystko Jaśko, mój sokół, Zabrał mnie całą niebogę... Janusz zmieszany do Zofii Nie znam, nie wiem... na stronie Biedna dziewka! Cóż przywiodło tutaj ją? śpiew za sceną A ja go szukam, szukam naokół, A ja go znaleźć nie mogę... Stolnik Czyjaż w mym ogrodzie śpiewka O tej porze? Dziwne to! Janusz na stronie To głos Halki. Skąd ta dziewka Tu się zjawia z śpiewką tą? Może znowu obłąkana... Zofia O Januszu! Co to znaczy Ten śpiew żalu, śpiew rozpaczy? Stolnik A to śmiałość niesłychana! Chce iść do ogrodu, Janusz go wstrzymuje. Janusz wzruszony, do Zofii O tak! Drogi mój aniele! Tej piosenki dźwięk powiada Gdy nam radość i wesele, Dla niej smutek, dla niej biada! Głos niedoli znam, Ja zobaczę sam! Zofia do siebie Jakaż radość i wesele, Jakiż urok sercem włada! Że on dobry, że tak wiele Go obchodzi ludzka biada. Głos niedoli tam, Co zatęsknił nam. Stolnik Tej śmiałości już za wiele! Ale gdy to jęczy, biada! Oto wesprzeć ją wypada, Słusznie, słusznie! Nam wesele, A niedola tam! Idź zobaczyć sam! Odchodzi z Zofią, która z uwielbieniem spogląda na Janusza. SCENA 3 Janusz sam smutny i niespokojny Skąd tu przybyła mimo mej woli? To piekło ją chyba gnało. Choć żal jej tak boli mnie, boli... Lecz już za późno, już się stało, I serce inną ukochało... Ha! A może łzy niedoli Gdy ją ujrzę, uspokoję... A potem precz! Precz! Jej łez się boję. Czemu mnie w chwilach samotnych owych, Gdy serce tęskni, gdy serce wre, Twarz jej zabłysła z warkoczów płowych, Uśmiech czarowny z ust koralowych, Spod rzęsów długich źrenice dwie? Czemu się dusza nagle wzburzyła, Jak rzeka, kiedy wicher u fal? Co mnie sierota biedna zrobiła, Aby ją rozpacz wieczna dręczyła, Bym ja zgryzotą, dzielił jej żal? SCENA 4 Janusz i Halka, wchodzi nie widząc go początkowo. Halka Jako od burzy krzew połamany, Tak się duszyczka stargała. Gdzieżeś, ach gdzieżeś, wianku różany, Gdzie w nim lilijko ty biała? Zabrał mi wszystko Jaśko mój sokół, Zabrał mnie całą niebogę. A ja go szukam, szukam naokół, A ja go znaleźć nie mogę. Gdzieżeś, ach gdzieżeś, o mój sokole, Gdzie moje słonko na jasnem niebie? Jak kłos, rzucony na puste pole, Tak zwiędnę, umrę bez ciebie. Odwraca się i spostrzegłszy go, z okrzykiem radości biegnie do niego i chwyta za rękę. O panie! Mnie Jontek mówił, Mnie Jontek smucił, Żeś ty mnie zgubił, Żeś mnie porzucił... A ja cię widzę! Ja głowę tulę Do twojej piersi. I ty tak czule, Jak dawniej na mnie spoglądasz się. O mój sokole, o słonko me! Janusz na stronie Przeklęta chwila! Ach! Jak tu kłamać, Gdy łza jej każda tak dręczy mnie! do Halki Próżne twe płacze, cierpienia twoje! Ja ciebie zgubić, ja cię porzucić? Tylko się oddal. Nie chciałbym stryja, Gdyby mnie z tobą ujrzał, zasmucić! Nie bój się, nie bój! Wola niczyja Z mojego serca nie wygna cię! Halka w uniesieniu O mój sokole, o słonko me! Janusz z lekka się odsuwa Uspokój się, uspokój się! Ja cię zapomnieć, ja cię porzucić! Opuszczaj prędzej te miejskie mury, Czekaj za miastem, nad Wisłą tam, Gdzie krzyż na drodze, koło figury, Ja przyjdę wraz, ja przyjdę sam... A potem wnet powrócić nam Do naszych gór. - Tam znowu nam Szczęście i raj... Halka Powtarza za nim radośnie. ...Do naszych gór i znowu nam Szczęście i raj! Janusz Z kim przyszłaś tu? Halka nie zważając O mój sokole! Janusz Z kim przyszłaś tu? Halka nie zważając, coraz radośniej O słonko moje! O dobry panie? Znowuś ten sam! Janusz nagląc Oddal się stąd! Ja przyjdę tam! Halka O panie! Janusz Oddal się stąd! Ja przyjdę sam! Halka O panie Dobry! Zawsze kochasz mnie... Janusz Uchodź stąd, błagam cię! Halka Prawda? Już mnie nie porzucisz! Wrócisz w nasze góry, wrócisz, Sokole mój! Nad rzeczułką ja usiędę I tak tęskno czekać będę Aż przylecisz wraz. Wtedy będziem zawsze społem, Zawsze z tobą, z mym sokołem, Chyba śmierć rozłączy nas! Janusz niespokojny Tak! Ja cię już nie porzucę, Wrócę w nasze góry, wrócę, Aniele mój! Nad rzeczułką ty usiędziesz, I tak czekać, czekać będziesz, Aż powrócę wraz. Wtedy będziem znowu społem, Znowu z tobą, z mym aniołem, Chyba śmierć rozłączy nas! Przycisnąwszy ją do serca, wyprowadza do ogrodu, zamyka wszystkie trzy podwoje i zadumany idzie do sali. Goście zatrzymują go we drzwiach. SCENA 5 Janusz i goście. Jedni Gdzieżeś, gdzieżeś, panie młody? Hulać trzeba, kiedy gody! Janusz z przymusem Służę wam, służę... Drudzy obstępując go, ciszej W czepkuś zrodzon, panie bracie, Cudna Zosia, jakby skra. Janusz zadumany, podając im rękę Dzięki, dzięki! Kilku Winszujecie, rozprawiacie, A kapela gra i gra... SCENA 6 Ciż, Stolnik. Trzyma Zofię pod rękę. Dziemba z dzbanem srebrnym i jeden z gości, który trzyma w ręku olbrzymi roztruchan Zygmuntowski. We drzwiach od sali ukazuje się kilka kobiet. Chór w ukłonach do Stolnika Oj Stolniku! Spocząć czas! Waszmość nic nam nie folguje. Karmi, poi, podejmuje Po królewsku nas. Jeden z gości Wychyliwszy roztruchan, oddaje go Dziembie. Przezacnego domu zdrowie! Chór Oj Stolniku! Spocząć czas! Waszmość nic nam nie folguje. Karmi, poi, podejmuje Po królewsku nas. Drugi z gości do którego pił poprzedzający I przezacnej koligacji!... Stolnik Wzruszony, puszcza rękę Zofii, kłaniając się wszystkim od serca czapką. O mościwi mi panowie! W istnej błąka alteracji Moich wdzięków przedsięwzięcie, Że was tylu w tym momencie Rzuca splendor na mój domek! ze łzami Żeście tak do serca wzięli, Iż jedyny ów potomek Mego rodu po kądzieli, W moim, panie, wdowim stanie, Wkrótce ojca osamotni, Gdy połączy się z Januszem... Janusz i Zofia Chylą mu się do nóg. Ojcze drogi! Stolnik Podnosi ich. Córko moja, moje dzieci! do gości weselej Więc waszmoście, gdy ochotni, Prosim dalej z animuszem! ChórWiwat! Wiwat! Stolnik ochoczo A z młodzieży, kto mi wierzy, Kto mnie kocha, hop w obcasy! Do różańca i do tańca! Jak bywało w dawne czasy. Chór Wiwat! Wiwat! Dziemba z cicha do Stolnika Cny Stolniku! A dyć w sali, Jakby w łaźni tak siarczyście! Gdyby i tu popląsali! Stolnik Mój Dziembuniu, oczywiście! Dobrą radę Waść udziela! Dziemba we drzwiach sali Z mazowiecka! Rżnij kapela! Słychać muzykę z sali, grającą mazura; wpadają tańczące pary. Dziemba obchodzi z dzbanem, który mu służba napełnia, i z kielichem. Po każdym toaście słychać wiwat! Stolnik z Zofią i kilku gośćmi siadają. Janusz za nimi stoi zadumany. Zasłona spada. Moniuszko,Stanisław/Halka/II
https://w.atwiki.jp/oper/pages/1505.html
AKT I Obóz towarzyszy pancernych, z lewej wejście do gospody stojącej w lasku, z prawej kilka namiotów. SCENA l Przed gospodą przy stołach towarzysze kończą ucztę, luzacy usługują im nalewając w czary miód, który przynoszą z gospody. W głębi żołnierze, jedni w pancerzach, drudzy bez nich, grzeją się przy dużym ogniu nanieconym wśród drzew już w połowie opadłych z liścia. Z prawej stół, przy którym ucztuje gromadka żołnierzy, wśród nich Maciej trzyma pierwsze miejsce. Zbigniew i Stefan między kolegami przy stole z lewej strony. Wieczór. Chór Więc gdy się rozstaniem, Przed słońca świtaniem, Kto żyw, kto brat, Bierz w dłoń pełną czaszę! Strzemienne rzecz godna Wychylić je do dna. Sto lat, sto lat, Niech trwa zdrowie nasze! trącają się pucharkami. Dokoła spokojnie Ni słychu o wojnie, Znać tak tę rzecz Prowadzi sam Bóg! Kto w ziemie bogaty, Niech wraca do chaty, Kto chce, niech miecz Przekuje na pług! Zbigniew Źle mówicie bracia mili, Chociaż pokój daje Bóg, W jakiejże to rycerz chwili Oręż swój przekuwa w pług? Wszak obydwóch ludziom trzeba, Pług z orężem, z bratem brat, Bez pierwszego nie ma chleba, Drugi broni pól i chat! Toż u ściany naszej chatki Jak ważności świętej rzecz, Pod obrazem Bożej Matki, Zwiśnie pancerz, hełm i miecz! I gdziekolwiek złe nadleci, Aby w piekło zmienić raj, W dłoni tej nie pług zaświeci, Gdy powoła Bóg i kraj! Maciej i chór I gdziekolwiek złe nadleci, Aby w piekło zmienić raj, W dłoni tej/ich nie pług zaświeci, Gdy powoła Bogi kraj! Stefan Zamiast bezczynnie służyć w żołnierce, Wracamy z bratem w domowy próg, Lecz zachowamy zbroję i serce, Jak dla ojczyzny wypada sług. Rdza ich nie ujmie pod panowanie, A chcąc rycerskie afekta kryć, Zostaniem oba w bezżennym stanie, By w każdej chwili swobodnym być! Toż kiedykolwiek burza nadleci, Czy to z odległych, czy z bliskich stron, Już nas nie wstrzyma kwilenie dzieci, Trwoga krewniaków ni lament żon! Maciej i chór Już nas/ich nie wstrzyma kwilenie dzieci, Trwoga krewniaków ni lament żon! Zbigniew wesoło podając ręce Stefanowi Tęgoś wyrzekł panie bracie, To mi głowa! to mi plan! Nie ma niewiast w naszej chacie, Wiwat! semper wolny stan! By wasze pić zdrowie, Szczęśliwi mężowie, Hej, hej! daj nam Daj tu miodu dzban! Niech żyją poddani, Ja nie chcę mieć pani, Chcę zdrów żyć sam, Ja sługa, ja pan! Chór By wasze pić zdrowie, Szczęśliwi mężowie, Hej, hej! Daj nam Daj tu miodu dzban! Niech żyją poddani, Ja nie chcę mieć pani, Chcę zdrów żyć sam, Ja sługa, ja pan! Służba podaje miód. Zbigniew Aj! kiedy niewiasta, Po domu się szasta, Mnie w smak - jej źle, Ja tak - ona wspak. Bodaj to swoboda, Nikt żaru nie doda, Mam to - co chcę, Bom wolny, jak ptak! Chór Aj! kiedy niewiasta, Po domu się szasta, Mnie w smak - jej źle, Ja tak-ona wspak. Bodaj to swoboda, Nikt żaru nie doda, Mam to - co chcę, Bom wolny, jak ptak! Podczas ostatniej zwrotki jeden z luzaków, wyszedłszy z głębi, szepcze do ucha Maciejowi, który opuszcza ławę. Maciej zbliżając się do stołu z lewej Tandem panicze, czas wyruszyć w drogę, Wszystko gotowe, siadajmy na koń! patrząc w górę Wnet i zaświta, jak zmiarkować mogę... Zbigniew Tak! wkrótce słońce ukaże złotą skroń! Stefan do towarzyszy Żegnajcież nam najmilsi towarzysze, Niech od was Bóg oddala złe, Gdy przyjdzie czas rzucić chaty zacisze, Gdzie wskaże los, znajdziemy się! Wszyscy podając sobie ręce Gdzie wskaże los, znajdziemy się! I jak prędko złe nadleci, Aby w piekło zmienić raj. Oręż w dłoni tej zaświeci, Gdy powoła Bóg i kraj! Po ostatniej czarce, Zbigniew i Stefan raz jeszcze żegnają towarzyszy, którzy ich odprowadzają za scenę. Maciej także w gromadzie swoich, ściskając się z tym lub owym, wychodzi za paniczami. Po odejściu towarzyszy, luzacy i słudzy z gospody uprzątają stoły. Zmiana We dworku Zbigniewa i Stefana dość duża ale skromna komnata. W głębi wyjście na ganek, po lewej okno, przez które widać stół, krzesła, kantorek i inne sprzęty dawnego kształtu. SCENA 2 Kilka dziewcząt i kilku chłopaczków wiejskich kończą sprzątanie, inni gromadzą się koło Marty, która każdy stołek ustawia według swojego gustu, poprawiając robotę dziewcząt. Dziewczęta i chłopcy przechodząc żywo Pani Marto, mówcie szczerze, Bo ciekawość i nas bierze, Boć i nam się wiedzieć godzi, Czy panicze nasi młodzi, Paniczowie owi mili, Co w pogrzebnym dniu rodzica, Jego domek opuścili, Dzisiaj pewno wrócą tu? Marta Obietnica nie próżnica, Wierzcie, kiedy mówią starzy, Cala wioska o tem gwarzy, Że w dzisiejszym wrócą dniu! Dziewczęta i chłopcy jedni do drugich Obietnica nie próżnica, Wierzcie, kiedy mówią starzy, Cala wioska o tem gwarzy, Że w dzisiejszym wrócą dniu! Zwinęliśmy się z robotą, Domek czysty, gdyby złoto, Przystrojony i ogrzany, A wracajcież młode pany, Do ojcowskiej swej siedziby, Jest tu ziarno z czarnej skiby, W stawie ryby, w lesie grzyby, I owoców pełen sad. Marta Oj! powrócą nam panicze, Wrócą tu stolnikowicze, Z nimi uśmiech na oblicze, A do wioski dawny ład! Chór Oj! powrócą nam panicze, Wrócą tu stolnikowicze, Z nimi uśmiech na oblicze, A do wioski dawny lad! SCENA 3 Ci sami i Grześ. Grześ Wbiega zadyszany. Od miasteczka widać tuman To panowie pewno jadą, Już tu spieszy pan Okuman I lud zbiera się gromadą. Przyszykujcie chleb i sól! Marta wybiega do drugiej izby. Wszyscy Od miasteczka widać tuman To panowie pewno jadą, Już tu spieszy pan Okuman I lud zbiera się gromadą. Witać panów naszych pól! Marta wchodzi z chlebem i solą. Dziewczęta i chłopcy wybiegają. W głębi, przez drzwi szeroko otwarte widać jak z obu stron ustawiają się rzędami. SCENA 4 Stefan, Zbigniew i za nimi Maciej ukazują się w głębi. Marta z jednej strony we drzwiach podaje im chleb i sól, które przyjąwszy oddają Maciejowi. Z drugiej strony stary ekonom oddaje im na tacy klucze, których nie biorą, witając przyjaźnie ekonoma i innych wieśniaków, po czym przestępują próg i z rozrzewnieniem witają dom rodzinny. Maciej stawia tacę z chlebem i solą na stole w głębi. Kilku starych wieśniaków, Marta i ekonom wchodzą za nimi i zatrzymują się w głębi, inni stoją przed drzwiami. Stefan, Zbigniew i Maciej Cichy domku modrzewiowy, Otoczony cieniem drzew, Jak cię uczcić? brak wymowy, Bije serce, płonie krew! Cichy dworku wiekiem zgięty, Otulony w żywy plot, Witaj wspomnień skarbie święty! Witaj strzecho starych cnot! z całym uczuciem Niechże będzie pochwalony, Wieki wieków Chrystus Pan, Co nas wiódł z odległej strony, W praojcowskich progi ścian! Stefan Tu nam zabłysło życia zaranie, Matka pacierza uczyła nas. Stąd ją do nieba zabrałeś Panie, Jako anioła wolnego skaz! Zbigniew Stąd pod cienistej lipy konary, Biegliśmy słuchać o ziemi tej, Jak rozpowiadał nasz ojciec stary, O dawnych czasach, o chwale jej! Maciej Tu gdy panicze biegli z komnaty Gdzie sianożęci wabiła woń, Maciej ich uczył krzesać w palcaty, Do karabeli zaprawiać dłoń! Stefan, Zbigniew i Maciej Witaj domku modrzewiowy Otoczony cieniem drzew, Jak cię uczcić? brak wymowy, Bije serce, płonie krew! Cichy dworku wiekiem zgięty, Otulony w żywy płot, Witaj wspomnień skarbie święty! Witaj strzecho starych cnot! Niechże będzie pochwalony, Wieki wieków Chrystus Pan, Co nas wiódł z odległej strony, W praojcowskich progi ścian! Marta, ekonom i inni ludzie rozchodzą się. Dwóch parobków i Grześ znoszą rzeczy do pobocznych izb. Maciej wydaje im rozkazy. Stefan w głębi do Zbigniewa I cóż powiadasz panie bracie, Dobrze nam będzie w praojcowskiej chacie, Uprawiać czarnej ziemi łan. Wzajemnie dzielić pracy trud, Miłować nasz wieśniaczy lud, O jego byt serdecznie dbać, W radości, w troskach udział brać, I niezależny zachować stan! Zbigniew Szaleni co inaczej czynią, Bo i czego, czegóż brak? Nic nam tu nie pójdzie wspak, Maciej będzie gospodynią, Maciej będzie powiernikiem, I szafarzem i klucznikiem, I piwnicznym i podczaszym... Stefan To, to, w to mu tylko graj! Słowem w cichym domku naszym, Bez kapryśnych rządu zmian. Dokumentny będzie raj, Wiwat niezależny stan! Stefan i Zbigniew Przewybornie panie bracie Wiwat, wiwat wolny stan! Zbigniew Nie ma niewiast w naszej chacie! Stefan Ani jednej! Zbigniew Ani pół! Maciej idąc do okna Na gościńcu turkot koi, Czwórka w poręcz żwawo hasa, Jakaś pędzi tu kolasa! Zbigniew patrząc na Macieja Czego żeś tak srodze zbladł? Maciej Bo w kolasie białogłowa! Stefan ze śmiechem idąc do okna Białogłowa! otóż macie! Grześ wbiegając Z Paprzyc pani Cześnikowa! Stefan Co? stryjenka? Zbigniew w progu Jakbyś zgadł! Maciej odchodząc na lewo zasmucony Nie ma niewiast w naszej chacie! Stefan i Zbigniew Biegną naprzeciw Cześnikowej i witają ją z uczuciem. Tak! stryjenka! Maciej kiwając głową Będzie ład! Odchodzi. AKT I Obóz towarzyszy pancernych, z lewej wejście do gospody stojącej w lasku, z prawej kilka namiotów. SCENA l Przed gospodą przy stołach towarzysze kończą ucztę, luzacy usługują im nalewając w czary miód, który przynoszą z gospody. W głębi żołnierze, jedni w pancerzach, drudzy bez nich, grzeją się przy dużym ogniu nanieconym wśród drzew już w połowie opadłych z liścia. Z prawej stół, przy którym ucztuje gromadka żołnierzy, wśród nich Maciej trzyma pierwsze miejsce. Zbigniew i Stefan między kolegami przy stole z lewej strony. Wieczór. Chór Więc gdy się rozstaniem, Przed słońca świtaniem, Kto żyw, kto brat, Bierz w dłoń pełną czaszę! Strzemienne rzecz godna Wychylić je do dna. Sto lat, sto lat, Niech trwa zdrowie nasze! trącają się pucharkami. Dokoła spokojnie Ni słychu o wojnie, Znać tak tę rzecz Prowadzi sam Bóg! Kto w ziemie bogaty, Niech wraca do chaty, Kto chce, niech miecz Przekuje na pług! Zbigniew Źle mówicie bracia mili, Chociaż pokój daje Bóg, W jakiejże to rycerz chwili Oręż swój przekuwa w pług? Wszak obydwóch ludziom trzeba, Pług z orężem, z bratem brat, Bez pierwszego nie ma chleba, Drugi broni pól i chat! Toż u ściany naszej chatki Jak ważności świętej rzecz, Pod obrazem Bożej Matki, Zwiśnie pancerz, hełm i miecz! I gdziekolwiek złe nadleci, Aby w piekło zmienić raj, W dłoni tej nie pług zaświeci, Gdy powoła Bóg i kraj! Maciej i chór I gdziekolwiek złe nadleci, Aby w piekło zmienić raj, W dłoni tej/ich nie pług zaświeci, Gdy powoła Bogi kraj! Stefan Zamiast bezczynnie służyć w żołnierce, Wracamy z bratem w domowy próg, Lecz zachowamy zbroję i serce, Jak dla ojczyzny wypada sług. Rdza ich nie ujmie pod panowanie, A chcąc rycerskie afekta kryć, Zostaniem oba w bezżennym stanie, By w każdej chwili swobodnym być! Toż kiedykolwiek burza nadleci, Czy to z odległych, czy z bliskich stron, Już nas nie wstrzyma kwilenie dzieci, Trwoga krewniaków ni lament żon! Maciej i chór Już nas/ich nie wstrzyma kwilenie dzieci, Trwoga krewniaków ni lament żon! Zbigniew wesoło podając ręce Stefanowi Tęgoś wyrzekł panie bracie, To mi głowa! to mi plan! Nie ma niewiast w naszej chacie, Wiwat! semper wolny stan! By wasze pić zdrowie, Szczęśliwi mężowie, Hej, hej! daj nam Daj tu miodu dzban! Niech żyją poddani, Ja nie chcę mieć pani, Chcę zdrów żyć sam, Ja sługa, ja pan! Chór By wasze pić zdrowie, Szczęśliwi mężowie, Hej, hej! Daj nam Daj tu miodu dzban! Niech żyją poddani, Ja nie chcę mieć pani, Chcę zdrów żyć sam, Ja sługa, ja pan! Służba podaje miód. Zbigniew Aj! kiedy niewiasta, Po domu się szasta, Mnie w smak - jej źle, Ja tak - ona wspak. Bodaj to swoboda, Nikt żaru nie doda, Mam to - co chcę, Bom wolny, jak ptak! Chór Aj! kiedy niewiasta, Po domu się szasta, Mnie w smak - jej źle, Ja tak-ona wspak. Bodaj to swoboda, Nikt żaru nie doda, Mam to - co chcę, Bom wolny, jak ptak! Podczas ostatniej zwrotki jeden z luzaków, wyszedłszy z głębi, szepcze do ucha Maciejowi, który opuszcza ławę. Maciej zbliżając się do stołu z lewej Tandem panicze, czas wyruszyć w drogę, Wszystko gotowe, siadajmy na koń! patrząc w górę Wnet i zaświta, jak zmiarkować mogę... Zbigniew Tak! wkrótce słońce ukaże złotą skroń! Stefan do towarzyszy Żegnajcież nam najmilsi towarzysze, Niech od was Bóg oddala złe, Gdy przyjdzie czas rzucić chaty zacisze, Gdzie wskaże los, znajdziemy się! Wszyscy podając sobie ręce Gdzie wskaże los, znajdziemy się! I jak prędko złe nadleci, Aby w piekło zmienić raj. Oręż w dłoni tej zaświeci, Gdy powoła Bóg i kraj! Po ostatniej czarce, Zbigniew i Stefan raz jeszcze żegnają towarzyszy, którzy ich odprowadzają za scenę. Maciej także w gromadzie swoich, ściskając się z tym lub owym, wychodzi za paniczami. Po odejściu towarzyszy, luzacy i słudzy z gospody uprzątają stoły. Zmiana We dworku Zbigniewa i Stefana dość duża ale skromna komnata. W głębi wyjście na ganek, po lewej okno, przez które widać stół, krzesła, kantorek i inne sprzęty dawnego kształtu. SCENA 2 Kilka dziewcząt i kilku chłopaczków wiejskich kończą sprzątanie, inni gromadzą się koło Marty, która każdy stołek ustawia według swojego gustu, poprawiając robotę dziewcząt. Dziewczęta i chłopcy przechodząc żywo Pani Marto, mówcie szczerze, Bo ciekawość i nas bierze, Boć i nam się wiedzieć godzi, Czy panicze nasi młodzi, Paniczowie owi mili, Co w pogrzebnym dniu rodzica, Jego domek opuścili, Dzisiaj pewno wrócą tu? Marta Obietnica nie próżnica, Wierzcie, kiedy mówią starzy, Cala wioska o tem gwarzy, Że w dzisiejszym wrócą dniu! Dziewczęta i chłopcy jedni do drugich Obietnica nie próżnica, Wierzcie, kiedy mówią starzy, Cala wioska o tem gwarzy, Że w dzisiejszym wrócą dniu! Zwinęliśmy się z robotą, Domek czysty, gdyby złoto, Przystrojony i ogrzany, A wracajcież młode pany, Do ojcowskiej swej siedziby, Jest tu ziarno z czarnej skiby, W stawie ryby, w lesie grzyby, I owoców pełen sad. Marta Oj! powrócą nam panicze, Wrócą tu stolnikowicze, Z nimi uśmiech na oblicze, A do wioski dawny ład! Chór Oj! powrócą nam panicze, Wrócą tu stolnikowicze, Z nimi uśmiech na oblicze, A do wioski dawny lad! SCENA 3 Ci sami i Grześ. Grześ Wbiega zadyszany. Od miasteczka widać tuman To panowie pewno jadą, Już tu spieszy pan Okuman I lud zbiera się gromadą. Przyszykujcie chleb i sól! Marta wybiega do drugiej izby. Wszyscy Od miasteczka widać tuman To panowie pewno jadą, Już tu spieszy pan Okuman I lud zbiera się gromadą. Witać panów naszych pól! Marta wchodzi z chlebem i solą. Dziewczęta i chłopcy wybiegają. W głębi, przez drzwi szeroko otwarte widać jak z obu stron ustawiają się rzędami. SCENA 4 Stefan, Zbigniew i za nimi Maciej ukazują się w głębi. Marta z jednej strony we drzwiach podaje im chleb i sól, które przyjąwszy oddają Maciejowi. Z drugiej strony stary ekonom oddaje im na tacy klucze, których nie biorą, witając przyjaźnie ekonoma i innych wieśniaków, po czym przestępują próg i z rozrzewnieniem witają dom rodzinny. Maciej stawia tacę z chlebem i solą na stole w głębi. Kilku starych wieśniaków, Marta i ekonom wchodzą za nimi i zatrzymują się w głębi, inni stoją przed drzwiami. Stefan, Zbigniew i Maciej Cichy domku modrzewiowy, Otoczony cieniem drzew, Jak cię uczcić? brak wymowy, Bije serce, płonie krew! Cichy dworku wiekiem zgięty, Otulony w żywy plot, Witaj wspomnień skarbie święty! Witaj strzecho starych cnot! z całym uczuciem Niechże będzie pochwalony, Wieki wieków Chrystus Pan, Co nas wiódł z odległej strony, W praojcowskich progi ścian! Stefan Tu nam zabłysło życia zaranie, Matka pacierza uczyła nas. Stąd ją do nieba zabrałeś Panie, Jako anioła wolnego skaz! Zbigniew Stąd pod cienistej lipy konary, Biegliśmy słuchać o ziemi tej, Jak rozpowiadał nasz ojciec stary, O dawnych czasach, o chwale jej! Maciej Tu gdy panicze biegli z komnaty Gdzie sianożęci wabiła woń, Maciej ich uczył krzesać w palcaty, Do karabeli zaprawiać dłoń! Stefan, Zbigniew i Maciej Witaj domku modrzewiowy Otoczony cieniem drzew, Jak cię uczcić? brak wymowy, Bije serce, płonie krew! Cichy dworku wiekiem zgięty, Otulony w żywy płot, Witaj wspomnień skarbie święty! Witaj strzecho starych cnot! Niechże będzie pochwalony, Wieki wieków Chrystus Pan, Co nas wiódł z odległej strony, W praojcowskich progi ścian! Marta, ekonom i inni ludzie rozchodzą się. Dwóch parobków i Grześ znoszą rzeczy do pobocznych izb. Maciej wydaje im rozkazy. Stefan w głębi do Zbigniewa I cóż powiadasz panie bracie, Dobrze nam będzie w praojcowskiej chacie, Uprawiać czarnej ziemi łan. Wzajemnie dzielić pracy trud, Miłować nasz wieśniaczy lud, O jego byt serdecznie dbać, W radości, w troskach udział brać, I niezależny zachować stan! Zbigniew Szaleni co inaczej czynią, Bo i czego, czegóż brak? Nic nam tu nie pójdzie wspak, Maciej będzie gospodynią, Maciej będzie powiernikiem, I szafarzem i klucznikiem, I piwnicznym i podczaszym... Stefan To, to, w to mu tylko graj! Słowem w cichym domku naszym, Bez kapryśnych rządu zmian. Dokumentny będzie raj, Wiwat niezależny stan! Stefan i Zbigniew Przewybornie panie bracie Wiwat, wiwat wolny stan! Zbigniew Nie ma niewiast w naszej chacie! Stefan Ani jednej! Zbigniew Ani pół! Maciej idąc do okna Na gościńcu turkot koi, Czwórka w poręcz żwawo hasa, Jakaś pędzi tu kolasa! Zbigniew patrząc na Macieja Czego żeś tak srodze zbladł? Maciej Bo w kolasie białogłowa! Stefan ze śmiechem idąc do okna Białogłowa! otóż macie! Grześ wbiegając Z Paprzyc pani Cześnikowa! Stefan Co? stryjenka? Zbigniew w progu Jakbyś zgadł! Maciej odchodząc na lewo zasmucony Nie ma niewiast w naszej chacie! Stefan i Zbigniew Biegną naprzeciw Cześnikowej i witają ją z uczuciem. Tak! stryjenka! Maciej kiwając głową Będzie ład! Odchodzi. Moniuszko,Stanisław/Straszny dwór/I-2
https://w.atwiki.jp/nekozoneko/
nekozoneko-serverに参加する方法! ①YouTubeとTwitterをフォロー! できない方はスキップok ↑↑↑nekozonekoのYouTube ↑↑↑nekozonekoのTwitter ②discordに入る(不可能な方は入らなくてもok) ③ルールをしっかり見て読む ねこぞうねこマインクラフトサーバーのルール 過度な暴言、差別表現、卑猥な表現(下ネタ)他人が不快を与える表現は使用しないでください(#1)※1 他のYouTuberやサーバーの宣伝禁止(#1)※1 他人に罪を擦り付けない 個人情報など過度な聞き取りりはやめましょう(#1)※1 スパム(とは※3) 道のど真ん中に建築はしない 荒らし・チート・ハッキングなどは禁止※2 ハッククライアントは使用しない※2 人を わざと 倒すことを禁止※1 OPの指示に従う VPNやプロキシを経由したアクセスを禁止し DDoS / DoS攻撃などでサーバーを落とすことを禁止 許可されてないものがサーバーを操作することを禁止 その他、運営が不適切だと判断した行為は禁止します ※1 OP(管理者)が注意しても辞めない場合は数日間ミュート(チャットの使用が出来なく)になります ※即BANの可能性もあります! ※2 荒らし・チートなど発覚した場合 荒らし・数ヶ月or永久BAN チート・永久BAN ※3(スパムとは) 本来メールなので迷惑メールが頻繁に送られ情報の読み取りが困難になることを指しますが、このサーバーではチャットで迷惑チャット(#1)が頻繁に送られることにより書かれている情報が読み取り困難になる、不快感を与えるられるなどを指します。 Java版または統合のアドレスを選択 Java版 nekozouneko.com ポート 25565 Javaが使用出来る予備アドレス 01.nekozouneko.com 02.nekozouneko.com backup.nekozouneko.com 統合版 nekozouneko.com ポート 19132 統合版が使用出来る予備アドレス 01.nekozouneko.com 02.nekozouneko.com nekozoneko-server内に着いて 配信サーバー 現在閉鎖中[/server ____] サバイバルサーバー[/server old] 普通のサバイバル 経済サーバー 現在閉鎖中[/server keizai] 普通のサバイバルに経済要素があるサーバー ミニゲームサーバー[/server minigame] PVPが遊べます 今後様々なミニゲームが追加される予定です 経済サーバー ・コマンド集 /sm /sell /hogo /town /lock /bal /vc 1 2 3 4 5
https://w.atwiki.jp/oper/pages/1506.html
SCENA 5 Cześnikowa, Stefan, Zbigniew. Cześnikowa przypatrując się młodym Witam was, witam kochane dzieciska, Więc powracacie do cichego siedliska, Toż sąsiedzi w każdej dobie, Będą was wydzierać sobie. Będą radzi wam bez granic! Bo gdzie brak chłopców, A dziewczątek dość, Taki jak każdy z was, pożądany gość. Stefan Niestety! to się nie zda na nic. Zbigniew Na nic, stryjeneczko, na nic! Cześnikowa Na nic? jeśli już ich dusze Uroczyła piękna płeć, Dawne więzy stargam, skruszę I zastawię nową sieć. Zbigniew i Stefan Na nic, na nic, nasze dusze Nie tak łatwo wpadną w sieć, Na miłosne serc katusze Nas nie skaże piękna płeć! Cześnikowa Tak, tak, to się nie zda na nic. Toteż co tchu przybyłam tu, Aby zwierzyć wam Jakie plany mam! Z tej strony Powiśla Dziewczątek bez liku, A każda przemyślą O ładnym chłopczyku. Lecz z tajnej przyczyny, O chłopców nie snadnie, Zaledwie jedyny, Na siedem przypadnie! Stąd smucą się matki Z daremną nadzieją, Bo lube ich kwiatki Samotnie starzeją. Stąd gdy się tu zjawi Czy młody, czy stary, Sąsiedzi łaskawi O niego we swary. Matunie, cioteczki, Stryjowie, ojcowie, Prowadzą ploteczki, Aż miesza się w głowie. Nim pannie tu który Wyjawi zapały, Nim skończy konkury, Rozszarpią w kawały. Aż biedny chłopak, Znudziwszy się, Chęciom na opak, Wybiera źle! Ale o was próżna trwoga, Was ominie kolej ta, Bo stryjenka z łaski Boga, O bratanków szczerze dba! Stefan i Zbigniew razem Ale o nas próżna trwoga, Nas ominie kolej ta, Bo stryjenka z łaski Boga, O bratanków szczerze dba! Cześnikowa Ale o was próżna trwoga, Was ominie kolej ta, Bo stryjenka z łaski Boga, O bratanków szczerze dba! Ze Skier Skarbnikowa Córeczki dwie chowa, I dla nich jedynie Talarów dwie skrzynie. Tam chata szlachecka Co dumą nie drażni, Tam jestem od dziecka W serdecznej przyjaźni. Córeczka Agatka Potulna owieczka, Dwadzieścia dwa latka, Jak anioł dzieweczka, Ta twoją Stefanie Z pewnością zostanie, Bo dałam już słowo Mieć ją bratankową! A druga Brygidka, Dwudziesty i czwarty, Twarzyczka niebrzydka, Noseczek zadarty. W tej miłość zakrzewię Dla ciebie Zbigniewie. I jej dałam słowo Mieć ją bratankową! Biedni sąsiedzi Toż będzie kwas! do młodych Na złość gawiedzi Pożenię was! Do jednego Będziesz miał prześliczną żonę, do drugiego Aniołeczka będziesz mieć, do obu Dałam słowo niewzruszone, Trudno wam inaczej chcieć! Stefan i Zbigniew Silną naszych serc dewizę Czyż rozerwie piękna płeć? Co się rzekło - niewzruszenie! Nie możemy swatów chcieć! Zbigniew Z synowskim afektem stryjeneczko, Składamy za troskliwość korne dziękczynienie, Lecz się zanadto twa dobroć pospieszyła, Bo mamy inne postanowienie. Stefan Tak inne wcale. Cześnikowa Ciekawam bardzo czy je pochwalę? Zbigniew Uprawiać chcemy żyzny łan, Wzajemnie dzielić pracy trud, Miłować nasz wieśniaczy lud, O jego byt serdecznie dbać. W radości, w troskach udział brać, I niezależny zachować stan. Cześnikowa Co, co, co? nie żenić się? Stefan i Zbigniew Nie, nie stryjeneczko, nie! Cześnikowa To szaleństwa istny plon. Stefan i Zbigniew Nie, nie, nie! nie chcemy żon! Cześnikowa To szalonych głów marzenie, Chcieć zmarnować serca kwiat. Ich zamiary wnet odmienię, Każdy żonkę pojmie rad. Stefan i Zbigniew Chcieć nas żenić - to marzenie, Nie pójdziemy za nim w ślad, Ja się nigdy nie ożenię, Kawalerem będzie brat. Zbigniew Najpierw się wioską zajmiemy szczerze, By w łasce Bożej kwitła szczęśliwa, Potem się długi zewsząd odbierze, Gdzie ojciec złożył nieco grosiwa. I niepotrzebna będzie palestra, Boć tu dokoła uczciwi ludzie, Potem zajedziem po mroźnej grudzie Do Kalinowa w sam dzień Sylwestra. Cześnikowa przerywając nagle Do Kalinowa!? co? do pana Miecznika! Sami? Zbigniew Koniecznie, tam największy dług. Cześnikowa Ja nie pozwolę! Zbigniew Skądże zakaz wynika? Cześnikowa Tamtego dworu niebezpieczny próg! Stefan Jak to? Cześnikowa Ślijcie kogo chcecie, A od złego Bóg uchowa! Zbigniew Lecz stryjenko, rozważ przecie, Wszak ci Miecznik z Kalinowa, Przyjacielem ojca był, Więc posyłać nie wypada, Rodzic z nim jak z bratem żył. Musim jechać. Cześnikowa Boże! Boże mój kochany, Jaką ich ocalić radą? Aj! jeżeli tam pojadą, Za nic, za nic moje plany! Zbigniew Stryjeneczko w imię Boga! Co ma znaczyć twoja trwoga? Cześnikowa Co ma znaczyć, biada! biada! SCENA 6 Ci sami, Grześ, potem wieśniacy, wieśniaczki i Maciej. Grześ wbiegając z głębi Już zebrała się gromada! Widać lud przez otwarte drzwi. Cześnikowa Aha! Jeszcze sposób mam... biegnąc ku drzwiom Pójdźcie, pójdźcie, wejdźcie tu! Choć mi w piersiach braknie tchu Powiem, co zagraża wam! Zbigniew, Stefan i wszyscy Co nam zagraża? Cześnikowa Wasi dwaj panicze, Którym, jak moim własnym synom życzę Skoro nadejdzie zimowa doba, Mimo mej prośby, jakby dla uporu Do Kalinowa do strasznego dworu, Pojadą i przepadną oba! Chór Pojadą i przepadną oba! Mocny Boże! Cześnikowa W strasznym dworze! Cześnikowa i chór W strasznym dworze zginą oba! Stefan Stryjeneczko, zlituj się! Cześnikowa Posłuchajcie mnie! Wśród szumu lasów, od wsi z daleka, Gdzie co noc jęczy puszczyków chór, Kędy szemrzący potok przenika, Stoi na wzgórzu ponury dwór. Na jego pana, co żył przed laty, Bóg rzucił z nieba przekleństwo swe, Zły duch zamieszkał pyszne komnaty I odtąd dwór ten strasznym się zwie. Tam co noc jęki dusz pokutnicze, Trwożnych mieszkańców przejmują słuch, Tam chcą pojechać wasi panicze, Tam ich nieszczęścia powiedzie duch. Chór Tam co noc jęki dusz pokutnicze, Trwożnych mieszkańców przejmują słuch, Tam chcą pojechać nasi panicze, Tam ich nieszczęścia powiedzie duch. Stefan i Zbigniew Ach! to obawy błahe szalenie, Co tylko trwożnych zarażają słuch, Bądźcie spokojni, wrócą panicze, Wiedzie ich Boskiej opieki duch. Zbigniew do ludzi Kochani! w troskliwe przesadzonej mierze, Drogą stryjenkę strach daremny bierze. Czyż tam jedziemy by pokrzywdzić kogo, By wydrzeć co nam nie należy? Nie, nie! czyste serce w nas! Tacy się tylko obawiać mogą, Których sumienie sczerniało od skaz! Ależ tutaj, czcza obawa, Po należny jedziem dług! Gdzie jak nasza święta sprawa, Tam jej los prowadzi Bóg! Cześnikowa Choć swatania trudna sprawa, Dałam słowo, spłacę dług. Pierwej od nich szybka, żwawa, Muszę przebyć straszny próg! Stefan i Zbigniew do stryjenki Zabobonna to obawa, Po należny jedziem dług Gdzie jak nasza święta sprawa, Tam jej los prowadzi Bóg! Maciej Wprawdzie panów święta sprawa, Po należny jadą dług, Jednak chwyta mnie obawa, W ten diabelski wstąpić próg. Wieśniacy Tak, daremna w nas obawa, Po należny jadą dług, A gdziekolwiek święta sprawa, Tam jej los prowadzi Bóg! SCENA 5 Cześnikowa, Stefan, Zbigniew. Cześnikowa przypatrując się młodym Witam was, witam kochane dzieciska, Więc powracacie do cichego siedliska, Toż sąsiedzi w każdej dobie, Będą was wydzierać sobie. Będą radzi wam bez granic! Bo gdzie brak chłopców, A dziewczątek dość, Taki jak każdy z was, pożądany gość. Stefan Niestety! to się nie zda na nic. Zbigniew Na nic, stryjeneczko, na nic! Cześnikowa Na nic? jeśli już ich dusze Uroczyła piękna płeć, Dawne więzy stargam, skruszę I zastawię nową sieć. Zbigniew i Stefan Na nic, na nic, nasze dusze Nie tak łatwo wpadną w sieć, Na miłosne serc katusze Nas nie skaże piękna płeć! Cześnikowa Tak, tak, to się nie zda na nic. Toteż co tchu przybyłam tu, Aby zwierzyć wam Jakie plany mam! Z tej strony Powiśla Dziewczątek bez liku, A każda przemyślą O ładnym chłopczyku. Lecz z tajnej przyczyny, O chłopców nie snadnie, Zaledwie jedyny, Na siedem przypadnie! Stąd smucą się matki Z daremną nadzieją, Bo lube ich kwiatki Samotnie starzeją. Stąd gdy się tu zjawi Czy młody, czy stary, Sąsiedzi łaskawi O niego we swary. Matunie, cioteczki, Stryjowie, ojcowie, Prowadzą ploteczki, Aż miesza się w głowie. Nim pannie tu który Wyjawi zapały, Nim skończy konkury, Rozszarpią w kawały. Aż biedny chłopak, Znudziwszy się, Chęciom na opak, Wybiera źle! Ale o was próżna trwoga, Was ominie kolej ta, Bo stryjenka z łaski Boga, O bratanków szczerze dba! Stefan i Zbigniew razem Ale o nas próżna trwoga, Nas ominie kolej ta, Bo stryjenka z łaski Boga, O bratanków szczerze dba! Cześnikowa Ale o was próżna trwoga, Was ominie kolej ta, Bo stryjenka z łaski Boga, O bratanków szczerze dba! Ze Skier Skarbnikowa Córeczki dwie chowa, I dla nich jedynie Talarów dwie skrzynie. Tam chata szlachecka Co dumą nie drażni, Tam jestem od dziecka W serdecznej przyjaźni. Córeczka Agatka Potulna owieczka, Dwadzieścia dwa latka, Jak anioł dzieweczka, Ta twoją Stefanie Z pewnością zostanie, Bo dałam już słowo Mieć ją bratankową! A druga Brygidka, Dwudziesty i czwarty, Twarzyczka niebrzydka, Noseczek zadarty. W tej miłość zakrzewię Dla ciebie Zbigniewie. I jej dałam słowo Mieć ją bratankową! Biedni sąsiedzi Toż będzie kwas! do młodych Na złość gawiedzi Pożenię was! Do jednego Będziesz miał prześliczną żonę, do drugiego Aniołeczka będziesz mieć, do obu Dałam słowo niewzruszone, Trudno wam inaczej chcieć! Stefan i Zbigniew Silną naszych serc dewizę Czyż rozerwie piękna płeć? Co się rzekło - niewzruszenie! Nie możemy swatów chcieć! Zbigniew Z synowskim afektem stryjeneczko, Składamy za troskliwość korne dziękczynienie, Lecz się zanadto twa dobroć pospieszyła, Bo mamy inne postanowienie. Stefan Tak inne wcale. Cześnikowa Ciekawam bardzo czy je pochwalę? Zbigniew Uprawiać chcemy żyzny łan, Wzajemnie dzielić pracy trud, Miłować nasz wieśniaczy lud, O jego byt serdecznie dbać. W radości, w troskach udział brać, I niezależny zachować stan. Cześnikowa Co, co, co? nie żenić się? Stefan i Zbigniew Nie, nie stryjeneczko, nie! Cześnikowa To szaleństwa istny plon. Stefan i Zbigniew Nie, nie, nie! nie chcemy żon! Cześnikowa To szalonych głów marzenie, Chcieć zmarnować serca kwiat. Ich zamiary wnet odmienię, Każdy żonkę pojmie rad. Stefan i Zbigniew Chcieć nas żenić - to marzenie, Nie pójdziemy za nim w ślad, Ja się nigdy nie ożenię, Kawalerem będzie brat. Zbigniew Najpierw się wioską zajmiemy szczerze, By w łasce Bożej kwitła szczęśliwa, Potem się długi zewsząd odbierze, Gdzie ojciec złożył nieco grosiwa. I niepotrzebna będzie palestra, Boć tu dokoła uczciwi ludzie, Potem zajedziem po mroźnej grudzie Do Kalinowa w sam dzień Sylwestra. Cześnikowa przerywając nagle Do Kalinowa!? co? do pana Miecznika! Sami? Zbigniew Koniecznie, tam największy dług. Cześnikowa Ja nie pozwolę! Zbigniew Skądże zakaz wynika? Cześnikowa Tamtego dworu niebezpieczny próg! Stefan Jak to? Cześnikowa Ślijcie kogo chcecie, A od złego Bóg uchowa! Zbigniew Lecz stryjenko, rozważ przecie, Wszak ci Miecznik z Kalinowa, Przyjacielem ojca był, Więc posyłać nie wypada, Rodzic z nim jak z bratem żył. Musim jechać. Cześnikowa Boże! Boże mój kochany, Jaką ich ocalić radą? Aj! jeżeli tam pojadą, Za nic, za nic moje plany! Zbigniew Stryjeneczko w imię Boga! Co ma znaczyć twoja trwoga? Cześnikowa Co ma znaczyć, biada! biada! SCENA 6 Ci sami, Grześ, potem wieśniacy, wieśniaczki i Maciej. Grześ wbiegając z głębi Już zebrała się gromada! Widać lud przez otwarte drzwi. Cześnikowa Aha! Jeszcze sposób mam... biegnąc ku drzwiom Pójdźcie, pójdźcie, wejdźcie tu! Choć mi w piersiach braknie tchu Powiem, co zagraża wam! Zbigniew, Stefan i wszyscy Co nam zagraża? Cześnikowa Wasi dwaj panicze, Którym, jak moim własnym synom życzę Skoro nadejdzie zimowa doba, Mimo mej prośby, jakby dla uporu Do Kalinowa do strasznego dworu, Pojadą i przepadną oba! Chór Pojadą i przepadną oba! Mocny Boże! Cześnikowa W strasznym dworze! Cześnikowa i chór W strasznym dworze zginą oba! Stefan Stryjeneczko, zlituj się! Cześnikowa Posłuchajcie mnie! Wśród szumu lasów, od wsi z daleka, Gdzie co noc jęczy puszczyków chór, Kędy szemrzący potok przenika, Stoi na wzgórzu ponury dwór. Na jego pana, co żył przed laty, Bóg rzucił z nieba przekleństwo swe, Zły duch zamieszkał pyszne komnaty I odtąd dwór ten strasznym się zwie. Tam co noc jęki dusz pokutnicze, Trwożnych mieszkańców przejmują słuch, Tam chcą pojechać wasi panicze, Tam ich nieszczęścia powiedzie duch. Chór Tam co noc jęki dusz pokutnicze, Trwożnych mieszkańców przejmują słuch, Tam chcą pojechać nasi panicze, Tam ich nieszczęścia powiedzie duch. Stefan i Zbigniew Ach! to obawy błahe szalenie, Co tylko trwożnych zarażają słuch, Bądźcie spokojni, wrócą panicze, Wiedzie ich Boskiej opieki duch. Zbigniew do ludzi Kochani! w troskliwe przesadzonej mierze, Drogą stryjenkę strach daremny bierze. Czyż tam jedziemy by pokrzywdzić kogo, By wydrzeć co nam nie należy? Nie, nie! czyste serce w nas! Tacy się tylko obawiać mogą, Których sumienie sczerniało od skaz! Ależ tutaj, czcza obawa, Po należny jedziem dług! Gdzie jak nasza święta sprawa, Tam jej los prowadzi Bóg! Cześnikowa Choć swatania trudna sprawa, Dałam słowo, spłacę dług. Pierwej od nich szybka, żwawa, Muszę przebyć straszny próg! Stefan i Zbigniew do stryjenki Zabobonna to obawa, Po należny jedziem dług Gdzie jak nasza święta sprawa, Tam jej los prowadzi Bóg! Maciej Wprawdzie panów święta sprawa, Po należny jadą dług, Jednak chwyta mnie obawa, W ten diabelski wstąpić próg. Wieśniacy Tak, daremna w nas obawa, Po należny jadą dług, A gdziekolwiek święta sprawa, Tam jej los prowadzi Bóg! Moniuszko,Stanisław/Straszny dwór/II-1
https://w.atwiki.jp/mnsz/pages/23.html
トップ はじめに BAR SEKI ZONE 時折作ったカクテルの レシピと写真をアップしてゆきます。 ブルー・バラライカ 真夜中の霊夢
https://w.atwiki.jp/clickweapon/pages/14.html
Polish songs List Polish National Anthem "Mazurek Dąbrowskiego" ★ http //jp.youtube.com/watch?v=2nmFHUbVQtA KOMBI - Słodkiego Miłego Życia (Sweet Cheerful Life or sth like this) ★ http //jp.youtube.com/watch?v=ovhzZnaAl5A http //en.wikipedia.org/wiki/Kombi_%28band%29 T.Love - Chłopaki nie płaczą (Boys don t cry) http //jp.youtube.com/watch?v=MMiIZPE7lqs http //en.wikipedia.org/wiki/T.Love T.love - Polish Boyfriend http //www.youtube.com/watch?v=cbeLu4E8ukw T.Love - Warszawa ★ http //www.youtube.com/watch?v=24AxrgT79vA T.LOVE - Jest super http //www.youtube.com/watch?v=f_LPh8v-ywo ELEKTRYCZNE GITARY - Co ty tutaj robisz ★ http //jp.youtube.com/watch?v=j6TrCAw0x5c Edyta Gorniak. http //www.youtube.com/watch?v=WZqkXXkgBxY http //www.youtube.com/watch?v=lXmcCj3kX44 Olga Szomanska, Przemyslaw Branny, Piotr Rubik i Oratorium T http //jp.youtube.com/watch?v=-Q6Pj2d_pO4 Piotr Rubik - To cala prawda http //jp.youtube.com/watch?v=taN2FZZbXmM latest hits "Psalm dla Ciebie" TOP TRENDY 2007 http //jp.youtube.com/watch?v=LEhoGxCYDPQ "Niech mówią, że to nie jest miłość" TOP TRENDY 2007 http //jp.youtube.com/watch?v=4GH4cISCp6w Doda - Katharsis Top Trendy 2007 http //jp.youtube.com/watch?v=gJwSqkuKlNc Doda - Szansa (Top Trendy) http //jp.youtube.com/watch?v=cKVdKw4HPaU Niemen http //www.youtube.com/watch?v=gzACDJCfQvs http //www.youtube.com/watch?v=H1bdMhrvh20 Czerwone gitary http //www.youtube.com/watch?v=J-YGThDOkgE http //www.youtube.com/watch?v=PTzEMTC-_d0 Ewa Bem http //www.youtube.com/watch?v=GZqsI9W6ONI Lady Pank - Marchewkowe pole http //raphal.wrzuta.pl/audio/8YubiB0t99/lady_pank_-_marchewkowe_pole Stanisław Soyka - Cud niepamięci http //www.wrzuta.pl/audio/mZon8QpmQ1/stanislaw_soyka_-_cud_niepamieci http //pshemeck.wrzuta.pl/audio/a6mluUm5SO/18_czas_nas_uczy_pogody Aga Zaryan - Throw It Away (女性ボーカル、おされ) http //www.youtube.com/watch?v=6LB6f8z_cpY Coma - Leszek Zukowski(男性ボーカル)★ http //www.youtube.com/watch?v=B8yz5la6PG4 Behemoth (Death Metal) http //jp.youtube.com/watch?v=38j-i8jH7xk http //jp.youtube.com/watch?v=Oey85FGHOHc polo s List and ... 70,80 Psio Crew http //jp.youtube.com/watch?v=L1d2mg421G0 raz dwa trzy http //jp.www.youtube.com/watch?v=XTZbM4dJLkc http //jp.www.youtube.com/watch?v=JVFlifDxV80 - original by Wojciech 1 czeslaw niemen i partia - pod papugami 2 maryla rodowicz - malgoska 3 skaldowie przesliczna - wiolonczelistka 4 magda umer - koncert jesienny na dwa swierszcze i wiatr w kominie 5 czerwone gitary - nie spoczniemy 6 krystyna pronko - niech moje serce kolysze cie do snu 7 krzysztof klenczon i trzy korony - 10 w skali beauforta 8 elzbieta wojnowska i alibabki - zaproscie mnie do stolu 9 boguslaw mec - jej portret 10 anna jantar i alibabki - tyle slonca w calym miescie 11 brekout - poszlabym za toba 12 danuta rinn - gdzie ci mezczyzni 13 vox - bananowy song 14 alicja majewska - jeszcze sie tam zagiel bieli 15 2+1 - isc w strone slonca 16 krzysztof krawczyk - pamietam ciebie z tamtych lat 17 zdzislawa sosnicka - julia i ja 18 andrzej rosiewicz - najwiecej witaminy 70` martynkaa.wrzuta.pl/audio/dmkYih6Rgb/skaldowie_-_wszystko_mi_mowi_ze_mnie_ktos_pokochal Dzień Jeden w Roku - Seweryn Krajewski Niebo z Moich Stron - Czerwone Gitary Była To Głupia Miłość - Czerwone Gitary Nie Spoczniemy - Czerwone Gitary Prześliczna Wiolonczelistka - Skaldowie Medytacje Wiejskiego... - Skaldowie Wiosna - Skaldowie Życzenia z Całego Serca - Skaldowie Wierniejsza od Marzenia - Skaldowie Z Kopyta Kulig Rwie - Skaldowie Windą do Nieba - Dwa Plus Jeden Do Łezki Łezka - Maryla Rodowicz Małgośka Szkoda Łez - Maryla Rodowicz Znamy Się Tylko... - Trubadurzy Rysunek na Szkle - K. Krawczyk Parostatek - K. Krawczyk Dni, Których Nie Znamy - Marek Grechuta Koncert Jesienny... - Magda Umer Anna- Blackout Jej Portret- Bogusław Mec Przetańczyć z Tobą Chcę...- Anna Jantar Tyle Słońca w Całym Mieście- Anna Jantar Do Zakochania Jeden Krok- Andrzej Dąbrowski Dwadzieścia Lat- Jacek Lech Jak Się Masz Kochanie- Happy End 80` kaasiaa83.wrzuta.pl/audio/gJsoa8iy1l/lombard_-_przezyj_to_sam Autobiografia - Perfect Niewiele Ci Mogę Dać - Perfekt Nie Płacz Ewka - Perfect Co Mi Panie Dasz - Bajm Biała Armia - Bajm Skóra - AyaRL Słodkiego Miłego Życia - Kombi Nasze Randez vous - Kombi Naj Story - Papa Dance Daj Mi Tę Noc - Bolter Mniej Niż Zero - Lady Pank Na Co Komu Dziś - Lady Pank Zawsze Tam Gdzie Ty - Lady Pank Zamki Na Piasku - Lady Pank Tin Pan Alley - Halina Frąckowiak Małe Tęsknoty - Krystyna Prońko Za Ostatni Grosz - Budka Suflera Jolka Jolka Pamiętasz - Budka Suflera Przeżyj To Sam - Lombard Ostatni Taniec - Lombard Wokół Sami Lunatycy - Dżem Szczęśliwej Drogi Już Czas - Vox Malinowy Król - Urszula Chłopcy Radarowcy - Andrzej Rosiewicz Och Ziuta - Ireneusz Dudek Czarny Ali Baba - Andrzej Zaucha Gdzie Się Podziały Tamte... - Wojciech Gąssowski Monika - Wały Jagiellońskie Kocham Cię, Kochanie Moje - Maanam Kiedy Byłem Małym Chłopcem - Breackout 90` List do M - Dżem fotuga.wrzuta.pl/audio/eFzpqSIkzZ/dzem_-_list_do_m fotuga.wrzuta.pl/audio/dzMpCj9GU9/dzem_-_harley_moj Jestem z Miasta - Elektryczne Gitary Nie Pij Piotrek - Elektryczne Gitary Co Ty Tutaj Robisz - Elektryczne Gitary Ona Jest Pedałem - Elektryczne Gitary Chłopaki Nie Płaczą - T. Love Pocałuj Noc - Varius Manx Zanim Zrozumiesz - Varius Manx Orła Cień - Varius Manx Piosenka Księżycowa - Varius Manx Małe Szczęścia - Robert Jason I Wszystko Się Może Zdarzyć - Anita Lipnicka Zamigotał Świat - Anita Lipnicka Takie Tango - Budka Suflera Strefa Półcienia - Budka Suflera Bez Aplauzu - Budka Suflera Jeden Raz - Budka Suflera Na Językach - Kayah Oprócz - Golden Life Kocham Cię - Chłopcy z Placu Broni Kochać Inaczej - De Mono Znów Jesteś Ze Mną - De Mono Statki Na Niebie - De Mono Kamień i Aksamit - De Mono J Love You Do Bólu - Robert Chojnacki Niecierpliwi - Robert Chojnacki Prawie Do Nieba - Robert Chojnacki Budzikom Śmierć - Robert Chojnacki Anioł - Maanam Wyjątkowo Zimny Maj - Maanam Zaopiekuj Się Mną - Rezerwat Imię Deszczu - Mafia Mocniej - Andrzej Piaseczny Jestem Kobietą - Edyta Górniak To Nie Ja - Edyta Górniak Konik Na Biegunach - Urszula Na Sen - Urszula Ja Płaczę - Urszula W Biegu - Natalia Kukulska Wypijmy Za Błędy - R. Rynkowski Makumba ska - Big Cyc Szalała, Szalała - Krywań Lato - Formacja NS Mogę Wszystko - LO 27 vipper29 - nope, covers with funny text Latest song - static.psiocrew.pl/mp3/Psio%20Crew%20-%20Hajduk.mp3 www.youtube.com/watch?v=L1d2mg421G0 Polish song that almost all Polish knows david130.wrzuta.pl/audio/1vq5fQiab3/czerwone_gitary_-_ktos_mnie_pokochal 80` andante.wrzuta.pl/audio/zc8Vx787qN/urszula_-_malinowy_krol blitz.wrzuta.pl/audio/jIBcfP4FbV/malgorzata_ostrowska_-_szklana_pogoda polish songs, old, new... 24h http //polskastacja.pl/play/aac_tpp.pls aac+ http //polskastacja.pl/play/aac_pnp.pls aac+ old leciu71.wrzuta.pl/audio/gTJwMhbF9T/rezerwat_-_zaopiekuj_sie_mna new jowitka007.wrzuta.pl/audio/5jrEUEgRjS/verba_rezerwat-zaopiekuj_sie_mna Marek Grechuta - Zegarmistrz swiatla www.wrzuta.pl/audio/1EiVH1OLkk/marek_grechuta_-_zegarmistrz_swiatla Marek Grechuta - Nie dokazuj andante.wrzuta.pl/audio/1t5IIYbRnZ/nie_dokazuj_-_marek_grechuta old Marek Grechuta Anawa - Dni Ktorych Nie Znamy marlena92.wrzuta.pl/audio/dCAcnwMN19/marek_grechuta_anawa_-_dni_ktorych_nie_znamy new Grachuta marlena92.wrzuta.pl/audio/dCAcnwMN19/marek_grechuta_anawa_-_dni_ktorych_nie_znamy Shakin Dudi - mam Dwie Lewe Ręce www.wrzuta.pl/audio/vlrUQAkvwQ/shakin_dudi_-_mam_dwie_lewe_rece Grzegorz Turnau, Rynkowski, Pod Budą and maaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaannnnny maaaaaaaaaaaaaaaaaaannnnnny ... lol KUKIZ ;) uzytkownik.wrzuta.pl/film/rwyIACt6Pl/o_hela_-_pawel_kukiz krzysiek2507.wrzuta.pl/film/41PhNh5BCM/borysewicz_kukiz_-_jesli_tylko_chcesz majka1304.wrzuta.pl/audio/1LSyDd0pM2/borysewicz_i_kukiz_-_jest_taki_dzien tarsycjusz.wrzuta.pl/audio/2BlnHOeTFq/yugopolis_i_pawel_kukiz_-_miasto_budzi_sie madzialena1625.wrzuta.pl/audio/xeOqk6wihK/kukiz-o_nic_nie_pytaj www.wrzuta.pl/audio/8TMZKvJGYR/pawel_kukiz_i_piersi_-_mietek_zul kedzior18.wrzuta.pl/audio/ykkYvwPj09/kukiz_i_piersi_-_wirus_sld wiedom.wrzuta.pl/audio/o02X0MoC8r/piersi_i_kukiz_-_oszukalas_mnie... pozytywny.wrzuta.pl/audio/tidw4pD6ZX/kukiz_i_piersi_-_rezerwa polo 29-08-2007 1 00 Wątki 658 Odpowiedzi 30580 buahhahahah to dosram i ja, niech bedzie z jajem www.wrzuta.pl/audio/vq5B9whfwt/marek_kondrat_-_mydelko_fa karramba - www.wrzuta.pl/audio/2baE2lCoDu/pocaluj_mnie_w_dupe [juz widze jak sie przy tym gibia lol] szczypior21.wrzuta.pl/audio/8Mxl9BAgfO/nowosc_verba_-_zycie_30_pazdziernika_2006 szczypior21.wrzuta.pl/audio/jP0rQl6Agc/mezo_kasia_wilk_-_sacrum_lepsza_jakosc and polish jean michael jarre karino.wrzuta.pl/audio/7peK2GW1M8/marek_bilinski_-_ucieczka_z_tropiku marcinagent007.wrzuta.pl/audio/rCvrGW9hpe/marek_bilinski_-_kapitan_nemo drivermsg.wrzuta.pl/audio/bYURrEtAg9/marek_bilinski_-_dom_w_dolinie_mgiel drivermsg.wrzuta.pl/audio/lHanidjoCJ/marek_bylinski_-_porachunki_z_blizniakami
https://w.atwiki.jp/oper/pages/1508.html
SCENA 4. Miecznik, Hanna, Jadwiga, Damazy i Cześnikowa. Miecznik wprowadzając Cześnikową To niespodzianka! Pani Cześnikowa Choć raz do roku o życzliwych pamięta! Cześnikowa witając się Witaj Mieczniku, jak się macie dziewczęta! Damazy z ukłonem Wszystkich opatrzność w dobrym zdrowiu chowa! Cześnikowa A! Pan Damazy! Ogląda się. Ale oni, gdzież oni? Czy przyjechali, czy obadwa już są? Chciałam uprzedzić, nie żałowałam koni. Jak się wam podobali? Miecznik Lecz kto? Cześnikowa Nie wiecie kto? Stolnikowicze! Miecznik żywo Co? Stolnikowicze! Synowie przyjaciela, Jakże ich widzieć, jak uściskać życzę. Hanna i Jadwiga Pan Zbigniew i pan Stefan. Cześnikowa Dzisiaj Mieczniku, doznasz tego wesela. Miecznik Dzisiaj! dzisiaj! do córek Czy słyszycie! dziś przybędą, wyśmienicie! do Damzego wesoło Śmiałbym się, gdybyś zyskał dwóch rywali! Damazy Niech ich w drodze piorun spali! Cześnikowa Nic z tego! Bratankowie mili Nie chcą poznać co kochanie. Wróciwszy z wojska postanowili, Do grobu trwać w bezżennym stanie! Miecznik W bezżennym stanie? Hanna Proszę uniżenie! Damazy do Hanny głośno Bardzo rozsądne postanowienie! Cześnikowa A potem, wiem ci ja Mieczniku, Czego serce twe wymaga. U ciebie trzyma prym odwaga, Na łowach lub w bojowym szyku. A oni, ach! choć moi krewni, Jacyś nie po męsku rzewni. Ani podobni do swego protoplasty, Zabobonni, trwożliwi, istne dwie niewiasty! Miecznik Co słyszę! pomnę tacy mali Już na zuchów zakrawali. Cześnikowa Ale nie w obecnej chwili... Gdym ich nagliła, by tu przybyli, Nie chcieli jechać! Miecznik zdziwiony Czemu? przez Boga! Cześnikowa Bo na myśl, że w Kalinowie, Dwór się strasznym dworem zowie, Śmieszna obydwu przejmowała trwoga! Damazy ze śmiechem Ha! ha! śliczni mi rywale! Miecznik Trudno uwierzyć... Hanna do Jadwigi śmiejąc się Doskonale! Mam wyborny w głowie żart! Szepce do ucha Jadwigi, potem śmieją się obie. Cześnikowa Teraz łatwiej ich oddalę... Miecznik do dziewcząt Takich zięciów nie chcę wcale! Tchórz mężczyzna diabła wart! SCENA 5 Ci sami, Skołuba i chór myśliwych. Chór Traf szczególny ha! ha! ha! Próżne gniewy, próżny krzyk, Któż dowiedzie czyj ten dzik, Wszakże były strzały dwa! Skołuba Ja zwaliłem dzika, ja! Z bryki palnął jakiś smyk, Palnął prawda, ale dzik, Moją kulę we łbie ma! Miecznik i Damazy Hej panowie, cicho sza! Nie rozumiem, taki krzyk, Jak uważam poległ dzik, Lecz co znaczy sprzeczka ta? Skołuba Psy zagrały, dzik pomyka, Ponad drogą pędzi blisko. Wprost na moje stanowisko, Aż z radości człowiek zbladł! Wtem na drodze staje bryka, Dzik szoruje, i dwa strzały Z dwóch szturmaków wraz zagrzmiały I odyniec w śniegu padł. Psy do dzika, ja do dzika, Bom jest pewny mego strzału, A panowie drwią pomału Żem spudłował, dowieść chcą. Człek bolesne żarty łyka, Lecz ponieważ w owej bryce, Zajechali tu szlachcice Dojdziem prawdy - otóż są! Przy końcu arii Zbigniew i Stefan wchodzą na scenę z głębi, a z prawej, zaciekawione gwarem kobiety. SCENA 6 Hanna, Jadwiga, Cześnikowa, Miecznik, Zbigniew, Stefan, Damazy, Skołuba, myśliwi, sąsiadki i domownice, na ostatku Maciej. Miecznik po chwili niemego powitania wchodzących Zbigniewa i Stefana Oh! Drodzy goście, jakże mi pożądany Uścisk potomków tego, com go kochał jak brata! Rozszerzcież się mojego domku ściany! do Zbigniewa i Stefana A wy przyjmijcie czym chata bogata. przedstawiając Tu córki moje, tu drużyna życzliwa, Rozgośćcież się, każdy wam będzie rad. Na wasz widok sił przybywa, Ze wspomnieniem lepszych lat! Zbigniew i Stefan z daleka witają ukłonem przedstawione osoby i Cześnikową. Po recytatywie Hanna, Jadwiga, Cześnikowa, Miecznik, Zbigniew i Stefan zbliżają się naprzód, Damzego zaś Skołuba i myśliwi rozmawiając, gestami zatrzymują w głębi. Gdy wchodzi Maciej, wtedy razem ze śpiewem osób będących na przodzie sceny rozpoczyna się w głębi sprzeczka między myśliwymi, którzy Damazego biorą za sędziego sprawy o dzika. Miecznik do Stefana i Zbigniewa Czy to w radosnej czy w smętnej doli, Z waszym rodzicem duszą złączeni, W jednąśmy życia dążyli kolej, Złe, dobre, biorąc na wspólny karb. Gdym go utracił, niechże w zamęcie, W mego żywota chłodnej jesieni, Braterskich synów serca wiośniane, Wrócą mi starej przyjaźni skarb! Zbigniew i Stefan patrząc na Hannę i Jadwigę W dziecięcych latach swobodnej doli, Pomnę, jak w jedno grono złączeni, Niewinnych zabaw wiedliśmy kolej, Składając psoty na obcy karb. Dziś dwie dziewice, kwiaty wiośniane, Widok nasz miesza, trwoży, rumieni, Czyż nam rumieniec niosą w zamianę, Za miłych wspomnień uroczy skarb? Hanna i Jadwiga przyłączając się do Stefana i Zbigniewa W dziecięcych latach swobodnej doli, Pomnę, jak w jedno grono złączeni, Niewinnych zabaw wiedliśmy kolej, Składając psoty na obcy karb. W niebezpieczeństwa znane, nie znane, Zbigniew i Stefan nieustraszeni Biegli dla żartu, czyż wierzyć w zmianę, Że dziś stracili odwagi skarb? Cześnikowa patrząc kolejno na bratanków, Hannę i Jadwigę Strach mię ogarnia pomimo woli, Młodzież się wspólnie jakoś rumieni. Łatwo polecieć w miłosną kolej, Lśniącą urokiem tęczowych farb... Lecz Skarbnikowej gdy słowo dane, Żaden się z żadną tu nie ożeni, Silnym oporem w drodze im stanę, Niewczesnych uczuć ocalę skarb! Chór kobiet patrząc na młodych Wzrok dopatruje pomimo woli, Jako się młodzież wspólnie rumieni, Łatwo im pobiec w miłosną kolej, Lśniącą urokiem tęczowych farb. Widząc tych spojrzeń trwożną zamianę, Można by wnosić z oczu promieni, Że wkrótce serca niepokalane, Wzajemnych uczuć zamienią skarb. Skołuba w głębi, do wchodzącego Macieja Mam waści, mam, Gadajże nam, Który to z was, Jadąc przez las, Gdy zwierz pomyka, Zemsta to dzika, Na ochotnika, Wypalił wraz? Przeklęty traf, Tnie dzik a więc, Ja zaraz paf! Ten także pęc! To źle kolego, Ot żarty biega, Że ty do niego, Masz więcej praw! Maciej ze śmiechem Czy przeczyć mam, Że to ja sam, Jadąc przez las W obławy czas, Gdy zwierz pomyka Z waścią do dzika Na ochotnika Palnąłem wraz. Zabawny traf, Tnie dzik a więc Wy zaraz, paf! Ja także, pęc! Ależ kolego, Choć żarty biega, Do zabitego Nie roszczę praw! Chór myśliwych do Skołuby Kłam wasze, kłam! do Macieja Ty powiedz nam, Który to z was, Jadąc przez las, Gdy zwierz pomyka, Z starym do dzika Na ochotnika Wypalił wraz. do Damazego Wyborny traf! Tnie dzik a więc, Skołuba. Paf! Ten także pęc! Gdy sprzeczki biega Sądźże pan tego, Kto z nich do niego Ma więcej praw!? Damazy do otaczających go myśliwych Ot! to mi kram, Mnie pilniej tam, Najdroższy czas Ucieka w las! Trwoga przenika Współzalotnika Czuję wśród nas! Gdy taki traf... A więc... a więc... Wyrwę i paf!... On także, pęc!... Poznasz kolego, Że ja od niego Do serca tego Mam więcej praw! Po śpiewie pachołek wchodzi z prawej i z poszanowaniem przemawia parę słów po cichu do Miecznika. Miecznik wesoło do myśliwych Hej, panowie dosyć kłótni, Dość myśliwskiej bałamutni, Do weselszych was zapasów Przy wieczerzy, proszę tam! ukazuje na prawo, po czym odzywa się do wszystkich. Pierwszy toast, w szczerej chęci Wychylimy ku pamięci ukazując Zbigniewa i Stefana Ich rodzica i tych czasów, Które wspomnieć słodko nam! W czasie powyższego recitatiwu, gdy Miecznik odszedł w głąb, Zbigniew i Stefan zbliżają się do Cześnikowej, Jadwigi i Hanny. Dziewczęta na ich powitanie odpowiadają ukłonem. Damazy wyrywa się z koła myśliwych i zbliżywszy się na przód sceny, spogląda zazdrośnie na Stefana i Zbigniewa, rozmawiających z dziewczętami i Cześnikową. Miecznik do Zbigniewa i Stefana A był to dzielny zuch, Podobny lwiej naturze, Gdy szło nam wspak, Wytrwale znosił burze! Wśród boju rąbał w puch, Nie lękał się choć czarta, I wiem, że tak Wychował synów dwóch. Zbigniew i Stefan Nasz rodzic był to zuch, Podobny lwiej naturze, Gdy szło mu wspak Wytrwale znosił burze. Wśród boju rąbał w puch, Nie lękał się choć czarta, I tak, oh tak, Wychował synów dwóch. Hanna i Jadwiga spoglądając ukradkiem na Zbigniewa i Stefana Badając postać, ruch, O trwożnej ich naturze, Ja coś na wspak Stryjenki słowom wróżę... Czy w nich niewieści duch Rzecz ciekawości warta... Wiem już, wiem jak poznamy, który zuch. Cześnikową Ach! sprzeciwieństwa duch Gotuje dla mnie burzę, Ja tak, on wspak... Coś niedobrego wróżę! Swatanie moje w puch... Obmowa nic nie warta... Czym tu i jak, Zniechęcić braci dwóch? Damazy Więc mam rywali dwóch... Lecz jeśli oba tchórze, Wiem już, wiem jak Obydwóch stąd wykurzę... Gdy w nich niemęski duch, Uciekną stąd do czarta, Och! Tak, tak, tak, Ich zamiar pójdzie w puch. Maciej rozglądając się W tym strasznym dworze ruch, Dziwaczny w swej naturze, Oj tak... Och! tak... Ja tu coś złego wróżę. patrząc na Skołubę I ten myśliwy zuch, Zakrawa mi na czarta. Jak stąd... ach jak Paniczów wyrwać dwóch!? Skołuba nie patrząc na Macieja Ten wlazł mi jak zły duch Myśliwskiej twej naturze, Już wiem, wiem jak Wybornie się przysłużę. Upoję cię za dwóch, Gdy łeb zamąci kwarta, Bierz broń i tak Traf dzika jeśliś zuch! Chór kobiet i myśliwych Ich rodzic był to zuch, Podobny lwiej naturze, Gdy szło mu wspak, Wytrwale znosił burze. Wśród boju rąbał w puch, Nie lękał się choć czarta. I znać, że tak Wychował synów dwóch. Miecznik podaje rękę Cześnikowej, Stefan Hannie, Zbigniew Jadwidze. Inni goście także łączą się w pary i na prawo przechodzą do drugiej komnaty. Damazy zły, że Stefan uprzedził go w podaniu ręki jednej a Zbigniew drugiej pannie, bierze Skołubę na stronę i szepce mu do ucha. Skołuba z wielką uciechą okazuje gestami gotowość spełnienia tego, co żąda Damazy i ze śmiechem wygraża odchodzącym Stefanowi i Zbigniewowi oraz stojącemu w głębi Maciejowi, nie dostrzegającemu tej groźby. Damazy odchodzi za innymi na prawo. Zasłona opada. SCENA 4. Miecznik, Hanna, Jadwiga, Damazy i Cześnikowa. Miecznik wprowadzając Cześnikową To niespodzianka! Pani Cześnikowa Choć raz do roku o życzliwych pamięta! Cześnikowa witając się Witaj Mieczniku, jak się macie dziewczęta! Damazy z ukłonem Wszystkich opatrzność w dobrym zdrowiu chowa! Cześnikowa A! Pan Damazy! Ogląda się. Ale oni, gdzież oni? Czy przyjechali, czy obadwa już są? Chciałam uprzedzić, nie żałowałam koni. Jak się wam podobali? Miecznik Lecz kto? Cześnikowa Nie wiecie kto? Stolnikowicze! Miecznik żywo Co? Stolnikowicze! Synowie przyjaciela, Jakże ich widzieć, jak uściskać życzę. Hanna i Jadwiga Pan Zbigniew i pan Stefan. Cześnikowa Dzisiaj Mieczniku, doznasz tego wesela. Miecznik Dzisiaj! dzisiaj! do córek Czy słyszycie! dziś przybędą, wyśmienicie! do Damzego wesoło Śmiałbym się, gdybyś zyskał dwóch rywali! Damazy Niech ich w drodze piorun spali! Cześnikowa Nic z tego! Bratankowie mili Nie chcą poznać co kochanie. Wróciwszy z wojska postanowili, Do grobu trwać w bezżennym stanie! Miecznik W bezżennym stanie? Hanna Proszę uniżenie! Damazy do Hanny głośno Bardzo rozsądne postanowienie! Cześnikowa A potem, wiem ci ja Mieczniku, Czego serce twe wymaga. U ciebie trzyma prym odwaga, Na łowach lub w bojowym szyku. A oni, ach! choć moi krewni, Jacyś nie po męsku rzewni. Ani podobni do swego protoplasty, Zabobonni, trwożliwi, istne dwie niewiasty! Miecznik Co słyszę! pomnę tacy mali Już na zuchów zakrawali. Cześnikowa Ale nie w obecnej chwili... Gdym ich nagliła, by tu przybyli, Nie chcieli jechać! Miecznik zdziwiony Czemu? przez Boga! Cześnikowa Bo na myśl, że w Kalinowie, Dwór się strasznym dworem zowie, Śmieszna obydwu przejmowała trwoga! Damazy ze śmiechem Ha! ha! śliczni mi rywale! Miecznik Trudno uwierzyć... Hanna do Jadwigi śmiejąc się Doskonale! Mam wyborny w głowie żart! Szepce do ucha Jadwigi, potem śmieją się obie. Cześnikowa Teraz łatwiej ich oddalę... Miecznik do dziewcząt Takich zięciów nie chcę wcale! Tchórz mężczyzna diabła wart! SCENA 5 Ci sami, Skołuba i chór myśliwych. Chór Traf szczególny ha! ha! ha! Próżne gniewy, próżny krzyk, Któż dowiedzie czyj ten dzik, Wszakże były strzały dwa! Skołuba Ja zwaliłem dzika, ja! Z bryki palnął jakiś smyk, Palnął prawda, ale dzik, Moją kulę we łbie ma! Miecznik i Damazy Hej panowie, cicho sza! Nie rozumiem, taki krzyk, Jak uważam poległ dzik, Lecz co znaczy sprzeczka ta? Skołuba Psy zagrały, dzik pomyka, Ponad drogą pędzi blisko. Wprost na moje stanowisko, Aż z radości człowiek zbladł! Wtem na drodze staje bryka, Dzik szoruje, i dwa strzały Z dwóch szturmaków wraz zagrzmiały I odyniec w śniegu padł. Psy do dzika, ja do dzika, Bom jest pewny mego strzału, A panowie drwią pomału Żem spudłował, dowieść chcą. Człek bolesne żarty łyka, Lecz ponieważ w owej bryce, Zajechali tu szlachcice Dojdziem prawdy - otóż są! Przy końcu arii Zbigniew i Stefan wchodzą na scenę z głębi, a z prawej, zaciekawione gwarem kobiety. SCENA 6 Hanna, Jadwiga, Cześnikowa, Miecznik, Zbigniew, Stefan, Damazy, Skołuba, myśliwi, sąsiadki i domownice, na ostatku Maciej. Miecznik po chwili niemego powitania wchodzących Zbigniewa i Stefana Oh! Drodzy goście, jakże mi pożądany Uścisk potomków tego, com go kochał jak brata! Rozszerzcież się mojego domku ściany! do Zbigniewa i Stefana A wy przyjmijcie czym chata bogata. przedstawiając Tu córki moje, tu drużyna życzliwa, Rozgośćcież się, każdy wam będzie rad. Na wasz widok sił przybywa, Ze wspomnieniem lepszych lat! Zbigniew i Stefan z daleka witają ukłonem przedstawione osoby i Cześnikową. Po recytatywie Hanna, Jadwiga, Cześnikowa, Miecznik, Zbigniew i Stefan zbliżają się naprzód, Damzego zaś Skołuba i myśliwi rozmawiając, gestami zatrzymują w głębi. Gdy wchodzi Maciej, wtedy razem ze śpiewem osób będących na przodzie sceny rozpoczyna się w głębi sprzeczka między myśliwymi, którzy Damazego biorą za sędziego sprawy o dzika. Miecznik do Stefana i Zbigniewa Czy to w radosnej czy w smętnej doli, Z waszym rodzicem duszą złączeni, W jednąśmy życia dążyli kolej, Złe, dobre, biorąc na wspólny karb. Gdym go utracił, niechże w zamęcie, W mego żywota chłodnej jesieni, Braterskich synów serca wiośniane, Wrócą mi starej przyjaźni skarb! Zbigniew i Stefan patrząc na Hannę i Jadwigę W dziecięcych latach swobodnej doli, Pomnę, jak w jedno grono złączeni, Niewinnych zabaw wiedliśmy kolej, Składając psoty na obcy karb. Dziś dwie dziewice, kwiaty wiośniane, Widok nasz miesza, trwoży, rumieni, Czyż nam rumieniec niosą w zamianę, Za miłych wspomnień uroczy skarb? Hanna i Jadwiga przyłączając się do Stefana i Zbigniewa W dziecięcych latach swobodnej doli, Pomnę, jak w jedno grono złączeni, Niewinnych zabaw wiedliśmy kolej, Składając psoty na obcy karb. W niebezpieczeństwa znane, nie znane, Zbigniew i Stefan nieustraszeni Biegli dla żartu, czyż wierzyć w zmianę, Że dziś stracili odwagi skarb? Cześnikowa patrząc kolejno na bratanków, Hannę i Jadwigę Strach mię ogarnia pomimo woli, Młodzież się wspólnie jakoś rumieni. Łatwo polecieć w miłosną kolej, Lśniącą urokiem tęczowych farb... Lecz Skarbnikowej gdy słowo dane, Żaden się z żadną tu nie ożeni, Silnym oporem w drodze im stanę, Niewczesnych uczuć ocalę skarb! Chór kobiet patrząc na młodych Wzrok dopatruje pomimo woli, Jako się młodzież wspólnie rumieni, Łatwo im pobiec w miłosną kolej, Lśniącą urokiem tęczowych farb. Widząc tych spojrzeń trwożną zamianę, Można by wnosić z oczu promieni, Że wkrótce serca niepokalane, Wzajemnych uczuć zamienią skarb. Skołuba w głębi, do wchodzącego Macieja Mam waści, mam, Gadajże nam, Który to z was, Jadąc przez las, Gdy zwierz pomyka, Zemsta to dzika, Na ochotnika, Wypalił wraz? Przeklęty traf, Tnie dzik a więc, Ja zaraz paf! Ten także pęc! To źle kolego, Ot żarty biega, Że ty do niego, Masz więcej praw! Maciej ze śmiechem Czy przeczyć mam, Że to ja sam, Jadąc przez las W obławy czas, Gdy zwierz pomyka Z waścią do dzika Na ochotnika Palnąłem wraz. Zabawny traf, Tnie dzik a więc Wy zaraz, paf! Ja także, pęc! Ależ kolego, Choć żarty biega, Do zabitego Nie roszczę praw! Chór myśliwych do Skołuby Kłam wasze, kłam! do Macieja Ty powiedz nam, Który to z was, Jadąc przez las, Gdy zwierz pomyka, Z starym do dzika Na ochotnika Wypalił wraz. do Damazego Wyborny traf! Tnie dzik a więc, Skołuba. Paf! Ten także pęc! Gdy sprzeczki biega Sądźże pan tego, Kto z nich do niego Ma więcej praw!? Damazy do otaczających go myśliwych Ot! to mi kram, Mnie pilniej tam, Najdroższy czas Ucieka w las! Trwoga przenika Współzalotnika Czuję wśród nas! Gdy taki traf... A więc... a więc... Wyrwę i paf!... On także, pęc!... Poznasz kolego, Że ja od niego Do serca tego Mam więcej praw! Po śpiewie pachołek wchodzi z prawej i z poszanowaniem przemawia parę słów po cichu do Miecznika. Miecznik wesoło do myśliwych Hej, panowie dosyć kłótni, Dość myśliwskiej bałamutni, Do weselszych was zapasów Przy wieczerzy, proszę tam! ukazuje na prawo, po czym odzywa się do wszystkich. Pierwszy toast, w szczerej chęci Wychylimy ku pamięci ukazując Zbigniewa i Stefana Ich rodzica i tych czasów, Które wspomnieć słodko nam! W czasie powyższego recitatiwu, gdy Miecznik odszedł w głąb, Zbigniew i Stefan zbliżają się do Cześnikowej, Jadwigi i Hanny. Dziewczęta na ich powitanie odpowiadają ukłonem. Damazy wyrywa się z koła myśliwych i zbliżywszy się na przód sceny, spogląda zazdrośnie na Stefana i Zbigniewa, rozmawiających z dziewczętami i Cześnikową. Miecznik do Zbigniewa i Stefana A był to dzielny zuch, Podobny lwiej naturze, Gdy szło nam wspak, Wytrwale znosił burze! Wśród boju rąbał w puch, Nie lękał się choć czarta, I wiem, że tak Wychował synów dwóch. Zbigniew i Stefan Nasz rodzic był to zuch, Podobny lwiej naturze, Gdy szło mu wspak Wytrwale znosił burze. Wśród boju rąbał w puch, Nie lękał się choć czarta, I tak, oh tak, Wychował synów dwóch. Hanna i Jadwiga spoglądając ukradkiem na Zbigniewa i Stefana Badając postać, ruch, O trwożnej ich naturze, Ja coś na wspak Stryjenki słowom wróżę... Czy w nich niewieści duch Rzecz ciekawości warta... Wiem już, wiem jak poznamy, który zuch. Cześnikową Ach! sprzeciwieństwa duch Gotuje dla mnie burzę, Ja tak, on wspak... Coś niedobrego wróżę! Swatanie moje w puch... Obmowa nic nie warta... Czym tu i jak, Zniechęcić braci dwóch? Damazy Więc mam rywali dwóch... Lecz jeśli oba tchórze, Wiem już, wiem jak Obydwóch stąd wykurzę... Gdy w nich niemęski duch, Uciekną stąd do czarta, Och! Tak, tak, tak, Ich zamiar pójdzie w puch. Maciej rozglądając się W tym strasznym dworze ruch, Dziwaczny w swej naturze, Oj tak... Och! tak... Ja tu coś złego wróżę. patrząc na Skołubę I ten myśliwy zuch, Zakrawa mi na czarta. Jak stąd... ach jak Paniczów wyrwać dwóch!? Skołuba nie patrząc na Macieja Ten wlazł mi jak zły duch Myśliwskiej twej naturze, Już wiem, wiem jak Wybornie się przysłużę. Upoję cię za dwóch, Gdy łeb zamąci kwarta, Bierz broń i tak Traf dzika jeśliś zuch! Chór kobiet i myśliwych Ich rodzic był to zuch, Podobny lwiej naturze, Gdy szło mu wspak, Wytrwale znosił burze. Wśród boju rąbał w puch, Nie lękał się choć czarta. I znać, że tak Wychował synów dwóch. Miecznik podaje rękę Cześnikowej, Stefan Hannie, Zbigniew Jadwidze. Inni goście także łączą się w pary i na prawo przechodzą do drugiej komnaty. Damazy zły, że Stefan uprzedził go w podaniu ręki jednej a Zbigniew drugiej pannie, bierze Skołubę na stronę i szepce mu do ucha. Skołuba z wielką uciechą okazuje gestami gotowość spełnienia tego, co żąda Damazy i ze śmiechem wygraża odchodzącym Stefanowi i Zbigniewowi oraz stojącemu w głębi Maciejowi, nie dostrzegającemu tej groźby. Damazy odchodzi za innymi na prawo. Zasłona opada. Moniuszko,Stanisław/Straszny dwór/III-1
https://w.atwiki.jp/oper/pages/1507.html
AKT II U Miecznika. Duża komnata do połowy drzewem wyłożona. Z lewej komin, na którym spory ogień, wgłębi drzwi główne, z prawej drzwi do dalszych komnat. SCENA l Jadwiga, Hanna, domownice i sąsiadki siedzą u krosien zajęte wyszywaniem kobierca. W głębi kilka wiejskich dziewcząt przędzie na kołowrotkach. Chór Spod igiełek kwiaty rosną, Mknie za ściegiem ścieg, Żałuj, żałuj hoża wiosno, Że cię tuli śnieg! Zanim niebu się ukorzy Twój kobierzec z róż, My pod stopy Matki Bożej Nasz złożymy już. Nim wiosenne przyjdą dary Mnóstwo młodych par, Na bławatkach tej ofiary Serc zamienią dar. Hanna, Jadwiga i młode panienki między sobą Wiesz co? nim zwabi gości zmrok, Mam myśl... wszak jutro Nowy Rok, W takiego wilię święta, Badają dziewczęta, Jakiego ptaszka spęta Serdeczna ich sieć? do starszych niewiast Już czas! za chwilę padnie zmrok, Niech nasz znużony spocznie wzrok. Pamiętać też należy, Że dziś na wieczerzy, Myśliwych dość młodzieży Będziemy tu mieć! Starsze niewiasty Ciężko, ciężko wam przy igle, Toćże jeszcze kawał dnia, Ale komu w głowie figle, O robotę ani dba! Hanna, Jadwiga i inne dziewczęta siadają na powrót do krosien. Wszystkie Spod igiełek kwiaty rosną, Żwawo mknie za ściegiem ścieg, Żałuj, żałuj hoża wiosno, Że cię tuli śnieg! Zanim niebu się ukorzy Twój kobierzec z róż, My pod stopy Matki Bożej Nasz złożymy już. Nim wiosenne przyjdą dary Mnóstwo młodych par, Na bławatkach tej ofiary Serc zamienią dar. Hanna, Jadwiga i dziewczęta Ej dość! wnet gości zwabi zmrok, Ej dość! wszak jutro Nowy Rok. Już dość! niedługo schyłek dnia, Niech więc odpocznie praca ta. Starsze niewiasty Ciężko, ciężko wam przy igle, Toć że jeszcze kawał dnia, Ale komu w głowie figle, O robotę ani dba! Wszystkie zabierając się znowu do pracy Spod igiełek kwiaty rosną, Żwawo mknie za ściegiem ścieg, Żałuj, żałuj hoża wiosno, Że cię tuli śnieg! Zanim niebu się ukorzy Twój kobierzec z róż, My pod stopy Matki Bożej Nasz złożymy już. Nim wiosenne przyjdą dary Mnóstwo młodych par, Na bławatkach tej ofiary Serc zamienią dar, Jadwiga wesoło wstając od krosien Dosyć tej pracy, nim wszyscy pobieżą, Zastawiać stoły dla ojcowskich gości, Poświęćmy chwilkę jeszcze przed wieczerzą, Na jedną z naszych najważniejszych trosk. Uchylmy wróżbą zasłonę przyszłości, Żwawo dziewczęta, przynieście tu wosk! Podczas śpiewu Jadwigi starsze niewiasty odstawiają krosna i chowają robotę. Dziewczęta wynoszą kołowrotki, po czym przynoszą wosk, tygielek i rozniecają większy ogień w kominie. Starsze niewiasty przypatrują się z uśmiechem tym przygotowaniom, bo niektóre wróżby pomagają młodym. Hanna wychodzi na prawo. Jadwiga Biegnie słuchać w lasy, w knieje, Dziewczę gdyby kwiat, Z której strony wiatr powieje, Z tej przybędzie swat. Z której strony, drzew korony, Skłonią listki swe, Z tej za swatem narzeczony Wkrótce zjawi się!Stoi dziewczę nad strumieniem, Wierzy we wróżby cud, Drobną nóżką z serca drżeniem Mąci kryształ wód. Czyją postać w mętnej fali Ujrzy w chwili tej, Ten z pewnością w rok najdalej Będzie mężem jej! Czemuż we mnie także trwoga Przed wróżbami tkwi, Wiem że przyszłość w ręku Boga, Jednak serce drży! Może grzech, kto prawo rości Czytać z tajnych kart? Lecz niewinnej ciekawości Bóg przebaczy żart. SCENA 2 Kobiety, Hanna i Damazy, Damazy wnosząc za Hanną porcelanową salaterkę pełną wody Gdzie postawić to naczynie? Hanna Tutaj, tutaj przy kominie! Wosk topnieje, spiesz pan, spiesz! Damazy postawiwszy salaterkę, do Jadwigi Czy i pani wróżby chcesz? Hanna wesoło Ja najpierwsza. Damazy Ale na co, Trudzić rączki próżną pracą? Gdy bez wróżby prawda szczera, Że masz we mnie kawalera. Wszak od świtu aż do zmroku, Jam przy tobie, tak jak cień! Hanna z niechęcią Gdybym rzekła słówko jedno, Panicz byłby u mych stóp. Lecz na próżno duszę biedną Stawia w szranki ciężkich prób. Damazy Na co wróżby? słówko jedno, A upadnę do twych stóp. Pociesz wzrokiem duszę biedną, A za tydzień weźmiem ślub! Hanna wesoło, ukazując na kawalera Nim uwieńczę twe nadzieje, Niech pan pilnie okiem szuka. Jeśli z wosku się uleje Pański fraczek i peruka, Wtedy miłość twą ocenię. Z ciężkim losem zgodzę się, Jeśli każe przeznaczenie, Weźmiesz posag mój... i mnie! Damazy spoglądając na salaterkę Jakąż silą, jakąż sztuką Spełnić to, co pragnie serce, Aj peruko! aj peruko! Pokażże się w salaterce. Niechaj obraz mojej twarzy, Niech się cały zmienię w wosk, Niech się w tyglu raz usmaży, Zakończenie moich trosk! Hanna Gdy obrazu pańskiej twarzy Naśladowcą będzie wosk, Tobie szczęście los nadarzy, Ja rozpocznę życie trosk! SCENA 3 Ci sami i Miecznik. Miecznik wchodząc z prawej Ślicznie, jak widzę dziewczęta moje, Pomnąc, że jutro jest Nowy Rok, Pragną się wedrzeć w losów podwoje, Przeniknąć wróżbą przyszłości zmrok. Lecz zwyczaj każe aż o północy. Hanna ściskając ojca Ciekawość wszystko uprzedzić chce! Miecznik spostrzegając Damazego A! Pan Damazy! Damazy Ja do pomocy. Miecznik z uśmiechem Więc i ja także przypatrzę się! Jadwiga miesza wosk w tygielku, Hanna przysuwa salaterkę z wodą. Inne osoby otaczają je ciekawie. Hanna, Jadwiga i chór Już ogień płonie, Ku naszej stronie Padają skry. W piersi koleją, Strachem, nadzieją Serduszko drży. W tyglu się pieni, Zaciekawienie Wstrzymują głos. Dziewczę zobaczy, Co jej przeznaczy Kapryśny los! Hanna wylewa wosk roztopiony na wodę, po czym stawia na stoliku salaterkę. Wszyscy z ciekawością otaczają stolik, Miecznik zbliża się także ze śmiechem. Chór kobiet Patrz, to szyszak, to przyłbica, Tylko piór nad nimi brak, Tutaj tarcza, tu zbroica! Damazy zaglądając Mnie się zdaje, że to frak! Chór kobiet pokazując Tu kopytem koń uderza, Koń przy dębie, bo to dąb! do Hanny z uciechą Pójdzie panna za rycerza! Pójdzie za pięknego, Wnet swatowie ją oblegą, Jak powojów kłąb! Damazy odchodząc od stolika i składając ręce z rozpaczą A peruki ani w ząb! Miecznik biorąc na stronę Damazego Słyszysz wróżby tej wyrazy, “Za rycerza”, to mi zięć! Płacz serdeńko, płacz Damazy, Pójdzie z kwitkiem twoja chęć! Chór kobiet Podczas rozmowy Miecznika z Damazym wstawiły powtórnie do ognia wosk, który tym razem Jadwiga miesza w tygielku. Już ogień płonie, Ku naszej stronie Padają skry. W piersi koleją, Strachem, nadzieją Serduszko drży. W tyglu się pieni, Zaciekawienie Wstrzymują głos. Dziewczę zobaczy, Co jej przeznaczy Kapryśny los! Jadwiga wylewa wosk na wodę, wszyscy przyglądają się ulanym grupkom. Chór kobiet Patrzcie, chatka, tu stodoły, I znów pancerz taki sam. Tu dwie kosy, Tu dwa woły. Damazy zaglądając Czy mnie czasem nie ma tam? Chór Karabela i płużyca, Łatwo wróżbę wysnuć stąd. Do Jadwigi Pójdzie panna za szlachcica! Damazy ze smutkiem A Damazy pójdzie w kąt! Chór Pójdzie panna za szlachcica, Za gospodarnego. Wnet swatowie tu nadbiegną, Jak potoku prąd. Wszyscy jeszcze rozpatrują się w udanych wróżbach. Miecznik Bawić się, jak chcemy możem, Wróżb spełnienie, rzadki traf, Nasze losy w ręku Bożym, W miłosierdziu jego praw! Do Damazego, który się przybliżył w tej chwili do Miecznika. Lecz jeżeliś usnuł w głowie, Że Hanusię złowisz w sieć, Powiem waści w krótkim słowie, Jakich zięciów pragnę mieć! Młode dziewczęta kolejno wylewają wosk przy kominie. Jadwiga, Hanna, Damazy i starsze niewiasty otaczają Miecznika. Miecznik Kto z mych dziewek serce której, W cnych afektów plącze nić, By uwieńczyć swe konkury, Musi dzielnym człekiem być. Piękną duszę i postawę, Niechaj wszyscy dojrzą w nim, Śmiałe oko, serce prawe, Musi splatać w jeden rym. Musi cnót posiadać wiele, Kochać Boga, kochać lud, Tęgo krzesać w karabelę, Grzmieć z gwintówki gdyby z nut! Mieć w miłości kraj ojczysty, Być odważnym jako lew, Dla swej ziemi macierzystej, Na skinienie oddać krew. Niech mu będzie chęć nieznana, Lżyć obyczaj stary swój, Niech kontusza ni żupana, Nie zamienia w obcy strój! Z przycinkiem, patrząc na Damazego Kto nie przyjdzie w sercu taki, Kto za fraczek oddał pas, W domu tym na koperczaki, Nadaremnie straci czas! Przy końcu śpiewu Miecznika dziewczęta kończą wróżby i uprzątając przyrządy oddalają się, jedne w głąb, drugie na prawo, tak że na scenie zostają tylko główne osoby. Hanna i Jadwiga po skończonym śpiewie, okrywają ojca pieszczotami. Miecznik słuchając dzwonków od sań nieco wgłębi Ktoś zajeżdża na podwórze, Łaska Boga, nowy gość! Otwiera drzwi w głębi. AKT II U Miecznika. Duża komnata do połowy drzewem wyłożona. Z lewej komin, na którym spory ogień, wgłębi drzwi główne, z prawej drzwi do dalszych komnat. SCENA l Jadwiga, Hanna, domownice i sąsiadki siedzą u krosien zajęte wyszywaniem kobierca. W głębi kilka wiejskich dziewcząt przędzie na kołowrotkach. Chór Spod igiełek kwiaty rosną, Mknie za ściegiem ścieg, Żałuj, żałuj hoża wiosno, Że cię tuli śnieg! Zanim niebu się ukorzy Twój kobierzec z róż, My pod stopy Matki Bożej Nasz złożymy już. Nim wiosenne przyjdą dary Mnóstwo młodych par, Na bławatkach tej ofiary Serc zamienią dar. Hanna, Jadwiga i młode panienki między sobą Wiesz co? nim zwabi gości zmrok, Mam myśl... wszak jutro Nowy Rok, W takiego wilię święta, Badają dziewczęta, Jakiego ptaszka spęta Serdeczna ich sieć? do starszych niewiast Już czas! za chwilę padnie zmrok, Niech nasz znużony spocznie wzrok. Pamiętać też należy, Że dziś na wieczerzy, Myśliwych dość młodzieży Będziemy tu mieć! Starsze niewiasty Ciężko, ciężko wam przy igle, Toćże jeszcze kawał dnia, Ale komu w głowie figle, O robotę ani dba! Hanna, Jadwiga i inne dziewczęta siadają na powrót do krosien. Wszystkie Spod igiełek kwiaty rosną, Żwawo mknie za ściegiem ścieg, Żałuj, żałuj hoża wiosno, Że cię tuli śnieg! Zanim niebu się ukorzy Twój kobierzec z róż, My pod stopy Matki Bożej Nasz złożymy już. Nim wiosenne przyjdą dary Mnóstwo młodych par, Na bławatkach tej ofiary Serc zamienią dar. Hanna, Jadwiga i dziewczęta Ej dość! wnet gości zwabi zmrok, Ej dość! wszak jutro Nowy Rok. Już dość! niedługo schyłek dnia, Niech więc odpocznie praca ta. Starsze niewiasty Ciężko, ciężko wam przy igle, Toć że jeszcze kawał dnia, Ale komu w głowie figle, O robotę ani dba! Wszystkie zabierając się znowu do pracy Spod igiełek kwiaty rosną, Żwawo mknie za ściegiem ścieg, Żałuj, żałuj hoża wiosno, Że cię tuli śnieg! Zanim niebu się ukorzy Twój kobierzec z róż, My pod stopy Matki Bożej Nasz złożymy już. Nim wiosenne przyjdą dary Mnóstwo młodych par, Na bławatkach tej ofiary Serc zamienią dar, Jadwiga wesoło wstając od krosien Dosyć tej pracy, nim wszyscy pobieżą, Zastawiać stoły dla ojcowskich gości, Poświęćmy chwilkę jeszcze przed wieczerzą, Na jedną z naszych najważniejszych trosk. Uchylmy wróżbą zasłonę przyszłości, Żwawo dziewczęta, przynieście tu wosk! Podczas śpiewu Jadwigi starsze niewiasty odstawiają krosna i chowają robotę. Dziewczęta wynoszą kołowrotki, po czym przynoszą wosk, tygielek i rozniecają większy ogień w kominie. Starsze niewiasty przypatrują się z uśmiechem tym przygotowaniom, bo niektóre wróżby pomagają młodym. Hanna wychodzi na prawo. Jadwiga Biegnie słuchać w lasy, w knieje, Dziewczę gdyby kwiat, Z której strony wiatr powieje, Z tej przybędzie swat. Z której strony, drzew korony, Skłonią listki swe, Z tej za swatem narzeczony Wkrótce zjawi się!Stoi dziewczę nad strumieniem, Wierzy we wróżby cud, Drobną nóżką z serca drżeniem Mąci kryształ wód. Czyją postać w mętnej fali Ujrzy w chwili tej, Ten z pewnością w rok najdalej Będzie mężem jej! Czemuż we mnie także trwoga Przed wróżbami tkwi, Wiem że przyszłość w ręku Boga, Jednak serce drży! Może grzech, kto prawo rości Czytać z tajnych kart? Lecz niewinnej ciekawości Bóg przebaczy żart. SCENA 2 Kobiety, Hanna i Damazy, Damazy wnosząc za Hanną porcelanową salaterkę pełną wody Gdzie postawić to naczynie? Hanna Tutaj, tutaj przy kominie! Wosk topnieje, spiesz pan, spiesz! Damazy postawiwszy salaterkę, do Jadwigi Czy i pani wróżby chcesz? Hanna wesoło Ja najpierwsza. Damazy Ale na co, Trudzić rączki próżną pracą? Gdy bez wróżby prawda szczera, Że masz we mnie kawalera. Wszak od świtu aż do zmroku, Jam przy tobie, tak jak cień! Hanna z niechęcią Gdybym rzekła słówko jedno, Panicz byłby u mych stóp. Lecz na próżno duszę biedną Stawia w szranki ciężkich prób. Damazy Na co wróżby? słówko jedno, A upadnę do twych stóp. Pociesz wzrokiem duszę biedną, A za tydzień weźmiem ślub! Hanna wesoło, ukazując na kawalera Nim uwieńczę twe nadzieje, Niech pan pilnie okiem szuka. Jeśli z wosku się uleje Pański fraczek i peruka, Wtedy miłość twą ocenię. Z ciężkim losem zgodzę się, Jeśli każe przeznaczenie, Weźmiesz posag mój... i mnie! Damazy spoglądając na salaterkę Jakąż silą, jakąż sztuką Spełnić to, co pragnie serce, Aj peruko! aj peruko! Pokażże się w salaterce. Niechaj obraz mojej twarzy, Niech się cały zmienię w wosk, Niech się w tyglu raz usmaży, Zakończenie moich trosk! Hanna Gdy obrazu pańskiej twarzy Naśladowcą będzie wosk, Tobie szczęście los nadarzy, Ja rozpocznę życie trosk! SCENA 3 Ci sami i Miecznik. Miecznik wchodząc z prawej Ślicznie, jak widzę dziewczęta moje, Pomnąc, że jutro jest Nowy Rok, Pragną się wedrzeć w losów podwoje, Przeniknąć wróżbą przyszłości zmrok. Lecz zwyczaj każe aż o północy. Hanna ściskając ojca Ciekawość wszystko uprzedzić chce! Miecznik spostrzegając Damazego A! Pan Damazy! Damazy Ja do pomocy. Miecznik z uśmiechem Więc i ja także przypatrzę się! Jadwiga miesza wosk w tygielku, Hanna przysuwa salaterkę z wodą. Inne osoby otaczają je ciekawie. Hanna, Jadwiga i chór Już ogień płonie, Ku naszej stronie Padają skry. W piersi koleją, Strachem, nadzieją Serduszko drży. W tyglu się pieni, Zaciekawienie Wstrzymują głos. Dziewczę zobaczy, Co jej przeznaczy Kapryśny los! Hanna wylewa wosk roztopiony na wodę, po czym stawia na stoliku salaterkę. Wszyscy z ciekawością otaczają stolik, Miecznik zbliża się także ze śmiechem. Chór kobiet Patrz, to szyszak, to przyłbica, Tylko piór nad nimi brak, Tutaj tarcza, tu zbroica! Damazy zaglądając Mnie się zdaje, że to frak! Chór kobiet pokazując Tu kopytem koń uderza, Koń przy dębie, bo to dąb! do Hanny z uciechą Pójdzie panna za rycerza! Pójdzie za pięknego, Wnet swatowie ją oblegą, Jak powojów kłąb! Damazy odchodząc od stolika i składając ręce z rozpaczą A peruki ani w ząb! Miecznik biorąc na stronę Damazego Słyszysz wróżby tej wyrazy, “Za rycerza”, to mi zięć! Płacz serdeńko, płacz Damazy, Pójdzie z kwitkiem twoja chęć! Chór kobiet Podczas rozmowy Miecznika z Damazym wstawiły powtórnie do ognia wosk, który tym razem Jadwiga miesza w tygielku. Już ogień płonie, Ku naszej stronie Padają skry. W piersi koleją, Strachem, nadzieją Serduszko drży. W tyglu się pieni, Zaciekawienie Wstrzymują głos. Dziewczę zobaczy, Co jej przeznaczy Kapryśny los! Jadwiga wylewa wosk na wodę, wszyscy przyglądają się ulanym grupkom. Chór kobiet Patrzcie, chatka, tu stodoły, I znów pancerz taki sam. Tu dwie kosy, Tu dwa woły. Damazy zaglądając Czy mnie czasem nie ma tam? Chór Karabela i płużyca, Łatwo wróżbę wysnuć stąd. Do Jadwigi Pójdzie panna za szlachcica! Damazy ze smutkiem A Damazy pójdzie w kąt! Chór Pójdzie panna za szlachcica, Za gospodarnego. Wnet swatowie tu nadbiegną, Jak potoku prąd. Wszyscy jeszcze rozpatrują się w udanych wróżbach. Miecznik Bawić się, jak chcemy możem, Wróżb spełnienie, rzadki traf, Nasze losy w ręku Bożym, W miłosierdziu jego praw! Do Damazego, który się przybliżył w tej chwili do Miecznika. Lecz jeżeliś usnuł w głowie, Że Hanusię złowisz w sieć, Powiem waści w krótkim słowie, Jakich zięciów pragnę mieć! Młode dziewczęta kolejno wylewają wosk przy kominie. Jadwiga, Hanna, Damazy i starsze niewiasty otaczają Miecznika. Miecznik Kto z mych dziewek serce której, W cnych afektów plącze nić, By uwieńczyć swe konkury, Musi dzielnym człekiem być. Piękną duszę i postawę, Niechaj wszyscy dojrzą w nim, Śmiałe oko, serce prawe, Musi splatać w jeden rym. Musi cnót posiadać wiele, Kochać Boga, kochać lud, Tęgo krzesać w karabelę, Grzmieć z gwintówki gdyby z nut! Mieć w miłości kraj ojczysty, Być odważnym jako lew, Dla swej ziemi macierzystej, Na skinienie oddać krew. Niech mu będzie chęć nieznana, Lżyć obyczaj stary swój, Niech kontusza ni żupana, Nie zamienia w obcy strój! Z przycinkiem, patrząc na Damazego Kto nie przyjdzie w sercu taki, Kto za fraczek oddał pas, W domu tym na koperczaki, Nadaremnie straci czas! Przy końcu śpiewu Miecznika dziewczęta kończą wróżby i uprzątając przyrządy oddalają się, jedne w głąb, drugie na prawo, tak że na scenie zostają tylko główne osoby. Hanna i Jadwiga po skończonym śpiewie, okrywają ojca pieszczotami. Miecznik słuchając dzwonków od sań nieco wgłębi Ktoś zajeżdża na podwórze, Łaska Boga, nowy gość! Otwiera drzwi w głębi. Moniuszko,Stanisław/Straszny dwór/II-2
https://w.atwiki.jp/lee-coltrane/pages/21.html
Things Never Done EMG (REC 2006) 1. Evenness 2. Seven Fat Years 3. Mountainous Duchy 4. Deceptively Peaceful 5. Countdown 6. Things Never Done 7. Minor Lunacy 8. Hocus Pocus members Maciek Grzywacs (g), Avishai E. Cohen (tp), Piotr Lemanczyk (b), Krzysztof Gradziuk (ds)