約 3,878,465 件
https://w.atwiki.jp/lee-coltrane/pages/21.html
Things Never Done EMG (REC 2006) 1. Evenness 2. Seven Fat Years 3. Mountainous Duchy 4. Deceptively Peaceful 5. Countdown 6. Things Never Done 7. Minor Lunacy 8. Hocus Pocus members Maciek Grzywacs (g), Avishai E. Cohen (tp), Piotr Lemanczyk (b), Krzysztof Gradziuk (ds)
https://w.atwiki.jp/oper/pages/1516.html
AKT III Na wsi u Janusza. Pomiędzy drugim a trzecim aktem upływa miesiąc. Górzysta i skalista okolica wiejska, wieczorem o zachodzie słońca. Po jednej stronie widzów wystający róg karczmy, przed którą siedzi na ławie kilku wieśniaków, górali i góralek; kilku siedzi na górach i skałach. Inni z drugiej strony wchodzą. Słychać z daleka dzwonek nieszporny. SCENA l Chór wieśniaków Po nieszporach przy niedzieli, Skoro jeszcze słonko jasne; Człek się nieco rozweseli, Wszak się cały tydzień poci! Niech się nieco rozochoci! Toć to tylko jego własne. Młodzi Ot - niedługo panicz młody Z swą bogdanką tu przybędzie, Gdy we dworze będą gody, Wszak ci nie zapomną człeka. Starzy Choć we dworze będą gody, Człek przed biedą wciąż ucieka, A ta zmora za nim wszędzie. Wszyscy Oj! Ta zmora za nim wszędzie. po chwili Więc wesoły, więc ochoczy, Niech nam będzie dzień dzisiejszy! Jutro znowu dzień roboczy I pojutrze dzień roboczy. Potem jeszcze mozolniejszy, Potem jeszcze mozolniejszy. Więc wesoły, więc ochoczy, Niech nam będzie dzień dzisiejszy! SCENA 2 Ciż i kilka kobiet wiejskich. Kobiety Dobry panicz! On bez dumy, Na wesele sprosi kumy. Starzy Oj kobiety, oj dziewczęta! Panicz was urokiem pęta. Kobiety Panicz to dobroci rzadkiej. Taki grzeczny, taki gładki! Starzy Grzeczny-ć on to, dobry w słowie, Gładki z lica jak panowie. Oj kobiety! Młodzi w głębi sceny Więc ochoczy Niech nam będzie dzień dzisiejszy! Wszyscy Słonko gaśnie, dzień się mroczy I szczyt góry już czarniejszy, A człek jakoś swobodniejszy, Ale razem i smutniejszy. Lecz wesoły i ochoczy Niech nam będzie dzień dziesiejszy! Kilku siedzących na górach Oto już idą z drugiej wioski, I z odpustu ludu siła. SCENA 3 Ciż. Przybywają górale, góralki i rozmaici wieśniacy. Przybysze Niechże będzie pochwalony! Miejscowi Na wieki! Powitania. Częstują się gorzałką. Tańce góralskie, z małym dodatkiem krakowskich. Po ukończeniu przybysze rozchodzą się; dawni pozostają. SCENA 4 Ciż i Jontek, który powoli schodzi z gór z Halką. Chór Patrzajta! Cóż tam? Co za parobczak przybywa z dziewką? Tak! To Jontek, lecz dziewczyna? Jontek Niechaj będzie pochwalony! Chór Na wieki. Jontek Bóg daj radość wam! Lecz gdy bieda, nie pomoże! Śpiew ni wyrwas tam! Chór To Halka! Jontek To ona! To dziewczę z naszej wsi. Chór Skąd to, Jontku, wróciliście, Skąd tę dziewkę przywiedliście? Jontek Wracam z miasta od panicza. Halka obłąkana Wracam z miasta od panicza. Nie poznali mnie z oblicza, Bom zmieszana, bo jak ptak. Na mą biedę i niedolę, Po coś zleciał tu na pole? Po coś znęcił gołąbeczka I stumanił, mój sokole, Bielutkiego gołąbeczka? Stumanileś go! Chór Jak zmieniona, jak zbiedzona, Aże spojrzeć na nią wstręt! Jontek At, zwyczajnie pański sprzęt! Tak się kończą zalecanki. Panicz u nóg swej bogdanki, Stolnikówny, gładkiej pani, Gdzież o chłopce pomnieć ma! Halka Lecz nie sprzedał duszy dla niej, Duszy czartu! Chór Opowiedz Jontku, jak było tam! Jak się to stało - opowiedz nam! Jontek Przyszliśmy właśnie w zaręczyn chwilę, Gdy ją zobaczył, zaczął ją mile Głaskać i słówkami czczemi, I rzucać omam czarami swemi. Za miasto potem zejść miał się z nią, Nie mogłem znieść kłamstwa tych słów, Prawdem jej wyznał. On mnie i ją Za bramę wygnać kazał, jak psów. Chór przerażony Za bramę wygnać kazał jak psów! chwila milczenia Halka Znów mi się zjawiasz, tumanisz znów Sokoleńku! - Nie, nie, nie. Gołąbeczek nad górami, Zatrzepotał skrzydełkami. Ale już nie bielutkiemi, Lecz krwią własną czerwonemi Zatrzepotał skrzydełkami, I jak kamień spadł ku ziemi. Chór Tak to, tak z dziewczętami, Tak z zalotami dworskiemi, Taka to dola ich! Jontek Ot - i niedługo państwo na ślub Z całą czeredą szumnie się zwalą. Chór Patrzcie! Kruk smutno wzleciał nad halą, Jak gdyby wietrzył. Halka kończąc piosenkę Z gołąbki trup. Chór Nie ty, niebogo zgrzeszyłaś srogo, Bo na kim innym ciąży twój grzech! Jontek wchodząc na skalę Otóż jadą! Chór Już jadą! Idą w góry. Zmiana dekoracji. AKT III Na wsi u Janusza. Pomiędzy drugim a trzecim aktem upływa miesiąc. Górzysta i skalista okolica wiejska, wieczorem o zachodzie słońca. Po jednej stronie widzów wystający róg karczmy, przed którą siedzi na ławie kilku wieśniaków, górali i góralek; kilku siedzi na górach i skałach. Inni z drugiej strony wchodzą. Słychać z daleka dzwonek nieszporny. SCENA l Chór wieśniaków Po nieszporach przy niedzieli, Skoro jeszcze słonko jasne; Człek się nieco rozweseli, Wszak się cały tydzień poci! Niech się nieco rozochoci! Toć to tylko jego własne. Młodzi Ot - niedługo panicz młody Z swą bogdanką tu przybędzie, Gdy we dworze będą gody, Wszak ci nie zapomną człeka. Starzy Choć we dworze będą gody, Człek przed biedą wciąż ucieka, A ta zmora za nim wszędzie. Wszyscy Oj! Ta zmora za nim wszędzie. po chwili Więc wesoły, więc ochoczy, Niech nam będzie dzień dzisiejszy! Jutro znowu dzień roboczy I pojutrze dzień roboczy. Potem jeszcze mozolniejszy, Potem jeszcze mozolniejszy. Więc wesoły, więc ochoczy, Niech nam będzie dzień dzisiejszy! SCENA 2 Ciż i kilka kobiet wiejskich. Kobiety Dobry panicz! On bez dumy, Na wesele sprosi kumy. Starzy Oj kobiety, oj dziewczęta! Panicz was urokiem pęta. Kobiety Panicz to dobroci rzadkiej. Taki grzeczny, taki gładki! Starzy Grzeczny-ć on to, dobry w słowie, Gładki z lica jak panowie. Oj kobiety! Młodzi w głębi sceny Więc ochoczy Niech nam będzie dzień dzisiejszy! Wszyscy Słonko gaśnie, dzień się mroczy I szczyt góry już czarniejszy, A człek jakoś swobodniejszy, Ale razem i smutniejszy. Lecz wesoły i ochoczy Niech nam będzie dzień dziesiejszy! Kilku siedzących na górach Oto już idą z drugiej wioski, I z odpustu ludu siła. SCENA 3 Ciż. Przybywają górale, góralki i rozmaici wieśniacy. Przybysze Niechże będzie pochwalony! Miejscowi Na wieki! Powitania. Częstują się gorzałką. Tańce góralskie, z małym dodatkiem krakowskich. Po ukończeniu przybysze rozchodzą się; dawni pozostają. SCENA 4 Ciż i Jontek, który powoli schodzi z gór z Halką. Chór Patrzajta! Cóż tam? Co za parobczak przybywa z dziewką? Tak! To Jontek, lecz dziewczyna? Jontek Niechaj będzie pochwalony! Chór Na wieki. Jontek Bóg daj radość wam! Lecz gdy bieda, nie pomoże! Śpiew ni wyrwas tam! Chór To Halka! Jontek To ona! To dziewczę z naszej wsi. Chór Skąd to, Jontku, wróciliście, Skąd tę dziewkę przywiedliście? Jontek Wracam z miasta od panicza. Halka obłąkana Wracam z miasta od panicza. Nie poznali mnie z oblicza, Bom zmieszana, bo jak ptak. Na mą biedę i niedolę, Po coś zleciał tu na pole? Po coś znęcił gołąbeczka I stumanił, mój sokole, Bielutkiego gołąbeczka? Stumanileś go! Chór Jak zmieniona, jak zbiedzona, Aże spojrzeć na nią wstręt! Jontek At, zwyczajnie pański sprzęt! Tak się kończą zalecanki. Panicz u nóg swej bogdanki, Stolnikówny, gładkiej pani, Gdzież o chłopce pomnieć ma! Halka Lecz nie sprzedał duszy dla niej, Duszy czartu! Chór Opowiedz Jontku, jak było tam! Jak się to stało - opowiedz nam! Jontek Przyszliśmy właśnie w zaręczyn chwilę, Gdy ją zobaczył, zaczął ją mile Głaskać i słówkami czczemi, I rzucać omam czarami swemi. Za miasto potem zejść miał się z nią, Nie mogłem znieść kłamstwa tych słów, Prawdem jej wyznał. On mnie i ją Za bramę wygnać kazał, jak psów. Chór przerażony Za bramę wygnać kazał jak psów! chwila milczenia Halka Znów mi się zjawiasz, tumanisz znów Sokoleńku! - Nie, nie, nie. Gołąbeczek nad górami, Zatrzepotał skrzydełkami. Ale już nie bielutkiemi, Lecz krwią własną czerwonemi Zatrzepotał skrzydełkami, I jak kamień spadł ku ziemi. Chór Tak to, tak z dziewczętami, Tak z zalotami dworskiemi, Taka to dola ich! Jontek Ot - i niedługo państwo na ślub Z całą czeredą szumnie się zwalą. Chór Patrzcie! Kruk smutno wzleciał nad halą, Jak gdyby wietrzył. Halka kończąc piosenkę Z gołąbki trup. Chór Nie ty, niebogo zgrzeszyłaś srogo, Bo na kim innym ciąży twój grzech! Jontek wchodząc na skalę Otóż jadą! Chór Już jadą! Idą w góry. Zmiana dekoracji. Moniuszko,Stanisław/Halka/IV
https://w.atwiki.jp/oper/pages/1505.html
AKT I Obóz towarzyszy pancernych, z lewej wejście do gospody stojącej w lasku, z prawej kilka namiotów. SCENA l Przed gospodą przy stołach towarzysze kończą ucztę, luzacy usługują im nalewając w czary miód, który przynoszą z gospody. W głębi żołnierze, jedni w pancerzach, drudzy bez nich, grzeją się przy dużym ogniu nanieconym wśród drzew już w połowie opadłych z liścia. Z prawej stół, przy którym ucztuje gromadka żołnierzy, wśród nich Maciej trzyma pierwsze miejsce. Zbigniew i Stefan między kolegami przy stole z lewej strony. Wieczór. Chór Więc gdy się rozstaniem, Przed słońca świtaniem, Kto żyw, kto brat, Bierz w dłoń pełną czaszę! Strzemienne rzecz godna Wychylić je do dna. Sto lat, sto lat, Niech trwa zdrowie nasze! trącają się pucharkami. Dokoła spokojnie Ni słychu o wojnie, Znać tak tę rzecz Prowadzi sam Bóg! Kto w ziemie bogaty, Niech wraca do chaty, Kto chce, niech miecz Przekuje na pług! Zbigniew Źle mówicie bracia mili, Chociaż pokój daje Bóg, W jakiejże to rycerz chwili Oręż swój przekuwa w pług? Wszak obydwóch ludziom trzeba, Pług z orężem, z bratem brat, Bez pierwszego nie ma chleba, Drugi broni pól i chat! Toż u ściany naszej chatki Jak ważności świętej rzecz, Pod obrazem Bożej Matki, Zwiśnie pancerz, hełm i miecz! I gdziekolwiek złe nadleci, Aby w piekło zmienić raj, W dłoni tej nie pług zaświeci, Gdy powoła Bóg i kraj! Maciej i chór I gdziekolwiek złe nadleci, Aby w piekło zmienić raj, W dłoni tej/ich nie pług zaświeci, Gdy powoła Bogi kraj! Stefan Zamiast bezczynnie służyć w żołnierce, Wracamy z bratem w domowy próg, Lecz zachowamy zbroję i serce, Jak dla ojczyzny wypada sług. Rdza ich nie ujmie pod panowanie, A chcąc rycerskie afekta kryć, Zostaniem oba w bezżennym stanie, By w każdej chwili swobodnym być! Toż kiedykolwiek burza nadleci, Czy to z odległych, czy z bliskich stron, Już nas nie wstrzyma kwilenie dzieci, Trwoga krewniaków ni lament żon! Maciej i chór Już nas/ich nie wstrzyma kwilenie dzieci, Trwoga krewniaków ni lament żon! Zbigniew wesoło podając ręce Stefanowi Tęgoś wyrzekł panie bracie, To mi głowa! to mi plan! Nie ma niewiast w naszej chacie, Wiwat! semper wolny stan! By wasze pić zdrowie, Szczęśliwi mężowie, Hej, hej! daj nam Daj tu miodu dzban! Niech żyją poddani, Ja nie chcę mieć pani, Chcę zdrów żyć sam, Ja sługa, ja pan! Chór By wasze pić zdrowie, Szczęśliwi mężowie, Hej, hej! Daj nam Daj tu miodu dzban! Niech żyją poddani, Ja nie chcę mieć pani, Chcę zdrów żyć sam, Ja sługa, ja pan! Służba podaje miód. Zbigniew Aj! kiedy niewiasta, Po domu się szasta, Mnie w smak - jej źle, Ja tak - ona wspak. Bodaj to swoboda, Nikt żaru nie doda, Mam to - co chcę, Bom wolny, jak ptak! Chór Aj! kiedy niewiasta, Po domu się szasta, Mnie w smak - jej źle, Ja tak-ona wspak. Bodaj to swoboda, Nikt żaru nie doda, Mam to - co chcę, Bom wolny, jak ptak! Podczas ostatniej zwrotki jeden z luzaków, wyszedłszy z głębi, szepcze do ucha Maciejowi, który opuszcza ławę. Maciej zbliżając się do stołu z lewej Tandem panicze, czas wyruszyć w drogę, Wszystko gotowe, siadajmy na koń! patrząc w górę Wnet i zaświta, jak zmiarkować mogę... Zbigniew Tak! wkrótce słońce ukaże złotą skroń! Stefan do towarzyszy Żegnajcież nam najmilsi towarzysze, Niech od was Bóg oddala złe, Gdy przyjdzie czas rzucić chaty zacisze, Gdzie wskaże los, znajdziemy się! Wszyscy podając sobie ręce Gdzie wskaże los, znajdziemy się! I jak prędko złe nadleci, Aby w piekło zmienić raj. Oręż w dłoni tej zaświeci, Gdy powoła Bóg i kraj! Po ostatniej czarce, Zbigniew i Stefan raz jeszcze żegnają towarzyszy, którzy ich odprowadzają za scenę. Maciej także w gromadzie swoich, ściskając się z tym lub owym, wychodzi za paniczami. Po odejściu towarzyszy, luzacy i słudzy z gospody uprzątają stoły. Zmiana We dworku Zbigniewa i Stefana dość duża ale skromna komnata. W głębi wyjście na ganek, po lewej okno, przez które widać stół, krzesła, kantorek i inne sprzęty dawnego kształtu. SCENA 2 Kilka dziewcząt i kilku chłopaczków wiejskich kończą sprzątanie, inni gromadzą się koło Marty, która każdy stołek ustawia według swojego gustu, poprawiając robotę dziewcząt. Dziewczęta i chłopcy przechodząc żywo Pani Marto, mówcie szczerze, Bo ciekawość i nas bierze, Boć i nam się wiedzieć godzi, Czy panicze nasi młodzi, Paniczowie owi mili, Co w pogrzebnym dniu rodzica, Jego domek opuścili, Dzisiaj pewno wrócą tu? Marta Obietnica nie próżnica, Wierzcie, kiedy mówią starzy, Cala wioska o tem gwarzy, Że w dzisiejszym wrócą dniu! Dziewczęta i chłopcy jedni do drugich Obietnica nie próżnica, Wierzcie, kiedy mówią starzy, Cala wioska o tem gwarzy, Że w dzisiejszym wrócą dniu! Zwinęliśmy się z robotą, Domek czysty, gdyby złoto, Przystrojony i ogrzany, A wracajcież młode pany, Do ojcowskiej swej siedziby, Jest tu ziarno z czarnej skiby, W stawie ryby, w lesie grzyby, I owoców pełen sad. Marta Oj! powrócą nam panicze, Wrócą tu stolnikowicze, Z nimi uśmiech na oblicze, A do wioski dawny ład! Chór Oj! powrócą nam panicze, Wrócą tu stolnikowicze, Z nimi uśmiech na oblicze, A do wioski dawny lad! SCENA 3 Ci sami i Grześ. Grześ Wbiega zadyszany. Od miasteczka widać tuman To panowie pewno jadą, Już tu spieszy pan Okuman I lud zbiera się gromadą. Przyszykujcie chleb i sól! Marta wybiega do drugiej izby. Wszyscy Od miasteczka widać tuman To panowie pewno jadą, Już tu spieszy pan Okuman I lud zbiera się gromadą. Witać panów naszych pól! Marta wchodzi z chlebem i solą. Dziewczęta i chłopcy wybiegają. W głębi, przez drzwi szeroko otwarte widać jak z obu stron ustawiają się rzędami. SCENA 4 Stefan, Zbigniew i za nimi Maciej ukazują się w głębi. Marta z jednej strony we drzwiach podaje im chleb i sól, które przyjąwszy oddają Maciejowi. Z drugiej strony stary ekonom oddaje im na tacy klucze, których nie biorą, witając przyjaźnie ekonoma i innych wieśniaków, po czym przestępują próg i z rozrzewnieniem witają dom rodzinny. Maciej stawia tacę z chlebem i solą na stole w głębi. Kilku starych wieśniaków, Marta i ekonom wchodzą za nimi i zatrzymują się w głębi, inni stoją przed drzwiami. Stefan, Zbigniew i Maciej Cichy domku modrzewiowy, Otoczony cieniem drzew, Jak cię uczcić? brak wymowy, Bije serce, płonie krew! Cichy dworku wiekiem zgięty, Otulony w żywy plot, Witaj wspomnień skarbie święty! Witaj strzecho starych cnot! z całym uczuciem Niechże będzie pochwalony, Wieki wieków Chrystus Pan, Co nas wiódł z odległej strony, W praojcowskich progi ścian! Stefan Tu nam zabłysło życia zaranie, Matka pacierza uczyła nas. Stąd ją do nieba zabrałeś Panie, Jako anioła wolnego skaz! Zbigniew Stąd pod cienistej lipy konary, Biegliśmy słuchać o ziemi tej, Jak rozpowiadał nasz ojciec stary, O dawnych czasach, o chwale jej! Maciej Tu gdy panicze biegli z komnaty Gdzie sianożęci wabiła woń, Maciej ich uczył krzesać w palcaty, Do karabeli zaprawiać dłoń! Stefan, Zbigniew i Maciej Witaj domku modrzewiowy Otoczony cieniem drzew, Jak cię uczcić? brak wymowy, Bije serce, płonie krew! Cichy dworku wiekiem zgięty, Otulony w żywy płot, Witaj wspomnień skarbie święty! Witaj strzecho starych cnot! Niechże będzie pochwalony, Wieki wieków Chrystus Pan, Co nas wiódł z odległej strony, W praojcowskich progi ścian! Marta, ekonom i inni ludzie rozchodzą się. Dwóch parobków i Grześ znoszą rzeczy do pobocznych izb. Maciej wydaje im rozkazy. Stefan w głębi do Zbigniewa I cóż powiadasz panie bracie, Dobrze nam będzie w praojcowskiej chacie, Uprawiać czarnej ziemi łan. Wzajemnie dzielić pracy trud, Miłować nasz wieśniaczy lud, O jego byt serdecznie dbać, W radości, w troskach udział brać, I niezależny zachować stan! Zbigniew Szaleni co inaczej czynią, Bo i czego, czegóż brak? Nic nam tu nie pójdzie wspak, Maciej będzie gospodynią, Maciej będzie powiernikiem, I szafarzem i klucznikiem, I piwnicznym i podczaszym... Stefan To, to, w to mu tylko graj! Słowem w cichym domku naszym, Bez kapryśnych rządu zmian. Dokumentny będzie raj, Wiwat niezależny stan! Stefan i Zbigniew Przewybornie panie bracie Wiwat, wiwat wolny stan! Zbigniew Nie ma niewiast w naszej chacie! Stefan Ani jednej! Zbigniew Ani pół! Maciej idąc do okna Na gościńcu turkot koi, Czwórka w poręcz żwawo hasa, Jakaś pędzi tu kolasa! Zbigniew patrząc na Macieja Czego żeś tak srodze zbladł? Maciej Bo w kolasie białogłowa! Stefan ze śmiechem idąc do okna Białogłowa! otóż macie! Grześ wbiegając Z Paprzyc pani Cześnikowa! Stefan Co? stryjenka? Zbigniew w progu Jakbyś zgadł! Maciej odchodząc na lewo zasmucony Nie ma niewiast w naszej chacie! Stefan i Zbigniew Biegną naprzeciw Cześnikowej i witają ją z uczuciem. Tak! stryjenka! Maciej kiwając głową Będzie ład! Odchodzi. AKT I Obóz towarzyszy pancernych, z lewej wejście do gospody stojącej w lasku, z prawej kilka namiotów. SCENA l Przed gospodą przy stołach towarzysze kończą ucztę, luzacy usługują im nalewając w czary miód, który przynoszą z gospody. W głębi żołnierze, jedni w pancerzach, drudzy bez nich, grzeją się przy dużym ogniu nanieconym wśród drzew już w połowie opadłych z liścia. Z prawej stół, przy którym ucztuje gromadka żołnierzy, wśród nich Maciej trzyma pierwsze miejsce. Zbigniew i Stefan między kolegami przy stole z lewej strony. Wieczór. Chór Więc gdy się rozstaniem, Przed słońca świtaniem, Kto żyw, kto brat, Bierz w dłoń pełną czaszę! Strzemienne rzecz godna Wychylić je do dna. Sto lat, sto lat, Niech trwa zdrowie nasze! trącają się pucharkami. Dokoła spokojnie Ni słychu o wojnie, Znać tak tę rzecz Prowadzi sam Bóg! Kto w ziemie bogaty, Niech wraca do chaty, Kto chce, niech miecz Przekuje na pług! Zbigniew Źle mówicie bracia mili, Chociaż pokój daje Bóg, W jakiejże to rycerz chwili Oręż swój przekuwa w pług? Wszak obydwóch ludziom trzeba, Pług z orężem, z bratem brat, Bez pierwszego nie ma chleba, Drugi broni pól i chat! Toż u ściany naszej chatki Jak ważności świętej rzecz, Pod obrazem Bożej Matki, Zwiśnie pancerz, hełm i miecz! I gdziekolwiek złe nadleci, Aby w piekło zmienić raj, W dłoni tej nie pług zaświeci, Gdy powoła Bóg i kraj! Maciej i chór I gdziekolwiek złe nadleci, Aby w piekło zmienić raj, W dłoni tej/ich nie pług zaświeci, Gdy powoła Bogi kraj! Stefan Zamiast bezczynnie służyć w żołnierce, Wracamy z bratem w domowy próg, Lecz zachowamy zbroję i serce, Jak dla ojczyzny wypada sług. Rdza ich nie ujmie pod panowanie, A chcąc rycerskie afekta kryć, Zostaniem oba w bezżennym stanie, By w każdej chwili swobodnym być! Toż kiedykolwiek burza nadleci, Czy to z odległych, czy z bliskich stron, Już nas nie wstrzyma kwilenie dzieci, Trwoga krewniaków ni lament żon! Maciej i chór Już nas/ich nie wstrzyma kwilenie dzieci, Trwoga krewniaków ni lament żon! Zbigniew wesoło podając ręce Stefanowi Tęgoś wyrzekł panie bracie, To mi głowa! to mi plan! Nie ma niewiast w naszej chacie, Wiwat! semper wolny stan! By wasze pić zdrowie, Szczęśliwi mężowie, Hej, hej! daj nam Daj tu miodu dzban! Niech żyją poddani, Ja nie chcę mieć pani, Chcę zdrów żyć sam, Ja sługa, ja pan! Chór By wasze pić zdrowie, Szczęśliwi mężowie, Hej, hej! Daj nam Daj tu miodu dzban! Niech żyją poddani, Ja nie chcę mieć pani, Chcę zdrów żyć sam, Ja sługa, ja pan! Służba podaje miód. Zbigniew Aj! kiedy niewiasta, Po domu się szasta, Mnie w smak - jej źle, Ja tak - ona wspak. Bodaj to swoboda, Nikt żaru nie doda, Mam to - co chcę, Bom wolny, jak ptak! Chór Aj! kiedy niewiasta, Po domu się szasta, Mnie w smak - jej źle, Ja tak-ona wspak. Bodaj to swoboda, Nikt żaru nie doda, Mam to - co chcę, Bom wolny, jak ptak! Podczas ostatniej zwrotki jeden z luzaków, wyszedłszy z głębi, szepcze do ucha Maciejowi, który opuszcza ławę. Maciej zbliżając się do stołu z lewej Tandem panicze, czas wyruszyć w drogę, Wszystko gotowe, siadajmy na koń! patrząc w górę Wnet i zaświta, jak zmiarkować mogę... Zbigniew Tak! wkrótce słońce ukaże złotą skroń! Stefan do towarzyszy Żegnajcież nam najmilsi towarzysze, Niech od was Bóg oddala złe, Gdy przyjdzie czas rzucić chaty zacisze, Gdzie wskaże los, znajdziemy się! Wszyscy podając sobie ręce Gdzie wskaże los, znajdziemy się! I jak prędko złe nadleci, Aby w piekło zmienić raj. Oręż w dłoni tej zaświeci, Gdy powoła Bóg i kraj! Po ostatniej czarce, Zbigniew i Stefan raz jeszcze żegnają towarzyszy, którzy ich odprowadzają za scenę. Maciej także w gromadzie swoich, ściskając się z tym lub owym, wychodzi za paniczami. Po odejściu towarzyszy, luzacy i słudzy z gospody uprzątają stoły. Zmiana We dworku Zbigniewa i Stefana dość duża ale skromna komnata. W głębi wyjście na ganek, po lewej okno, przez które widać stół, krzesła, kantorek i inne sprzęty dawnego kształtu. SCENA 2 Kilka dziewcząt i kilku chłopaczków wiejskich kończą sprzątanie, inni gromadzą się koło Marty, która każdy stołek ustawia według swojego gustu, poprawiając robotę dziewcząt. Dziewczęta i chłopcy przechodząc żywo Pani Marto, mówcie szczerze, Bo ciekawość i nas bierze, Boć i nam się wiedzieć godzi, Czy panicze nasi młodzi, Paniczowie owi mili, Co w pogrzebnym dniu rodzica, Jego domek opuścili, Dzisiaj pewno wrócą tu? Marta Obietnica nie próżnica, Wierzcie, kiedy mówią starzy, Cala wioska o tem gwarzy, Że w dzisiejszym wrócą dniu! Dziewczęta i chłopcy jedni do drugich Obietnica nie próżnica, Wierzcie, kiedy mówią starzy, Cala wioska o tem gwarzy, Że w dzisiejszym wrócą dniu! Zwinęliśmy się z robotą, Domek czysty, gdyby złoto, Przystrojony i ogrzany, A wracajcież młode pany, Do ojcowskiej swej siedziby, Jest tu ziarno z czarnej skiby, W stawie ryby, w lesie grzyby, I owoców pełen sad. Marta Oj! powrócą nam panicze, Wrócą tu stolnikowicze, Z nimi uśmiech na oblicze, A do wioski dawny ład! Chór Oj! powrócą nam panicze, Wrócą tu stolnikowicze, Z nimi uśmiech na oblicze, A do wioski dawny lad! SCENA 3 Ci sami i Grześ. Grześ Wbiega zadyszany. Od miasteczka widać tuman To panowie pewno jadą, Już tu spieszy pan Okuman I lud zbiera się gromadą. Przyszykujcie chleb i sól! Marta wybiega do drugiej izby. Wszyscy Od miasteczka widać tuman To panowie pewno jadą, Już tu spieszy pan Okuman I lud zbiera się gromadą. Witać panów naszych pól! Marta wchodzi z chlebem i solą. Dziewczęta i chłopcy wybiegają. W głębi, przez drzwi szeroko otwarte widać jak z obu stron ustawiają się rzędami. SCENA 4 Stefan, Zbigniew i za nimi Maciej ukazują się w głębi. Marta z jednej strony we drzwiach podaje im chleb i sól, które przyjąwszy oddają Maciejowi. Z drugiej strony stary ekonom oddaje im na tacy klucze, których nie biorą, witając przyjaźnie ekonoma i innych wieśniaków, po czym przestępują próg i z rozrzewnieniem witają dom rodzinny. Maciej stawia tacę z chlebem i solą na stole w głębi. Kilku starych wieśniaków, Marta i ekonom wchodzą za nimi i zatrzymują się w głębi, inni stoją przed drzwiami. Stefan, Zbigniew i Maciej Cichy domku modrzewiowy, Otoczony cieniem drzew, Jak cię uczcić? brak wymowy, Bije serce, płonie krew! Cichy dworku wiekiem zgięty, Otulony w żywy plot, Witaj wspomnień skarbie święty! Witaj strzecho starych cnot! z całym uczuciem Niechże będzie pochwalony, Wieki wieków Chrystus Pan, Co nas wiódł z odległej strony, W praojcowskich progi ścian! Stefan Tu nam zabłysło życia zaranie, Matka pacierza uczyła nas. Stąd ją do nieba zabrałeś Panie, Jako anioła wolnego skaz! Zbigniew Stąd pod cienistej lipy konary, Biegliśmy słuchać o ziemi tej, Jak rozpowiadał nasz ojciec stary, O dawnych czasach, o chwale jej! Maciej Tu gdy panicze biegli z komnaty Gdzie sianożęci wabiła woń, Maciej ich uczył krzesać w palcaty, Do karabeli zaprawiać dłoń! Stefan, Zbigniew i Maciej Witaj domku modrzewiowy Otoczony cieniem drzew, Jak cię uczcić? brak wymowy, Bije serce, płonie krew! Cichy dworku wiekiem zgięty, Otulony w żywy płot, Witaj wspomnień skarbie święty! Witaj strzecho starych cnot! Niechże będzie pochwalony, Wieki wieków Chrystus Pan, Co nas wiódł z odległej strony, W praojcowskich progi ścian! Marta, ekonom i inni ludzie rozchodzą się. Dwóch parobków i Grześ znoszą rzeczy do pobocznych izb. Maciej wydaje im rozkazy. Stefan w głębi do Zbigniewa I cóż powiadasz panie bracie, Dobrze nam będzie w praojcowskiej chacie, Uprawiać czarnej ziemi łan. Wzajemnie dzielić pracy trud, Miłować nasz wieśniaczy lud, O jego byt serdecznie dbać, W radości, w troskach udział brać, I niezależny zachować stan! Zbigniew Szaleni co inaczej czynią, Bo i czego, czegóż brak? Nic nam tu nie pójdzie wspak, Maciej będzie gospodynią, Maciej będzie powiernikiem, I szafarzem i klucznikiem, I piwnicznym i podczaszym... Stefan To, to, w to mu tylko graj! Słowem w cichym domku naszym, Bez kapryśnych rządu zmian. Dokumentny będzie raj, Wiwat niezależny stan! Stefan i Zbigniew Przewybornie panie bracie Wiwat, wiwat wolny stan! Zbigniew Nie ma niewiast w naszej chacie! Stefan Ani jednej! Zbigniew Ani pół! Maciej idąc do okna Na gościńcu turkot koi, Czwórka w poręcz żwawo hasa, Jakaś pędzi tu kolasa! Zbigniew patrząc na Macieja Czego żeś tak srodze zbladł? Maciej Bo w kolasie białogłowa! Stefan ze śmiechem idąc do okna Białogłowa! otóż macie! Grześ wbiegając Z Paprzyc pani Cześnikowa! Stefan Co? stryjenka? Zbigniew w progu Jakbyś zgadł! Maciej odchodząc na lewo zasmucony Nie ma niewiast w naszej chacie! Stefan i Zbigniew Biegną naprzeciw Cześnikowej i witają ją z uczuciem. Tak! stryjenka! Maciej kiwając głową Będzie ład! Odchodzi. Moniuszko,Stanisław/Straszny dwór/I-2
https://w.atwiki.jp/vip-tatie/pages/362.html
スレ25 169園宵 静(そのよい しずか) キャラ設定内容 名前 園宵 静(そのよい しずか) 性別/年齢 女/21 性格 怒りっぽい、というか常に何かに対してキレていて好戦的で乱暴、なのに、非常に常識的で世渡り上手。磐石なる『自分』を持っていて、他の干渉に対して微塵も揺らぐことのない精神力を持っている。 容姿 髪型は前髪も後ろ髪もまとめて一つに結い上げて腰まで伸ばしている。吊り上った眉、切れ長の目に高い鼻、薄い唇で常に大口を開け愉快に笑う。身長180センチ体重62キロ、手足が長い。胸は人並み。 服装 金髪、黒縁メガネ、黄色いネクタイに黒いワイシャツを腕まくりし、右手首に黄色い腕時計、黒い皮手袋、黄色いベルトに黒のスキニージーンズ。 絵柄 お任せします。 差分 通常の表情が上で書いた大笑いなので、それと、あと笑みを止めた完全にブチ切れた表情を描いて頂けたら嬉しいです。 備考 非常識を人間にした女。テレビのリモコンで人を斬り殺し、シャンパンで撃ち殺し、ラインカーで轢き殺し、トイレットペーパーで絞め殺す。原理は本人も知らないが、都合が良いので殺し屋をしている。 セリフ 「神様を殺す自信はあっても、音子さんを殺す自信はないです。あんたの方が強いから」 自由アピール 取り敢えず、 97で出した小石城音子の後輩。こっちも、可愛くないし綺麗でも美人でもないです。ただ、カッコいい。そんな感じにして頂けたら嬉しいです。 他に依頼したキャラ 小石城 音子 ラフ http //isekotoba.hp.infoseek.co.jp/cgi-bin/src/mjd3248.jpg 線画 眼鏡なし:http //isekotoba.hp.infoseek.co.jp/cgi-bin/src/mjd3261.jpg 眼鏡あり:http //isekotoba.hp.infoseek.co.jp/cgi-bin/src/mjd3264.jpg カラー vip127719.jpg 最新レス 53 :以下、名無しにかわりましてVIPがお送りします[]:2010/01/31(日) 00 23 34.22 ID 2FY0kKklO 52 そういえば……。 13のラフ絵を見た時に、 眼鏡の設定が頭から吹っ飛んでしまったんでしょうね。 あまりにも自分の理想よりも理想的過ぎて、 自動的に書き換えられてしまったんですよ。 まさに絵の魔力。 54 :以下、名無しにかわりましてVIPがお送りします[]:2010/01/31(日) 00 41 51.93 ID NQfZkZyxO あ……眼鏡設定見落としてた。ごめんなさい。一応置いときます。 http //isekotoba.hp.infoseek.co.jp/cgi-bin/src/mjd3264.jpg 55 :47[]:2010/01/31(日) 00 47 25.15 ID 7bJaclab0 49 力不足感が否めないんですが一応塗らさせていただきました 後メガネ勝手に付けちゃったんですけど 54のが全然いいね。泣きたい 差分とかは画力的な意味で描けないので自分もパスさせていただきますゴメンナサイ http //momizi.xrea.jp/src/vip127719.jpg 56 :以下、名無しにかわりましてVIPがお送りします[]:2010/01/31(日) 00 53 09.56 ID NQfZkZyxO 55 す……すげぇうめぇ……… 色塗りでここまで変わるとわ……… ありがとう 57 :以下、名無しにかわりましてVIPがお送りします[]:2010/01/31(日) 01 07 59.56 ID 2FY0kKklO 54 55 お二方の仕事ぶりに感服するしかありません……。 本当にありがとうございました。 金髪やら黒い靴やら、黄、黒、黄、黒と、 色にはそれなりにこだわる部分があって、 少しでも修正の余地があるなら注文をしよう、 と覚悟はしていましたが、その必要はなかったですww 俺は絵に関しちゃ全くの素人なんで、 力不足と言われても、それを否定する権利はありませんが、 十分最高だと思います! 色合いのモチーフは『危険』です。 今年の干支寅にしかり、 工事現場で見かけるトラロープしかり。 鬼太郎のチャンチャンコにしかり。 なんか黄色と黒の組み合わせがカッコイイと思ったんです。 本当にここまで、 俺のキャラを作り上げて下さりありがとうございました。 名前 コメント
https://w.atwiki.jp/oper/pages/1506.html
SCENA 5 Cześnikowa, Stefan, Zbigniew. Cześnikowa przypatrując się młodym Witam was, witam kochane dzieciska, Więc powracacie do cichego siedliska, Toż sąsiedzi w każdej dobie, Będą was wydzierać sobie. Będą radzi wam bez granic! Bo gdzie brak chłopców, A dziewczątek dość, Taki jak każdy z was, pożądany gość. Stefan Niestety! to się nie zda na nic. Zbigniew Na nic, stryjeneczko, na nic! Cześnikowa Na nic? jeśli już ich dusze Uroczyła piękna płeć, Dawne więzy stargam, skruszę I zastawię nową sieć. Zbigniew i Stefan Na nic, na nic, nasze dusze Nie tak łatwo wpadną w sieć, Na miłosne serc katusze Nas nie skaże piękna płeć! Cześnikowa Tak, tak, to się nie zda na nic. Toteż co tchu przybyłam tu, Aby zwierzyć wam Jakie plany mam! Z tej strony Powiśla Dziewczątek bez liku, A każda przemyślą O ładnym chłopczyku. Lecz z tajnej przyczyny, O chłopców nie snadnie, Zaledwie jedyny, Na siedem przypadnie! Stąd smucą się matki Z daremną nadzieją, Bo lube ich kwiatki Samotnie starzeją. Stąd gdy się tu zjawi Czy młody, czy stary, Sąsiedzi łaskawi O niego we swary. Matunie, cioteczki, Stryjowie, ojcowie, Prowadzą ploteczki, Aż miesza się w głowie. Nim pannie tu który Wyjawi zapały, Nim skończy konkury, Rozszarpią w kawały. Aż biedny chłopak, Znudziwszy się, Chęciom na opak, Wybiera źle! Ale o was próżna trwoga, Was ominie kolej ta, Bo stryjenka z łaski Boga, O bratanków szczerze dba! Stefan i Zbigniew razem Ale o nas próżna trwoga, Nas ominie kolej ta, Bo stryjenka z łaski Boga, O bratanków szczerze dba! Cześnikowa Ale o was próżna trwoga, Was ominie kolej ta, Bo stryjenka z łaski Boga, O bratanków szczerze dba! Ze Skier Skarbnikowa Córeczki dwie chowa, I dla nich jedynie Talarów dwie skrzynie. Tam chata szlachecka Co dumą nie drażni, Tam jestem od dziecka W serdecznej przyjaźni. Córeczka Agatka Potulna owieczka, Dwadzieścia dwa latka, Jak anioł dzieweczka, Ta twoją Stefanie Z pewnością zostanie, Bo dałam już słowo Mieć ją bratankową! A druga Brygidka, Dwudziesty i czwarty, Twarzyczka niebrzydka, Noseczek zadarty. W tej miłość zakrzewię Dla ciebie Zbigniewie. I jej dałam słowo Mieć ją bratankową! Biedni sąsiedzi Toż będzie kwas! do młodych Na złość gawiedzi Pożenię was! Do jednego Będziesz miał prześliczną żonę, do drugiego Aniołeczka będziesz mieć, do obu Dałam słowo niewzruszone, Trudno wam inaczej chcieć! Stefan i Zbigniew Silną naszych serc dewizę Czyż rozerwie piękna płeć? Co się rzekło - niewzruszenie! Nie możemy swatów chcieć! Zbigniew Z synowskim afektem stryjeneczko, Składamy za troskliwość korne dziękczynienie, Lecz się zanadto twa dobroć pospieszyła, Bo mamy inne postanowienie. Stefan Tak inne wcale. Cześnikowa Ciekawam bardzo czy je pochwalę? Zbigniew Uprawiać chcemy żyzny łan, Wzajemnie dzielić pracy trud, Miłować nasz wieśniaczy lud, O jego byt serdecznie dbać. W radości, w troskach udział brać, I niezależny zachować stan. Cześnikowa Co, co, co? nie żenić się? Stefan i Zbigniew Nie, nie stryjeneczko, nie! Cześnikowa To szaleństwa istny plon. Stefan i Zbigniew Nie, nie, nie! nie chcemy żon! Cześnikowa To szalonych głów marzenie, Chcieć zmarnować serca kwiat. Ich zamiary wnet odmienię, Każdy żonkę pojmie rad. Stefan i Zbigniew Chcieć nas żenić - to marzenie, Nie pójdziemy za nim w ślad, Ja się nigdy nie ożenię, Kawalerem będzie brat. Zbigniew Najpierw się wioską zajmiemy szczerze, By w łasce Bożej kwitła szczęśliwa, Potem się długi zewsząd odbierze, Gdzie ojciec złożył nieco grosiwa. I niepotrzebna będzie palestra, Boć tu dokoła uczciwi ludzie, Potem zajedziem po mroźnej grudzie Do Kalinowa w sam dzień Sylwestra. Cześnikowa przerywając nagle Do Kalinowa!? co? do pana Miecznika! Sami? Zbigniew Koniecznie, tam największy dług. Cześnikowa Ja nie pozwolę! Zbigniew Skądże zakaz wynika? Cześnikowa Tamtego dworu niebezpieczny próg! Stefan Jak to? Cześnikowa Ślijcie kogo chcecie, A od złego Bóg uchowa! Zbigniew Lecz stryjenko, rozważ przecie, Wszak ci Miecznik z Kalinowa, Przyjacielem ojca był, Więc posyłać nie wypada, Rodzic z nim jak z bratem żył. Musim jechać. Cześnikowa Boże! Boże mój kochany, Jaką ich ocalić radą? Aj! jeżeli tam pojadą, Za nic, za nic moje plany! Zbigniew Stryjeneczko w imię Boga! Co ma znaczyć twoja trwoga? Cześnikowa Co ma znaczyć, biada! biada! SCENA 6 Ci sami, Grześ, potem wieśniacy, wieśniaczki i Maciej. Grześ wbiegając z głębi Już zebrała się gromada! Widać lud przez otwarte drzwi. Cześnikowa Aha! Jeszcze sposób mam... biegnąc ku drzwiom Pójdźcie, pójdźcie, wejdźcie tu! Choć mi w piersiach braknie tchu Powiem, co zagraża wam! Zbigniew, Stefan i wszyscy Co nam zagraża? Cześnikowa Wasi dwaj panicze, Którym, jak moim własnym synom życzę Skoro nadejdzie zimowa doba, Mimo mej prośby, jakby dla uporu Do Kalinowa do strasznego dworu, Pojadą i przepadną oba! Chór Pojadą i przepadną oba! Mocny Boże! Cześnikowa W strasznym dworze! Cześnikowa i chór W strasznym dworze zginą oba! Stefan Stryjeneczko, zlituj się! Cześnikowa Posłuchajcie mnie! Wśród szumu lasów, od wsi z daleka, Gdzie co noc jęczy puszczyków chór, Kędy szemrzący potok przenika, Stoi na wzgórzu ponury dwór. Na jego pana, co żył przed laty, Bóg rzucił z nieba przekleństwo swe, Zły duch zamieszkał pyszne komnaty I odtąd dwór ten strasznym się zwie. Tam co noc jęki dusz pokutnicze, Trwożnych mieszkańców przejmują słuch, Tam chcą pojechać wasi panicze, Tam ich nieszczęścia powiedzie duch. Chór Tam co noc jęki dusz pokutnicze, Trwożnych mieszkańców przejmują słuch, Tam chcą pojechać nasi panicze, Tam ich nieszczęścia powiedzie duch. Stefan i Zbigniew Ach! to obawy błahe szalenie, Co tylko trwożnych zarażają słuch, Bądźcie spokojni, wrócą panicze, Wiedzie ich Boskiej opieki duch. Zbigniew do ludzi Kochani! w troskliwe przesadzonej mierze, Drogą stryjenkę strach daremny bierze. Czyż tam jedziemy by pokrzywdzić kogo, By wydrzeć co nam nie należy? Nie, nie! czyste serce w nas! Tacy się tylko obawiać mogą, Których sumienie sczerniało od skaz! Ależ tutaj, czcza obawa, Po należny jedziem dług! Gdzie jak nasza święta sprawa, Tam jej los prowadzi Bóg! Cześnikowa Choć swatania trudna sprawa, Dałam słowo, spłacę dług. Pierwej od nich szybka, żwawa, Muszę przebyć straszny próg! Stefan i Zbigniew do stryjenki Zabobonna to obawa, Po należny jedziem dług Gdzie jak nasza święta sprawa, Tam jej los prowadzi Bóg! Maciej Wprawdzie panów święta sprawa, Po należny jadą dług, Jednak chwyta mnie obawa, W ten diabelski wstąpić próg. Wieśniacy Tak, daremna w nas obawa, Po należny jadą dług, A gdziekolwiek święta sprawa, Tam jej los prowadzi Bóg! SCENA 5 Cześnikowa, Stefan, Zbigniew. Cześnikowa przypatrując się młodym Witam was, witam kochane dzieciska, Więc powracacie do cichego siedliska, Toż sąsiedzi w każdej dobie, Będą was wydzierać sobie. Będą radzi wam bez granic! Bo gdzie brak chłopców, A dziewczątek dość, Taki jak każdy z was, pożądany gość. Stefan Niestety! to się nie zda na nic. Zbigniew Na nic, stryjeneczko, na nic! Cześnikowa Na nic? jeśli już ich dusze Uroczyła piękna płeć, Dawne więzy stargam, skruszę I zastawię nową sieć. Zbigniew i Stefan Na nic, na nic, nasze dusze Nie tak łatwo wpadną w sieć, Na miłosne serc katusze Nas nie skaże piękna płeć! Cześnikowa Tak, tak, to się nie zda na nic. Toteż co tchu przybyłam tu, Aby zwierzyć wam Jakie plany mam! Z tej strony Powiśla Dziewczątek bez liku, A każda przemyślą O ładnym chłopczyku. Lecz z tajnej przyczyny, O chłopców nie snadnie, Zaledwie jedyny, Na siedem przypadnie! Stąd smucą się matki Z daremną nadzieją, Bo lube ich kwiatki Samotnie starzeją. Stąd gdy się tu zjawi Czy młody, czy stary, Sąsiedzi łaskawi O niego we swary. Matunie, cioteczki, Stryjowie, ojcowie, Prowadzą ploteczki, Aż miesza się w głowie. Nim pannie tu który Wyjawi zapały, Nim skończy konkury, Rozszarpią w kawały. Aż biedny chłopak, Znudziwszy się, Chęciom na opak, Wybiera źle! Ale o was próżna trwoga, Was ominie kolej ta, Bo stryjenka z łaski Boga, O bratanków szczerze dba! Stefan i Zbigniew razem Ale o nas próżna trwoga, Nas ominie kolej ta, Bo stryjenka z łaski Boga, O bratanków szczerze dba! Cześnikowa Ale o was próżna trwoga, Was ominie kolej ta, Bo stryjenka z łaski Boga, O bratanków szczerze dba! Ze Skier Skarbnikowa Córeczki dwie chowa, I dla nich jedynie Talarów dwie skrzynie. Tam chata szlachecka Co dumą nie drażni, Tam jestem od dziecka W serdecznej przyjaźni. Córeczka Agatka Potulna owieczka, Dwadzieścia dwa latka, Jak anioł dzieweczka, Ta twoją Stefanie Z pewnością zostanie, Bo dałam już słowo Mieć ją bratankową! A druga Brygidka, Dwudziesty i czwarty, Twarzyczka niebrzydka, Noseczek zadarty. W tej miłość zakrzewię Dla ciebie Zbigniewie. I jej dałam słowo Mieć ją bratankową! Biedni sąsiedzi Toż będzie kwas! do młodych Na złość gawiedzi Pożenię was! Do jednego Będziesz miał prześliczną żonę, do drugiego Aniołeczka będziesz mieć, do obu Dałam słowo niewzruszone, Trudno wam inaczej chcieć! Stefan i Zbigniew Silną naszych serc dewizę Czyż rozerwie piękna płeć? Co się rzekło - niewzruszenie! Nie możemy swatów chcieć! Zbigniew Z synowskim afektem stryjeneczko, Składamy za troskliwość korne dziękczynienie, Lecz się zanadto twa dobroć pospieszyła, Bo mamy inne postanowienie. Stefan Tak inne wcale. Cześnikowa Ciekawam bardzo czy je pochwalę? Zbigniew Uprawiać chcemy żyzny łan, Wzajemnie dzielić pracy trud, Miłować nasz wieśniaczy lud, O jego byt serdecznie dbać. W radości, w troskach udział brać, I niezależny zachować stan. Cześnikowa Co, co, co? nie żenić się? Stefan i Zbigniew Nie, nie stryjeneczko, nie! Cześnikowa To szaleństwa istny plon. Stefan i Zbigniew Nie, nie, nie! nie chcemy żon! Cześnikowa To szalonych głów marzenie, Chcieć zmarnować serca kwiat. Ich zamiary wnet odmienię, Każdy żonkę pojmie rad. Stefan i Zbigniew Chcieć nas żenić - to marzenie, Nie pójdziemy za nim w ślad, Ja się nigdy nie ożenię, Kawalerem będzie brat. Zbigniew Najpierw się wioską zajmiemy szczerze, By w łasce Bożej kwitła szczęśliwa, Potem się długi zewsząd odbierze, Gdzie ojciec złożył nieco grosiwa. I niepotrzebna będzie palestra, Boć tu dokoła uczciwi ludzie, Potem zajedziem po mroźnej grudzie Do Kalinowa w sam dzień Sylwestra. Cześnikowa przerywając nagle Do Kalinowa!? co? do pana Miecznika! Sami? Zbigniew Koniecznie, tam największy dług. Cześnikowa Ja nie pozwolę! Zbigniew Skądże zakaz wynika? Cześnikowa Tamtego dworu niebezpieczny próg! Stefan Jak to? Cześnikowa Ślijcie kogo chcecie, A od złego Bóg uchowa! Zbigniew Lecz stryjenko, rozważ przecie, Wszak ci Miecznik z Kalinowa, Przyjacielem ojca był, Więc posyłać nie wypada, Rodzic z nim jak z bratem żył. Musim jechać. Cześnikowa Boże! Boże mój kochany, Jaką ich ocalić radą? Aj! jeżeli tam pojadą, Za nic, za nic moje plany! Zbigniew Stryjeneczko w imię Boga! Co ma znaczyć twoja trwoga? Cześnikowa Co ma znaczyć, biada! biada! SCENA 6 Ci sami, Grześ, potem wieśniacy, wieśniaczki i Maciej. Grześ wbiegając z głębi Już zebrała się gromada! Widać lud przez otwarte drzwi. Cześnikowa Aha! Jeszcze sposób mam... biegnąc ku drzwiom Pójdźcie, pójdźcie, wejdźcie tu! Choć mi w piersiach braknie tchu Powiem, co zagraża wam! Zbigniew, Stefan i wszyscy Co nam zagraża? Cześnikowa Wasi dwaj panicze, Którym, jak moim własnym synom życzę Skoro nadejdzie zimowa doba, Mimo mej prośby, jakby dla uporu Do Kalinowa do strasznego dworu, Pojadą i przepadną oba! Chór Pojadą i przepadną oba! Mocny Boże! Cześnikowa W strasznym dworze! Cześnikowa i chór W strasznym dworze zginą oba! Stefan Stryjeneczko, zlituj się! Cześnikowa Posłuchajcie mnie! Wśród szumu lasów, od wsi z daleka, Gdzie co noc jęczy puszczyków chór, Kędy szemrzący potok przenika, Stoi na wzgórzu ponury dwór. Na jego pana, co żył przed laty, Bóg rzucił z nieba przekleństwo swe, Zły duch zamieszkał pyszne komnaty I odtąd dwór ten strasznym się zwie. Tam co noc jęki dusz pokutnicze, Trwożnych mieszkańców przejmują słuch, Tam chcą pojechać wasi panicze, Tam ich nieszczęścia powiedzie duch. Chór Tam co noc jęki dusz pokutnicze, Trwożnych mieszkańców przejmują słuch, Tam chcą pojechać nasi panicze, Tam ich nieszczęścia powiedzie duch. Stefan i Zbigniew Ach! to obawy błahe szalenie, Co tylko trwożnych zarażają słuch, Bądźcie spokojni, wrócą panicze, Wiedzie ich Boskiej opieki duch. Zbigniew do ludzi Kochani! w troskliwe przesadzonej mierze, Drogą stryjenkę strach daremny bierze. Czyż tam jedziemy by pokrzywdzić kogo, By wydrzeć co nam nie należy? Nie, nie! czyste serce w nas! Tacy się tylko obawiać mogą, Których sumienie sczerniało od skaz! Ależ tutaj, czcza obawa, Po należny jedziem dług! Gdzie jak nasza święta sprawa, Tam jej los prowadzi Bóg! Cześnikowa Choć swatania trudna sprawa, Dałam słowo, spłacę dług. Pierwej od nich szybka, żwawa, Muszę przebyć straszny próg! Stefan i Zbigniew do stryjenki Zabobonna to obawa, Po należny jedziem dług Gdzie jak nasza święta sprawa, Tam jej los prowadzi Bóg! Maciej Wprawdzie panów święta sprawa, Po należny jadą dług, Jednak chwyta mnie obawa, W ten diabelski wstąpić próg. Wieśniacy Tak, daremna w nas obawa, Po należny jadą dług, A gdziekolwiek święta sprawa, Tam jej los prowadzi Bóg! Moniuszko,Stanisław/Straszny dwór/II-1
https://w.atwiki.jp/clickweapon/pages/14.html
Polish songs List Polish National Anthem "Mazurek Dąbrowskiego" ★ http //jp.youtube.com/watch?v=2nmFHUbVQtA KOMBI - Słodkiego Miłego Życia (Sweet Cheerful Life or sth like this) ★ http //jp.youtube.com/watch?v=ovhzZnaAl5A http //en.wikipedia.org/wiki/Kombi_%28band%29 T.Love - Chłopaki nie płaczą (Boys don t cry) http //jp.youtube.com/watch?v=MMiIZPE7lqs http //en.wikipedia.org/wiki/T.Love T.love - Polish Boyfriend http //www.youtube.com/watch?v=cbeLu4E8ukw T.Love - Warszawa ★ http //www.youtube.com/watch?v=24AxrgT79vA T.LOVE - Jest super http //www.youtube.com/watch?v=f_LPh8v-ywo ELEKTRYCZNE GITARY - Co ty tutaj robisz ★ http //jp.youtube.com/watch?v=j6TrCAw0x5c Edyta Gorniak. http //www.youtube.com/watch?v=WZqkXXkgBxY http //www.youtube.com/watch?v=lXmcCj3kX44 Olga Szomanska, Przemyslaw Branny, Piotr Rubik i Oratorium T http //jp.youtube.com/watch?v=-Q6Pj2d_pO4 Piotr Rubik - To cala prawda http //jp.youtube.com/watch?v=taN2FZZbXmM latest hits "Psalm dla Ciebie" TOP TRENDY 2007 http //jp.youtube.com/watch?v=LEhoGxCYDPQ "Niech mówią, że to nie jest miłość" TOP TRENDY 2007 http //jp.youtube.com/watch?v=4GH4cISCp6w Doda - Katharsis Top Trendy 2007 http //jp.youtube.com/watch?v=gJwSqkuKlNc Doda - Szansa (Top Trendy) http //jp.youtube.com/watch?v=cKVdKw4HPaU Niemen http //www.youtube.com/watch?v=gzACDJCfQvs http //www.youtube.com/watch?v=H1bdMhrvh20 Czerwone gitary http //www.youtube.com/watch?v=J-YGThDOkgE http //www.youtube.com/watch?v=PTzEMTC-_d0 Ewa Bem http //www.youtube.com/watch?v=GZqsI9W6ONI Lady Pank - Marchewkowe pole http //raphal.wrzuta.pl/audio/8YubiB0t99/lady_pank_-_marchewkowe_pole Stanisław Soyka - Cud niepamięci http //www.wrzuta.pl/audio/mZon8QpmQ1/stanislaw_soyka_-_cud_niepamieci http //pshemeck.wrzuta.pl/audio/a6mluUm5SO/18_czas_nas_uczy_pogody Aga Zaryan - Throw It Away (女性ボーカル、おされ) http //www.youtube.com/watch?v=6LB6f8z_cpY Coma - Leszek Zukowski(男性ボーカル)★ http //www.youtube.com/watch?v=B8yz5la6PG4 Behemoth (Death Metal) http //jp.youtube.com/watch?v=38j-i8jH7xk http //jp.youtube.com/watch?v=Oey85FGHOHc polo s List and ... 70,80 Psio Crew http //jp.youtube.com/watch?v=L1d2mg421G0 raz dwa trzy http //jp.www.youtube.com/watch?v=XTZbM4dJLkc http //jp.www.youtube.com/watch?v=JVFlifDxV80 - original by Wojciech 1 czeslaw niemen i partia - pod papugami 2 maryla rodowicz - malgoska 3 skaldowie przesliczna - wiolonczelistka 4 magda umer - koncert jesienny na dwa swierszcze i wiatr w kominie 5 czerwone gitary - nie spoczniemy 6 krystyna pronko - niech moje serce kolysze cie do snu 7 krzysztof klenczon i trzy korony - 10 w skali beauforta 8 elzbieta wojnowska i alibabki - zaproscie mnie do stolu 9 boguslaw mec - jej portret 10 anna jantar i alibabki - tyle slonca w calym miescie 11 brekout - poszlabym za toba 12 danuta rinn - gdzie ci mezczyzni 13 vox - bananowy song 14 alicja majewska - jeszcze sie tam zagiel bieli 15 2+1 - isc w strone slonca 16 krzysztof krawczyk - pamietam ciebie z tamtych lat 17 zdzislawa sosnicka - julia i ja 18 andrzej rosiewicz - najwiecej witaminy 70` martynkaa.wrzuta.pl/audio/dmkYih6Rgb/skaldowie_-_wszystko_mi_mowi_ze_mnie_ktos_pokochal Dzień Jeden w Roku - Seweryn Krajewski Niebo z Moich Stron - Czerwone Gitary Była To Głupia Miłość - Czerwone Gitary Nie Spoczniemy - Czerwone Gitary Prześliczna Wiolonczelistka - Skaldowie Medytacje Wiejskiego... - Skaldowie Wiosna - Skaldowie Życzenia z Całego Serca - Skaldowie Wierniejsza od Marzenia - Skaldowie Z Kopyta Kulig Rwie - Skaldowie Windą do Nieba - Dwa Plus Jeden Do Łezki Łezka - Maryla Rodowicz Małgośka Szkoda Łez - Maryla Rodowicz Znamy Się Tylko... - Trubadurzy Rysunek na Szkle - K. Krawczyk Parostatek - K. Krawczyk Dni, Których Nie Znamy - Marek Grechuta Koncert Jesienny... - Magda Umer Anna- Blackout Jej Portret- Bogusław Mec Przetańczyć z Tobą Chcę...- Anna Jantar Tyle Słońca w Całym Mieście- Anna Jantar Do Zakochania Jeden Krok- Andrzej Dąbrowski Dwadzieścia Lat- Jacek Lech Jak Się Masz Kochanie- Happy End 80` kaasiaa83.wrzuta.pl/audio/gJsoa8iy1l/lombard_-_przezyj_to_sam Autobiografia - Perfect Niewiele Ci Mogę Dać - Perfekt Nie Płacz Ewka - Perfect Co Mi Panie Dasz - Bajm Biała Armia - Bajm Skóra - AyaRL Słodkiego Miłego Życia - Kombi Nasze Randez vous - Kombi Naj Story - Papa Dance Daj Mi Tę Noc - Bolter Mniej Niż Zero - Lady Pank Na Co Komu Dziś - Lady Pank Zawsze Tam Gdzie Ty - Lady Pank Zamki Na Piasku - Lady Pank Tin Pan Alley - Halina Frąckowiak Małe Tęsknoty - Krystyna Prońko Za Ostatni Grosz - Budka Suflera Jolka Jolka Pamiętasz - Budka Suflera Przeżyj To Sam - Lombard Ostatni Taniec - Lombard Wokół Sami Lunatycy - Dżem Szczęśliwej Drogi Już Czas - Vox Malinowy Król - Urszula Chłopcy Radarowcy - Andrzej Rosiewicz Och Ziuta - Ireneusz Dudek Czarny Ali Baba - Andrzej Zaucha Gdzie Się Podziały Tamte... - Wojciech Gąssowski Monika - Wały Jagiellońskie Kocham Cię, Kochanie Moje - Maanam Kiedy Byłem Małym Chłopcem - Breackout 90` List do M - Dżem fotuga.wrzuta.pl/audio/eFzpqSIkzZ/dzem_-_list_do_m fotuga.wrzuta.pl/audio/dzMpCj9GU9/dzem_-_harley_moj Jestem z Miasta - Elektryczne Gitary Nie Pij Piotrek - Elektryczne Gitary Co Ty Tutaj Robisz - Elektryczne Gitary Ona Jest Pedałem - Elektryczne Gitary Chłopaki Nie Płaczą - T. Love Pocałuj Noc - Varius Manx Zanim Zrozumiesz - Varius Manx Orła Cień - Varius Manx Piosenka Księżycowa - Varius Manx Małe Szczęścia - Robert Jason I Wszystko Się Może Zdarzyć - Anita Lipnicka Zamigotał Świat - Anita Lipnicka Takie Tango - Budka Suflera Strefa Półcienia - Budka Suflera Bez Aplauzu - Budka Suflera Jeden Raz - Budka Suflera Na Językach - Kayah Oprócz - Golden Life Kocham Cię - Chłopcy z Placu Broni Kochać Inaczej - De Mono Znów Jesteś Ze Mną - De Mono Statki Na Niebie - De Mono Kamień i Aksamit - De Mono J Love You Do Bólu - Robert Chojnacki Niecierpliwi - Robert Chojnacki Prawie Do Nieba - Robert Chojnacki Budzikom Śmierć - Robert Chojnacki Anioł - Maanam Wyjątkowo Zimny Maj - Maanam Zaopiekuj Się Mną - Rezerwat Imię Deszczu - Mafia Mocniej - Andrzej Piaseczny Jestem Kobietą - Edyta Górniak To Nie Ja - Edyta Górniak Konik Na Biegunach - Urszula Na Sen - Urszula Ja Płaczę - Urszula W Biegu - Natalia Kukulska Wypijmy Za Błędy - R. Rynkowski Makumba ska - Big Cyc Szalała, Szalała - Krywań Lato - Formacja NS Mogę Wszystko - LO 27 vipper29 - nope, covers with funny text Latest song - static.psiocrew.pl/mp3/Psio%20Crew%20-%20Hajduk.mp3 www.youtube.com/watch?v=L1d2mg421G0 Polish song that almost all Polish knows david130.wrzuta.pl/audio/1vq5fQiab3/czerwone_gitary_-_ktos_mnie_pokochal 80` andante.wrzuta.pl/audio/zc8Vx787qN/urszula_-_malinowy_krol blitz.wrzuta.pl/audio/jIBcfP4FbV/malgorzata_ostrowska_-_szklana_pogoda polish songs, old, new... 24h http //polskastacja.pl/play/aac_tpp.pls aac+ http //polskastacja.pl/play/aac_pnp.pls aac+ old leciu71.wrzuta.pl/audio/gTJwMhbF9T/rezerwat_-_zaopiekuj_sie_mna new jowitka007.wrzuta.pl/audio/5jrEUEgRjS/verba_rezerwat-zaopiekuj_sie_mna Marek Grechuta - Zegarmistrz swiatla www.wrzuta.pl/audio/1EiVH1OLkk/marek_grechuta_-_zegarmistrz_swiatla Marek Grechuta - Nie dokazuj andante.wrzuta.pl/audio/1t5IIYbRnZ/nie_dokazuj_-_marek_grechuta old Marek Grechuta Anawa - Dni Ktorych Nie Znamy marlena92.wrzuta.pl/audio/dCAcnwMN19/marek_grechuta_anawa_-_dni_ktorych_nie_znamy new Grachuta marlena92.wrzuta.pl/audio/dCAcnwMN19/marek_grechuta_anawa_-_dni_ktorych_nie_znamy Shakin Dudi - mam Dwie Lewe Ręce www.wrzuta.pl/audio/vlrUQAkvwQ/shakin_dudi_-_mam_dwie_lewe_rece Grzegorz Turnau, Rynkowski, Pod Budą and maaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaannnnny maaaaaaaaaaaaaaaaaaannnnnny ... lol KUKIZ ;) uzytkownik.wrzuta.pl/film/rwyIACt6Pl/o_hela_-_pawel_kukiz krzysiek2507.wrzuta.pl/film/41PhNh5BCM/borysewicz_kukiz_-_jesli_tylko_chcesz majka1304.wrzuta.pl/audio/1LSyDd0pM2/borysewicz_i_kukiz_-_jest_taki_dzien tarsycjusz.wrzuta.pl/audio/2BlnHOeTFq/yugopolis_i_pawel_kukiz_-_miasto_budzi_sie madzialena1625.wrzuta.pl/audio/xeOqk6wihK/kukiz-o_nic_nie_pytaj www.wrzuta.pl/audio/8TMZKvJGYR/pawel_kukiz_i_piersi_-_mietek_zul kedzior18.wrzuta.pl/audio/ykkYvwPj09/kukiz_i_piersi_-_wirus_sld wiedom.wrzuta.pl/audio/o02X0MoC8r/piersi_i_kukiz_-_oszukalas_mnie... pozytywny.wrzuta.pl/audio/tidw4pD6ZX/kukiz_i_piersi_-_rezerwa polo 29-08-2007 1 00 Wątki 658 Odpowiedzi 30580 buahhahahah to dosram i ja, niech bedzie z jajem www.wrzuta.pl/audio/vq5B9whfwt/marek_kondrat_-_mydelko_fa karramba - www.wrzuta.pl/audio/2baE2lCoDu/pocaluj_mnie_w_dupe [juz widze jak sie przy tym gibia lol] szczypior21.wrzuta.pl/audio/8Mxl9BAgfO/nowosc_verba_-_zycie_30_pazdziernika_2006 szczypior21.wrzuta.pl/audio/jP0rQl6Agc/mezo_kasia_wilk_-_sacrum_lepsza_jakosc and polish jean michael jarre karino.wrzuta.pl/audio/7peK2GW1M8/marek_bilinski_-_ucieczka_z_tropiku marcinagent007.wrzuta.pl/audio/rCvrGW9hpe/marek_bilinski_-_kapitan_nemo drivermsg.wrzuta.pl/audio/bYURrEtAg9/marek_bilinski_-_dom_w_dolinie_mgiel drivermsg.wrzuta.pl/audio/lHanidjoCJ/marek_bylinski_-_porachunki_z_blizniakami
https://w.atwiki.jp/oper/pages/1517.html
AKT IV Późny wieczór, plac otoczony wierzbami. Po jednej stronie widzów drewniany kościółek wiejski z cmentarzem, po drugiej widać wystawę dworu, dalej chaty wiejskie, w głębi wzgórza i skały, między któremi wije się rzeka. SCENA l Jontek Sam schodzi z góry. Nieszczęsna Halka! Gwałtem tu idzie, Za małoż jeszcze krzywdy w jej biedzie! Ciągle na myśli panicz niewierny. Kiedy go z żoną tu obaczy, Umrzeć gotowa! O Jezu miłosierny! Niech Twoja dłoń Sierotę biedną uchowa! Ty chroń ją Panie, chroń! po chwili Żeby ją tam powstrzymali! Ja nie mogłem. SCENA2 Jontek i Dudziarz. W głębi sceny wchodzi na górę i zaczyna wygrywać wesoło. Jontek odwracając się nagle Hej dudziarzu! Skądże wraz Wesołegoście zagrali? Dudziarz Trzeba ślub powitać, kumie. Jontek kiwając ręką Jeszcze czas! Jakoś lepiej się rozumie, Gdy, dudziarzu, smętniej gracie. Dudziarz Zmienia piosenkę pytając. Po naszemu? Jontek Oj tak, bracie! Szumią jodły na gór szczycie, Szumią sobie w dal, I młodemu smutne życie, Gdy ma w sercu żal. Z innych ludzi do nikogo, Jeno do ciebie, niebogo! Oj Halino, oj jedyno, Dziewczyno moja! Już w dziecinne lata nasze, Jam do czarnych skał Szedł w przepaście, bym ci ptaszę Małe z gniazdka dał. Zawszem tobie najwonniejszych Kwiatów przyniósł z gór, Dal z odpustu najpiękniejszych Koralików sznur. Nie mam żalu do nikogo, Jeno do ciebie, niebogo! Oj Halino, oj jedyno, To wina twoja. Rośnie krzaczek! W drzewko rośnie, Wzrosłaś, jakby czar. Ach! Za tobą bym radośnie Wskoczył w ognia żar. Lata jakby wichry biega, Jak potoki mkną. Przybył panicz i dla niego Pogardziłaś mną. Nie mam żalu do nikogo, Jeno do ciebie, niebogo! Oj Halino, oj jedyno, Dziewczyno moja! SCENA 3 Ciż i Halka. Szybko zbiega z gór, wyrywając się góralom i góralkom, co ją wstrzymują. Jontek do niej żywo Ach! - Odejdź, Halko, nie zostawaj się! Halka z uporem Nie! Jontek chcąc ją uprowadzić Na to nie zezwolę. Halka Wyrywa się mu i siada na kamieniu. Oj zobaczysz mnie, sokole! Dudziarz daje znak, że weselny orszak zbliża się, wszyscy wieśniacy schodzą na scenę. SCENA 4 Ciż i Dziemba. Dziemba Dobrze, żeście tu gromadą! Przywitajcież mi rozgłośnie I pokłońcie się radośnie Młodej pani. Chór Przywitamy ją rozgłośnie, Pokłonimy się radośnie. SCENA 5 Ciż, Stolnik, Janusz i Zofia, Wchodzą po kolei. Ściemnia się. Stolnik wchodząc Jak się macie, dobrzy ludzie? Chór Dziękujemy jegomości! Janusz wchodząc Jak się macie, jak się macie? Chór Dziękujemy paniczowi. Janusz spostrzegłszy Halkę, na stronie Wielki Boże! Ona tu! Zofia wchodząc z druhnami Jak się macie? Kobiety Dziękujemy panieneczce, Dziękujemy pani! Dziemba do wieśniaków Cóż? Czy wam zdrętwiała gęba? Witać - jakby skamienieli! Jakem Dziemba, herbu Ziemba, Głośniej, bo wam... Wszyscy Powitamy ją weselej! Dziękujemy panieneczce, Dziękujemy pani! Zofia spostrzegając Halkę Cóż to za biedna, blada dziewczyna? Chór Blada dziewczyna? Zofia Z tą twarzą smutną, milczącą? Chór Z tą twarzą smutną, milczącą. Janusz na stronie Ha! Czy też jej nie poznała? Zofia Jakaż to biedna dziewczyna, Z tą twarzą bladą, cierpiącą? Ta twarz mi się przypomina, Ach! Pomnę - widziałam ją! Stolnik Jakaż to biedna dziewczyna, Patrz Dziembo! Z twarzą cierpiącą? Ta twarz mi się przypomina, Zda się, widzieliśmy ją! Janusz na stronie Ach! Żeby jej nie poznała! Drżę cały, lica mi bledną... Ach! Po com ujrzał tę biedną, Ach! Po com ujrzał tu ją! Jontek na stronie Poznała, pewno poznała! Patrzy na niego, o Boże! Może domyśli się, może Pogardą ukarze go! Janusz na stronie Ach! Żeby jej nie poznała! Drżę cały z wstydu i trwogi, Dręczą mnie łzy tej niebogi, Niegodnie uwiodłem ją. Chór Poznała, przecie poznała, O - biedne, biedne obiedwie! Porzucił jedną zaledwie, Wnet druga już kocha go! Halka Nad moją biedą, zlituj się, Boże! Osłoń ją, osłoń opieką Twą! Wszyscy prócz Janusza Głos obłąkanej woła do Boga! Osłoń ją, Panie, opieką Twą! Zofia do Janusza Pamiętasz? Wszak widziałam ją. Janusz zmieszany O tak - moja ukochana! Jak nie pamiętać tej twarzy? W oczach rozpacz obłąkana, Tak boleśnie widać marzy. Halka Jaśku! Jaśku! Janusz na stronie boleśnie Bóg potężnie karać umie Chwilowy błąd! po chwili Może Zofia nie zrozumie. Prędzej, prędzej Chodźmy stąd! Nie wiem - z tą biedną Jak radzić sobie! Halka Gołąbeczek siadł na grobie. Zofia Co tobie, mała, co tobie? Janusz nagląco przerywa Idźmy, idźmy do kościoła! Czas, ach czas! Już mrok dokoła. Zofia tuląc się z płaczem do ojca Ojcze! Smutek niespodziany, Serce moje żalem zmógł. Stolnik wzruszony Mąż przez serce twe wybrany, Niech wam szczęście zsyła Bóg! W orszaku weselnym, prócz Dziemby, Zofia z głową opartą na ramieniu ojca i Janusz wchodzą do kościoła. SCENA 6 Halka, Jontek, Dziemba i chór odprowadzając orszak ślubny. Chór Daj wam Boże, długie lata I pożycie złote! Niech wam samo szczęście splata Radość... Jontek na stronie I zgryzotę. Dziemba Kto tam odezwał się? Chór Nikt, nikt! Dziemba A więc dalej, spieszcie się! I parami, i wesoło, Państwa młodych zawrzeć w koło! I parami, i radośnie, Zaśpiewajcie nam rozgłośnie, Gdy powrócim... Chór Zaśpiewamy wam wesoło. Wszyscy prócz Halki i Jontka wchodzą do kościoła. SCENA 7 Halka, Jontek. Coraz ciemniej. Halka Oj wesoło, oj wesoło! Jontek Więc widziałaś, więc słyszałaś, Teraz więc przekonaj się! Halka przytomniej Gdzie mój sokół? Jaśko gdzie? Jontek Patrzaj - tam! wskazując na kościół Halka patrząc Ach! Wraca, pada na ziemię. Jontek staje blisko drzwi kościelnych, Jontek do Halki Przed ołtarzem stoją razem, Pleban czyta, oni z cicha Wtórzą za nim, a z wyrazem Każdym płacze panna młoda, A twój Jaśko się uśmiecha. Halka Oj, szkoda cię Jaśku, szkoda! I mnie szkoda. Ale czemu Jontku, dręczysz, męczysz mnie? Jontek nie zważając Teraz pierścień on jej dał, Ona pierścień dała jemu, Ale płacze, a on stoi Tak wesoły jak i stał. Halka Oj, żebyś, ty Jontku znał, Co się w sercu dzieje, tu. Aż się mówić człowiek boi. Jontek Już, już! Wbiega do kościoła. Halka Już. Chce biec, wtem słychać pieśń, która ją wstrzymuje. SCENA 8 Halka sama. Coraz ciemniej. Pieśń z kościoła Ojcze z niebios, Boże, Panie! Tu na ziemię ześlij nam Twoje święte zmiłowanie! Ojcze z niebios, Boże, Panie! Halka zrywając się nagle Ha! Dzieciątko nam Umiera, w chatce umiera. A matka tu, a ojciec tam! Dziecię wyciąga rączęta I miłosiernie spoziera. A matka tu, a ojciec tam! I ptak drapieżny pisklęta Karmi, otula i lula, A moje dziecię umiera! O mój maleńki! Któż do trumienki Ubierze cię? Spowije cię? Kto zakołysze Na śmierci sen? A serce gdzie? Hej - Jaśku, gdzie? A łzy te moje, te krwawe łzy, Ja zemszczę się, podpalę cię, Boś serce srodze zakrwawił mi. Bo matka ja - i żona twa Zabiję cię, słyszysz mnie ty? Biegnie w szale, zbiera chrust i słomę rozsypaną na placu, zrywa kilka gałązek wierzbowych i zapala u lampki przed kościołem. Chór z kościoła Boże mocny, Święty Boże, Nad Twym ludem zlituj się! Wszakże dłoń Twa wszystko może, Boże mocny, Święty Boże! Ach! Przez Syna Twego męki Naszej biedzie ulżyć chciej! Łzom pofolguj, ukój jęki, Boże wielki litość miej! Halka Ha! Ciska w rzekę zapalony pęk chrustu, który sycząc gaśnie, a sama z płaczem pada na kolana. Księżyc rozjaśnia błękit. Boże mocny! litość miej! Boże święty, dzięki Ci! po chwili z rezygnacją Jażbym cię zabić miała, mój drogi, Jaśka i pana mojego? Przebacz! Ach przebacz łzom twej niebogi, Śmierci dzieciątka naszego. O żyj szczęśliwy, żyj, choć nie dla mnie, Z tą piękną panią raduj się ty! I czasem tylko pomódl się za mnie, O Jaśku, Jaśku - błogosławię ci! Biegnie na górę i z okrzykiem ciska się w rzekę, SCENA 9 Jontek i wszyscy, co weszli do kościoła, prócz Dziemby i kilku drużbów, wybiegają. Jontek nie spostrzegłszy Halki, biegnie niespokojny z kilku góralami na skały. Jontek Halko, Halko, Boże! Nagle ciska się za nią do wody. Chór Już za późno, już za późno, Utonęła biedna już! Janusz, Stolnik i Zofia Kto utonął? Jontek zmoczony, zziajany, wnosząc trupa Halki z rozpuszczonymi włosami Halka! Janusz z krzykiem przeraźliwym Halka! Wbiega na skaty nad rzeką i ciska się do wody. SCENA 10 Ciż i Dziemba z kilku drużbami teraz dopiero wychodzą z kościoła. Dziemba do ludu Właśnie teraz nadszedł czas Państwu skłonić się wesoło, I zaśpiewać piosnkę wraz! Chór smutnie Zaśpiewamy ją wokoło! Widać na czółnie na rzece martwą Halkę, przy niej Jontek podaje rękę Januszowi, który się z wody wdziera na czółno. Zasłona spada. AKT IV Późny wieczór, plac otoczony wierzbami. Po jednej stronie widzów drewniany kościółek wiejski z cmentarzem, po drugiej widać wystawę dworu, dalej chaty wiejskie, w głębi wzgórza i skały, między któremi wije się rzeka. SCENA l Jontek Sam schodzi z góry. Nieszczęsna Halka! Gwałtem tu idzie, Za małoż jeszcze krzywdy w jej biedzie! Ciągle na myśli panicz niewierny. Kiedy go z żoną tu obaczy, Umrzeć gotowa! O Jezu miłosierny! Niech Twoja dłoń Sierotę biedną uchowa! Ty chroń ją Panie, chroń! po chwili Żeby ją tam powstrzymali! Ja nie mogłem. SCENA2 Jontek i Dudziarz. W głębi sceny wchodzi na górę i zaczyna wygrywać wesoło. Jontek odwracając się nagle Hej dudziarzu! Skądże wraz Wesołegoście zagrali? Dudziarz Trzeba ślub powitać, kumie. Jontek kiwając ręką Jeszcze czas! Jakoś lepiej się rozumie, Gdy, dudziarzu, smętniej gracie. Dudziarz Zmienia piosenkę pytając. Po naszemu? Jontek Oj tak, bracie! Szumią jodły na gór szczycie, Szumią sobie w dal, I młodemu smutne życie, Gdy ma w sercu żal. Z innych ludzi do nikogo, Jeno do ciebie, niebogo! Oj Halino, oj jedyno, Dziewczyno moja! Już w dziecinne lata nasze, Jam do czarnych skał Szedł w przepaście, bym ci ptaszę Małe z gniazdka dał. Zawszem tobie najwonniejszych Kwiatów przyniósł z gór, Dal z odpustu najpiękniejszych Koralików sznur. Nie mam żalu do nikogo, Jeno do ciebie, niebogo! Oj Halino, oj jedyno, To wina twoja. Rośnie krzaczek! W drzewko rośnie, Wzrosłaś, jakby czar. Ach! Za tobą bym radośnie Wskoczył w ognia żar. Lata jakby wichry biega, Jak potoki mkną. Przybył panicz i dla niego Pogardziłaś mną. Nie mam żalu do nikogo, Jeno do ciebie, niebogo! Oj Halino, oj jedyno, Dziewczyno moja! SCENA 3 Ciż i Halka. Szybko zbiega z gór, wyrywając się góralom i góralkom, co ją wstrzymują. Jontek do niej żywo Ach! - Odejdź, Halko, nie zostawaj się! Halka z uporem Nie! Jontek chcąc ją uprowadzić Na to nie zezwolę. Halka Wyrywa się mu i siada na kamieniu. Oj zobaczysz mnie, sokole! Dudziarz daje znak, że weselny orszak zbliża się, wszyscy wieśniacy schodzą na scenę. SCENA 4 Ciż i Dziemba. Dziemba Dobrze, żeście tu gromadą! Przywitajcież mi rozgłośnie I pokłońcie się radośnie Młodej pani. Chór Przywitamy ją rozgłośnie, Pokłonimy się radośnie. SCENA 5 Ciż, Stolnik, Janusz i Zofia, Wchodzą po kolei. Ściemnia się. Stolnik wchodząc Jak się macie, dobrzy ludzie? Chór Dziękujemy jegomości! Janusz wchodząc Jak się macie, jak się macie? Chór Dziękujemy paniczowi. Janusz spostrzegłszy Halkę, na stronie Wielki Boże! Ona tu! Zofia wchodząc z druhnami Jak się macie? Kobiety Dziękujemy panieneczce, Dziękujemy pani! Dziemba do wieśniaków Cóż? Czy wam zdrętwiała gęba? Witać - jakby skamienieli! Jakem Dziemba, herbu Ziemba, Głośniej, bo wam... Wszyscy Powitamy ją weselej! Dziękujemy panieneczce, Dziękujemy pani! Zofia spostrzegając Halkę Cóż to za biedna, blada dziewczyna? Chór Blada dziewczyna? Zofia Z tą twarzą smutną, milczącą? Chór Z tą twarzą smutną, milczącą. Janusz na stronie Ha! Czy też jej nie poznała? Zofia Jakaż to biedna dziewczyna, Z tą twarzą bladą, cierpiącą? Ta twarz mi się przypomina, Ach! Pomnę - widziałam ją! Stolnik Jakaż to biedna dziewczyna, Patrz Dziembo! Z twarzą cierpiącą? Ta twarz mi się przypomina, Zda się, widzieliśmy ją! Janusz na stronie Ach! Żeby jej nie poznała! Drżę cały, lica mi bledną... Ach! Po com ujrzał tę biedną, Ach! Po com ujrzał tu ją! Jontek na stronie Poznała, pewno poznała! Patrzy na niego, o Boże! Może domyśli się, może Pogardą ukarze go! Janusz na stronie Ach! Żeby jej nie poznała! Drżę cały z wstydu i trwogi, Dręczą mnie łzy tej niebogi, Niegodnie uwiodłem ją. Chór Poznała, przecie poznała, O - biedne, biedne obiedwie! Porzucił jedną zaledwie, Wnet druga już kocha go! Halka Nad moją biedą, zlituj się, Boże! Osłoń ją, osłoń opieką Twą! Wszyscy prócz Janusza Głos obłąkanej woła do Boga! Osłoń ją, Panie, opieką Twą! Zofia do Janusza Pamiętasz? Wszak widziałam ją. Janusz zmieszany O tak - moja ukochana! Jak nie pamiętać tej twarzy? W oczach rozpacz obłąkana, Tak boleśnie widać marzy. Halka Jaśku! Jaśku! Janusz na stronie boleśnie Bóg potężnie karać umie Chwilowy błąd! po chwili Może Zofia nie zrozumie. Prędzej, prędzej Chodźmy stąd! Nie wiem - z tą biedną Jak radzić sobie! Halka Gołąbeczek siadł na grobie. Zofia Co tobie, mała, co tobie? Janusz nagląco przerywa Idźmy, idźmy do kościoła! Czas, ach czas! Już mrok dokoła. Zofia tuląc się z płaczem do ojca Ojcze! Smutek niespodziany, Serce moje żalem zmógł. Stolnik wzruszony Mąż przez serce twe wybrany, Niech wam szczęście zsyła Bóg! W orszaku weselnym, prócz Dziemby, Zofia z głową opartą na ramieniu ojca i Janusz wchodzą do kościoła. SCENA 6 Halka, Jontek, Dziemba i chór odprowadzając orszak ślubny. Chór Daj wam Boże, długie lata I pożycie złote! Niech wam samo szczęście splata Radość... Jontek na stronie I zgryzotę. Dziemba Kto tam odezwał się? Chór Nikt, nikt! Dziemba A więc dalej, spieszcie się! I parami, i wesoło, Państwa młodych zawrzeć w koło! I parami, i radośnie, Zaśpiewajcie nam rozgłośnie, Gdy powrócim... Chór Zaśpiewamy wam wesoło. Wszyscy prócz Halki i Jontka wchodzą do kościoła. SCENA 7 Halka, Jontek. Coraz ciemniej. Halka Oj wesoło, oj wesoło! Jontek Więc widziałaś, więc słyszałaś, Teraz więc przekonaj się! Halka przytomniej Gdzie mój sokół? Jaśko gdzie? Jontek Patrzaj - tam! wskazując na kościół Halka patrząc Ach! Wraca, pada na ziemię. Jontek staje blisko drzwi kościelnych, Jontek do Halki Przed ołtarzem stoją razem, Pleban czyta, oni z cicha Wtórzą za nim, a z wyrazem Każdym płacze panna młoda, A twój Jaśko się uśmiecha. Halka Oj, szkoda cię Jaśku, szkoda! I mnie szkoda. Ale czemu Jontku, dręczysz, męczysz mnie? Jontek nie zważając Teraz pierścień on jej dał, Ona pierścień dała jemu, Ale płacze, a on stoi Tak wesoły jak i stał. Halka Oj, żebyś, ty Jontku znał, Co się w sercu dzieje, tu. Aż się mówić człowiek boi. Jontek Już, już! Wbiega do kościoła. Halka Już. Chce biec, wtem słychać pieśń, która ją wstrzymuje. SCENA 8 Halka sama. Coraz ciemniej. Pieśń z kościoła Ojcze z niebios, Boże, Panie! Tu na ziemię ześlij nam Twoje święte zmiłowanie! Ojcze z niebios, Boże, Panie! Halka zrywając się nagle Ha! Dzieciątko nam Umiera, w chatce umiera. A matka tu, a ojciec tam! Dziecię wyciąga rączęta I miłosiernie spoziera. A matka tu, a ojciec tam! I ptak drapieżny pisklęta Karmi, otula i lula, A moje dziecię umiera! O mój maleńki! Któż do trumienki Ubierze cię? Spowije cię? Kto zakołysze Na śmierci sen? A serce gdzie? Hej - Jaśku, gdzie? A łzy te moje, te krwawe łzy, Ja zemszczę się, podpalę cię, Boś serce srodze zakrwawił mi. Bo matka ja - i żona twa Zabiję cię, słyszysz mnie ty? Biegnie w szale, zbiera chrust i słomę rozsypaną na placu, zrywa kilka gałązek wierzbowych i zapala u lampki przed kościołem. Chór z kościoła Boże mocny, Święty Boże, Nad Twym ludem zlituj się! Wszakże dłoń Twa wszystko może, Boże mocny, Święty Boże! Ach! Przez Syna Twego męki Naszej biedzie ulżyć chciej! Łzom pofolguj, ukój jęki, Boże wielki litość miej! Halka Ha! Ciska w rzekę zapalony pęk chrustu, który sycząc gaśnie, a sama z płaczem pada na kolana. Księżyc rozjaśnia błękit. Boże mocny! litość miej! Boże święty, dzięki Ci! po chwili z rezygnacją Jażbym cię zabić miała, mój drogi, Jaśka i pana mojego? Przebacz! Ach przebacz łzom twej niebogi, Śmierci dzieciątka naszego. O żyj szczęśliwy, żyj, choć nie dla mnie, Z tą piękną panią raduj się ty! I czasem tylko pomódl się za mnie, O Jaśku, Jaśku - błogosławię ci! Biegnie na górę i z okrzykiem ciska się w rzekę, SCENA 9 Jontek i wszyscy, co weszli do kościoła, prócz Dziemby i kilku drużbów, wybiegają. Jontek nie spostrzegłszy Halki, biegnie niespokojny z kilku góralami na skały. Jontek Halko, Halko, Boże! Nagle ciska się za nią do wody. Chór Już za późno, już za późno, Utonęła biedna już! Janusz, Stolnik i Zofia Kto utonął? Jontek zmoczony, zziajany, wnosząc trupa Halki z rozpuszczonymi włosami Halka! Janusz z krzykiem przeraźliwym Halka! Wbiega na skaty nad rzeką i ciska się do wody. SCENA 10 Ciż i Dziemba z kilku drużbami teraz dopiero wychodzą z kościoła. Dziemba do ludu Właśnie teraz nadszedł czas Państwu skłonić się wesoło, I zaśpiewać piosnkę wraz! Chór smutnie Zaśpiewamy ją wokoło! Widać na czółnie na rzece martwą Halkę, przy niej Jontek podaje rękę Januszowi, który się z wody wdziera na czółno. Zasłona spada. Tekst libretta według wydania Gustawa Gebethnera i spółki, Warszawa 1860 Halka - wersja wileńska (1848). libretto Włodzimierz Wolski Moniuszko,Stanisław/Halka
https://w.atwiki.jp/oper/pages/1507.html
AKT II U Miecznika. Duża komnata do połowy drzewem wyłożona. Z lewej komin, na którym spory ogień, wgłębi drzwi główne, z prawej drzwi do dalszych komnat. SCENA l Jadwiga, Hanna, domownice i sąsiadki siedzą u krosien zajęte wyszywaniem kobierca. W głębi kilka wiejskich dziewcząt przędzie na kołowrotkach. Chór Spod igiełek kwiaty rosną, Mknie za ściegiem ścieg, Żałuj, żałuj hoża wiosno, Że cię tuli śnieg! Zanim niebu się ukorzy Twój kobierzec z róż, My pod stopy Matki Bożej Nasz złożymy już. Nim wiosenne przyjdą dary Mnóstwo młodych par, Na bławatkach tej ofiary Serc zamienią dar. Hanna, Jadwiga i młode panienki między sobą Wiesz co? nim zwabi gości zmrok, Mam myśl... wszak jutro Nowy Rok, W takiego wilię święta, Badają dziewczęta, Jakiego ptaszka spęta Serdeczna ich sieć? do starszych niewiast Już czas! za chwilę padnie zmrok, Niech nasz znużony spocznie wzrok. Pamiętać też należy, Że dziś na wieczerzy, Myśliwych dość młodzieży Będziemy tu mieć! Starsze niewiasty Ciężko, ciężko wam przy igle, Toćże jeszcze kawał dnia, Ale komu w głowie figle, O robotę ani dba! Hanna, Jadwiga i inne dziewczęta siadają na powrót do krosien. Wszystkie Spod igiełek kwiaty rosną, Żwawo mknie za ściegiem ścieg, Żałuj, żałuj hoża wiosno, Że cię tuli śnieg! Zanim niebu się ukorzy Twój kobierzec z róż, My pod stopy Matki Bożej Nasz złożymy już. Nim wiosenne przyjdą dary Mnóstwo młodych par, Na bławatkach tej ofiary Serc zamienią dar. Hanna, Jadwiga i dziewczęta Ej dość! wnet gości zwabi zmrok, Ej dość! wszak jutro Nowy Rok. Już dość! niedługo schyłek dnia, Niech więc odpocznie praca ta. Starsze niewiasty Ciężko, ciężko wam przy igle, Toć że jeszcze kawał dnia, Ale komu w głowie figle, O robotę ani dba! Wszystkie zabierając się znowu do pracy Spod igiełek kwiaty rosną, Żwawo mknie za ściegiem ścieg, Żałuj, żałuj hoża wiosno, Że cię tuli śnieg! Zanim niebu się ukorzy Twój kobierzec z róż, My pod stopy Matki Bożej Nasz złożymy już. Nim wiosenne przyjdą dary Mnóstwo młodych par, Na bławatkach tej ofiary Serc zamienią dar, Jadwiga wesoło wstając od krosien Dosyć tej pracy, nim wszyscy pobieżą, Zastawiać stoły dla ojcowskich gości, Poświęćmy chwilkę jeszcze przed wieczerzą, Na jedną z naszych najważniejszych trosk. Uchylmy wróżbą zasłonę przyszłości, Żwawo dziewczęta, przynieście tu wosk! Podczas śpiewu Jadwigi starsze niewiasty odstawiają krosna i chowają robotę. Dziewczęta wynoszą kołowrotki, po czym przynoszą wosk, tygielek i rozniecają większy ogień w kominie. Starsze niewiasty przypatrują się z uśmiechem tym przygotowaniom, bo niektóre wróżby pomagają młodym. Hanna wychodzi na prawo. Jadwiga Biegnie słuchać w lasy, w knieje, Dziewczę gdyby kwiat, Z której strony wiatr powieje, Z tej przybędzie swat. Z której strony, drzew korony, Skłonią listki swe, Z tej za swatem narzeczony Wkrótce zjawi się!Stoi dziewczę nad strumieniem, Wierzy we wróżby cud, Drobną nóżką z serca drżeniem Mąci kryształ wód. Czyją postać w mętnej fali Ujrzy w chwili tej, Ten z pewnością w rok najdalej Będzie mężem jej! Czemuż we mnie także trwoga Przed wróżbami tkwi, Wiem że przyszłość w ręku Boga, Jednak serce drży! Może grzech, kto prawo rości Czytać z tajnych kart? Lecz niewinnej ciekawości Bóg przebaczy żart. SCENA 2 Kobiety, Hanna i Damazy, Damazy wnosząc za Hanną porcelanową salaterkę pełną wody Gdzie postawić to naczynie? Hanna Tutaj, tutaj przy kominie! Wosk topnieje, spiesz pan, spiesz! Damazy postawiwszy salaterkę, do Jadwigi Czy i pani wróżby chcesz? Hanna wesoło Ja najpierwsza. Damazy Ale na co, Trudzić rączki próżną pracą? Gdy bez wróżby prawda szczera, Że masz we mnie kawalera. Wszak od świtu aż do zmroku, Jam przy tobie, tak jak cień! Hanna z niechęcią Gdybym rzekła słówko jedno, Panicz byłby u mych stóp. Lecz na próżno duszę biedną Stawia w szranki ciężkich prób. Damazy Na co wróżby? słówko jedno, A upadnę do twych stóp. Pociesz wzrokiem duszę biedną, A za tydzień weźmiem ślub! Hanna wesoło, ukazując na kawalera Nim uwieńczę twe nadzieje, Niech pan pilnie okiem szuka. Jeśli z wosku się uleje Pański fraczek i peruka, Wtedy miłość twą ocenię. Z ciężkim losem zgodzę się, Jeśli każe przeznaczenie, Weźmiesz posag mój... i mnie! Damazy spoglądając na salaterkę Jakąż silą, jakąż sztuką Spełnić to, co pragnie serce, Aj peruko! aj peruko! Pokażże się w salaterce. Niechaj obraz mojej twarzy, Niech się cały zmienię w wosk, Niech się w tyglu raz usmaży, Zakończenie moich trosk! Hanna Gdy obrazu pańskiej twarzy Naśladowcą będzie wosk, Tobie szczęście los nadarzy, Ja rozpocznę życie trosk! SCENA 3 Ci sami i Miecznik. Miecznik wchodząc z prawej Ślicznie, jak widzę dziewczęta moje, Pomnąc, że jutro jest Nowy Rok, Pragną się wedrzeć w losów podwoje, Przeniknąć wróżbą przyszłości zmrok. Lecz zwyczaj każe aż o północy. Hanna ściskając ojca Ciekawość wszystko uprzedzić chce! Miecznik spostrzegając Damazego A! Pan Damazy! Damazy Ja do pomocy. Miecznik z uśmiechem Więc i ja także przypatrzę się! Jadwiga miesza wosk w tygielku, Hanna przysuwa salaterkę z wodą. Inne osoby otaczają je ciekawie. Hanna, Jadwiga i chór Już ogień płonie, Ku naszej stronie Padają skry. W piersi koleją, Strachem, nadzieją Serduszko drży. W tyglu się pieni, Zaciekawienie Wstrzymują głos. Dziewczę zobaczy, Co jej przeznaczy Kapryśny los! Hanna wylewa wosk roztopiony na wodę, po czym stawia na stoliku salaterkę. Wszyscy z ciekawością otaczają stolik, Miecznik zbliża się także ze śmiechem. Chór kobiet Patrz, to szyszak, to przyłbica, Tylko piór nad nimi brak, Tutaj tarcza, tu zbroica! Damazy zaglądając Mnie się zdaje, że to frak! Chór kobiet pokazując Tu kopytem koń uderza, Koń przy dębie, bo to dąb! do Hanny z uciechą Pójdzie panna za rycerza! Pójdzie za pięknego, Wnet swatowie ją oblegą, Jak powojów kłąb! Damazy odchodząc od stolika i składając ręce z rozpaczą A peruki ani w ząb! Miecznik biorąc na stronę Damazego Słyszysz wróżby tej wyrazy, “Za rycerza”, to mi zięć! Płacz serdeńko, płacz Damazy, Pójdzie z kwitkiem twoja chęć! Chór kobiet Podczas rozmowy Miecznika z Damazym wstawiły powtórnie do ognia wosk, który tym razem Jadwiga miesza w tygielku. Już ogień płonie, Ku naszej stronie Padają skry. W piersi koleją, Strachem, nadzieją Serduszko drży. W tyglu się pieni, Zaciekawienie Wstrzymują głos. Dziewczę zobaczy, Co jej przeznaczy Kapryśny los! Jadwiga wylewa wosk na wodę, wszyscy przyglądają się ulanym grupkom. Chór kobiet Patrzcie, chatka, tu stodoły, I znów pancerz taki sam. Tu dwie kosy, Tu dwa woły. Damazy zaglądając Czy mnie czasem nie ma tam? Chór Karabela i płużyca, Łatwo wróżbę wysnuć stąd. Do Jadwigi Pójdzie panna za szlachcica! Damazy ze smutkiem A Damazy pójdzie w kąt! Chór Pójdzie panna za szlachcica, Za gospodarnego. Wnet swatowie tu nadbiegną, Jak potoku prąd. Wszyscy jeszcze rozpatrują się w udanych wróżbach. Miecznik Bawić się, jak chcemy możem, Wróżb spełnienie, rzadki traf, Nasze losy w ręku Bożym, W miłosierdziu jego praw! Do Damazego, który się przybliżył w tej chwili do Miecznika. Lecz jeżeliś usnuł w głowie, Że Hanusię złowisz w sieć, Powiem waści w krótkim słowie, Jakich zięciów pragnę mieć! Młode dziewczęta kolejno wylewają wosk przy kominie. Jadwiga, Hanna, Damazy i starsze niewiasty otaczają Miecznika. Miecznik Kto z mych dziewek serce której, W cnych afektów plącze nić, By uwieńczyć swe konkury, Musi dzielnym człekiem być. Piękną duszę i postawę, Niechaj wszyscy dojrzą w nim, Śmiałe oko, serce prawe, Musi splatać w jeden rym. Musi cnót posiadać wiele, Kochać Boga, kochać lud, Tęgo krzesać w karabelę, Grzmieć z gwintówki gdyby z nut! Mieć w miłości kraj ojczysty, Być odważnym jako lew, Dla swej ziemi macierzystej, Na skinienie oddać krew. Niech mu będzie chęć nieznana, Lżyć obyczaj stary swój, Niech kontusza ni żupana, Nie zamienia w obcy strój! Z przycinkiem, patrząc na Damazego Kto nie przyjdzie w sercu taki, Kto za fraczek oddał pas, W domu tym na koperczaki, Nadaremnie straci czas! Przy końcu śpiewu Miecznika dziewczęta kończą wróżby i uprzątając przyrządy oddalają się, jedne w głąb, drugie na prawo, tak że na scenie zostają tylko główne osoby. Hanna i Jadwiga po skończonym śpiewie, okrywają ojca pieszczotami. Miecznik słuchając dzwonków od sań nieco wgłębi Ktoś zajeżdża na podwórze, Łaska Boga, nowy gość! Otwiera drzwi w głębi. AKT II U Miecznika. Duża komnata do połowy drzewem wyłożona. Z lewej komin, na którym spory ogień, wgłębi drzwi główne, z prawej drzwi do dalszych komnat. SCENA l Jadwiga, Hanna, domownice i sąsiadki siedzą u krosien zajęte wyszywaniem kobierca. W głębi kilka wiejskich dziewcząt przędzie na kołowrotkach. Chór Spod igiełek kwiaty rosną, Mknie za ściegiem ścieg, Żałuj, żałuj hoża wiosno, Że cię tuli śnieg! Zanim niebu się ukorzy Twój kobierzec z róż, My pod stopy Matki Bożej Nasz złożymy już. Nim wiosenne przyjdą dary Mnóstwo młodych par, Na bławatkach tej ofiary Serc zamienią dar. Hanna, Jadwiga i młode panienki między sobą Wiesz co? nim zwabi gości zmrok, Mam myśl... wszak jutro Nowy Rok, W takiego wilię święta, Badają dziewczęta, Jakiego ptaszka spęta Serdeczna ich sieć? do starszych niewiast Już czas! za chwilę padnie zmrok, Niech nasz znużony spocznie wzrok. Pamiętać też należy, Że dziś na wieczerzy, Myśliwych dość młodzieży Będziemy tu mieć! Starsze niewiasty Ciężko, ciężko wam przy igle, Toćże jeszcze kawał dnia, Ale komu w głowie figle, O robotę ani dba! Hanna, Jadwiga i inne dziewczęta siadają na powrót do krosien. Wszystkie Spod igiełek kwiaty rosną, Żwawo mknie za ściegiem ścieg, Żałuj, żałuj hoża wiosno, Że cię tuli śnieg! Zanim niebu się ukorzy Twój kobierzec z róż, My pod stopy Matki Bożej Nasz złożymy już. Nim wiosenne przyjdą dary Mnóstwo młodych par, Na bławatkach tej ofiary Serc zamienią dar. Hanna, Jadwiga i dziewczęta Ej dość! wnet gości zwabi zmrok, Ej dość! wszak jutro Nowy Rok. Już dość! niedługo schyłek dnia, Niech więc odpocznie praca ta. Starsze niewiasty Ciężko, ciężko wam przy igle, Toć że jeszcze kawał dnia, Ale komu w głowie figle, O robotę ani dba! Wszystkie zabierając się znowu do pracy Spod igiełek kwiaty rosną, Żwawo mknie za ściegiem ścieg, Żałuj, żałuj hoża wiosno, Że cię tuli śnieg! Zanim niebu się ukorzy Twój kobierzec z róż, My pod stopy Matki Bożej Nasz złożymy już. Nim wiosenne przyjdą dary Mnóstwo młodych par, Na bławatkach tej ofiary Serc zamienią dar, Jadwiga wesoło wstając od krosien Dosyć tej pracy, nim wszyscy pobieżą, Zastawiać stoły dla ojcowskich gości, Poświęćmy chwilkę jeszcze przed wieczerzą, Na jedną z naszych najważniejszych trosk. Uchylmy wróżbą zasłonę przyszłości, Żwawo dziewczęta, przynieście tu wosk! Podczas śpiewu Jadwigi starsze niewiasty odstawiają krosna i chowają robotę. Dziewczęta wynoszą kołowrotki, po czym przynoszą wosk, tygielek i rozniecają większy ogień w kominie. Starsze niewiasty przypatrują się z uśmiechem tym przygotowaniom, bo niektóre wróżby pomagają młodym. Hanna wychodzi na prawo. Jadwiga Biegnie słuchać w lasy, w knieje, Dziewczę gdyby kwiat, Z której strony wiatr powieje, Z tej przybędzie swat. Z której strony, drzew korony, Skłonią listki swe, Z tej za swatem narzeczony Wkrótce zjawi się!Stoi dziewczę nad strumieniem, Wierzy we wróżby cud, Drobną nóżką z serca drżeniem Mąci kryształ wód. Czyją postać w mętnej fali Ujrzy w chwili tej, Ten z pewnością w rok najdalej Będzie mężem jej! Czemuż we mnie także trwoga Przed wróżbami tkwi, Wiem że przyszłość w ręku Boga, Jednak serce drży! Może grzech, kto prawo rości Czytać z tajnych kart? Lecz niewinnej ciekawości Bóg przebaczy żart. SCENA 2 Kobiety, Hanna i Damazy, Damazy wnosząc za Hanną porcelanową salaterkę pełną wody Gdzie postawić to naczynie? Hanna Tutaj, tutaj przy kominie! Wosk topnieje, spiesz pan, spiesz! Damazy postawiwszy salaterkę, do Jadwigi Czy i pani wróżby chcesz? Hanna wesoło Ja najpierwsza. Damazy Ale na co, Trudzić rączki próżną pracą? Gdy bez wróżby prawda szczera, Że masz we mnie kawalera. Wszak od świtu aż do zmroku, Jam przy tobie, tak jak cień! Hanna z niechęcią Gdybym rzekła słówko jedno, Panicz byłby u mych stóp. Lecz na próżno duszę biedną Stawia w szranki ciężkich prób. Damazy Na co wróżby? słówko jedno, A upadnę do twych stóp. Pociesz wzrokiem duszę biedną, A za tydzień weźmiem ślub! Hanna wesoło, ukazując na kawalera Nim uwieńczę twe nadzieje, Niech pan pilnie okiem szuka. Jeśli z wosku się uleje Pański fraczek i peruka, Wtedy miłość twą ocenię. Z ciężkim losem zgodzę się, Jeśli każe przeznaczenie, Weźmiesz posag mój... i mnie! Damazy spoglądając na salaterkę Jakąż silą, jakąż sztuką Spełnić to, co pragnie serce, Aj peruko! aj peruko! Pokażże się w salaterce. Niechaj obraz mojej twarzy, Niech się cały zmienię w wosk, Niech się w tyglu raz usmaży, Zakończenie moich trosk! Hanna Gdy obrazu pańskiej twarzy Naśladowcą będzie wosk, Tobie szczęście los nadarzy, Ja rozpocznę życie trosk! SCENA 3 Ci sami i Miecznik. Miecznik wchodząc z prawej Ślicznie, jak widzę dziewczęta moje, Pomnąc, że jutro jest Nowy Rok, Pragną się wedrzeć w losów podwoje, Przeniknąć wróżbą przyszłości zmrok. Lecz zwyczaj każe aż o północy. Hanna ściskając ojca Ciekawość wszystko uprzedzić chce! Miecznik spostrzegając Damazego A! Pan Damazy! Damazy Ja do pomocy. Miecznik z uśmiechem Więc i ja także przypatrzę się! Jadwiga miesza wosk w tygielku, Hanna przysuwa salaterkę z wodą. Inne osoby otaczają je ciekawie. Hanna, Jadwiga i chór Już ogień płonie, Ku naszej stronie Padają skry. W piersi koleją, Strachem, nadzieją Serduszko drży. W tyglu się pieni, Zaciekawienie Wstrzymują głos. Dziewczę zobaczy, Co jej przeznaczy Kapryśny los! Hanna wylewa wosk roztopiony na wodę, po czym stawia na stoliku salaterkę. Wszyscy z ciekawością otaczają stolik, Miecznik zbliża się także ze śmiechem. Chór kobiet Patrz, to szyszak, to przyłbica, Tylko piór nad nimi brak, Tutaj tarcza, tu zbroica! Damazy zaglądając Mnie się zdaje, że to frak! Chór kobiet pokazując Tu kopytem koń uderza, Koń przy dębie, bo to dąb! do Hanny z uciechą Pójdzie panna za rycerza! Pójdzie za pięknego, Wnet swatowie ją oblegą, Jak powojów kłąb! Damazy odchodząc od stolika i składając ręce z rozpaczą A peruki ani w ząb! Miecznik biorąc na stronę Damazego Słyszysz wróżby tej wyrazy, “Za rycerza”, to mi zięć! Płacz serdeńko, płacz Damazy, Pójdzie z kwitkiem twoja chęć! Chór kobiet Podczas rozmowy Miecznika z Damazym wstawiły powtórnie do ognia wosk, który tym razem Jadwiga miesza w tygielku. Już ogień płonie, Ku naszej stronie Padają skry. W piersi koleją, Strachem, nadzieją Serduszko drży. W tyglu się pieni, Zaciekawienie Wstrzymują głos. Dziewczę zobaczy, Co jej przeznaczy Kapryśny los! Jadwiga wylewa wosk na wodę, wszyscy przyglądają się ulanym grupkom. Chór kobiet Patrzcie, chatka, tu stodoły, I znów pancerz taki sam. Tu dwie kosy, Tu dwa woły. Damazy zaglądając Czy mnie czasem nie ma tam? Chór Karabela i płużyca, Łatwo wróżbę wysnuć stąd. Do Jadwigi Pójdzie panna za szlachcica! Damazy ze smutkiem A Damazy pójdzie w kąt! Chór Pójdzie panna za szlachcica, Za gospodarnego. Wnet swatowie tu nadbiegną, Jak potoku prąd. Wszyscy jeszcze rozpatrują się w udanych wróżbach. Miecznik Bawić się, jak chcemy możem, Wróżb spełnienie, rzadki traf, Nasze losy w ręku Bożym, W miłosierdziu jego praw! Do Damazego, który się przybliżył w tej chwili do Miecznika. Lecz jeżeliś usnuł w głowie, Że Hanusię złowisz w sieć, Powiem waści w krótkim słowie, Jakich zięciów pragnę mieć! Młode dziewczęta kolejno wylewają wosk przy kominie. Jadwiga, Hanna, Damazy i starsze niewiasty otaczają Miecznika. Miecznik Kto z mych dziewek serce której, W cnych afektów plącze nić, By uwieńczyć swe konkury, Musi dzielnym człekiem być. Piękną duszę i postawę, Niechaj wszyscy dojrzą w nim, Śmiałe oko, serce prawe, Musi splatać w jeden rym. Musi cnót posiadać wiele, Kochać Boga, kochać lud, Tęgo krzesać w karabelę, Grzmieć z gwintówki gdyby z nut! Mieć w miłości kraj ojczysty, Być odważnym jako lew, Dla swej ziemi macierzystej, Na skinienie oddać krew. Niech mu będzie chęć nieznana, Lżyć obyczaj stary swój, Niech kontusza ni żupana, Nie zamienia w obcy strój! Z przycinkiem, patrząc na Damazego Kto nie przyjdzie w sercu taki, Kto za fraczek oddał pas, W domu tym na koperczaki, Nadaremnie straci czas! Przy końcu śpiewu Miecznika dziewczęta kończą wróżby i uprzątając przyrządy oddalają się, jedne w głąb, drugie na prawo, tak że na scenie zostają tylko główne osoby. Hanna i Jadwiga po skończonym śpiewie, okrywają ojca pieszczotami. Miecznik słuchając dzwonków od sań nieco wgłębi Ktoś zajeżdża na podwórze, Łaska Boga, nowy gość! Otwiera drzwi w głębi. Moniuszko,Stanisław/Straszny dwór/II-2
https://w.atwiki.jp/oper/pages/1515.html
AKT II Szpaler w ogrodzie. Po prawej stronie widać oświetlone okna w domu Stolnika. W głębi mur i furtka. Halka chodzi między drzewami. Noc. SCENA 1 Halka O! Jakżebym klęczeć chciała, Już u krzyża, koło drogi! Żeby nad łzami niebogi, Przenajświętsza Częstochowska Panieneczka, Matka Boska, Łaskawie się zmiłowała! O! Bo biedna jam sierota Tak się dużo nacierpiała! po chwili, oglądając się wkoło Gdzież to Jontek? Tam ochota huczna taka! słychać muzykę z domu A tu noc! po chwili radośniej On pożegna mnie, sokolik Znów powróci w górny kraj. Dniem i nocą mnie tęsknota, Gdy go będę wyglądała; Lecz gdy wróci, wróci raj! Gdyby rannem słonkiem wzlecieć mi skowronkiem, Gdyby jaskółeczką bujać mi po niebie! Gdyby rybką w rzece - płynąć tu do ciebie, Jaśku mój, do ciebie. Ani ja w Wisełce pływająca rybka, Ani ja skowronek, ni jaskółka chybka, Jeden tylko wicher w górach mi zanuci Wróci Jasiek, wróci! Gdyby mnie gwiazdeczką, w skałach ponad zdrojem, Przejrzeć się w twej duszy, przejrzeć w sercu twojem! Błędnym choć ognikiem, co tak blado pała, Gdyby moja łezka tobie zapałała! Ni mi błyskać w zdroju, ni mknąć nad gaikiem, Ani ja gwiazdeczką, ni błędnym ognikiem. Płyną wciąż po rosie jęki moje, płyną, Szkoda cię, dziewczyno! SCENA 2 Halka i Jontek. Jontek Szuka jej między drzewami. Halko! Halko! Halka Przybiega do niego. A widzisz Jontku, na co ci było Zwodzić mnie biedną? I mnie odbierać - na co ci było Radość mą jedną? Jam go słyszała, jam go widziała Słoneczko moje! pewnie I wróci, wróci, już nie porzuci. Jontek Biedne, biedne serce twoje! Halka Ledwie nie pękło, nie wyskoczyło Ono niebodze... Ach! Jontku! Jontku na co ci było Trapić mnie srodze! Jontek nieco szyderczo Cha! cha! cha! Halka zdziwiona Ty śmiejesz się? Uchodźmy stąd! Jontek Uchodźmy więc! Halka oglądając się niespokojnie Jakoś tak dziwno w tem wielkiem mieście, Jakoś tak straszno wiejskiej niewieście! Nie widać jak, nie widać skąd Słoneczko wschodzi. Nie widać jak, nie widać gdzie Słonko zachodzi. Tak ciemna noc! Te głuche mury I straszą mnie - i męczą mnie. O prędzej tam, gdzie nasze góry Śnieżyście lśnią. On czeka mnie Za miastem już. Co? Ty śmiejesz się? Jontek Uchodźmy więc, gdy czeka nas I gdy przyjść ma. z gorzkim politowaniem I ty mu wierzysz, biedna dziewczyno, Że cię nie zwodzi, ty wierzysz mu! Jak wicher świszczy nad połoniną, Jak z gór potoki płyną i płyną, Tak skłamał on, nie przyjdzie tu, A ty mu wierzysz biedna dziewczyno! Halka Wierzę, wierzę mu! Jontek Ty nie wiesz, co to miłość panicza Z biedną góralką, nie wiesz ty! U niego będzie słodycz oblicza I mowa słodka, jak twarz dziewicza. W sercu on głaz na twoje łzy! A ty chcesz wierzyć w miłość panicza! Halka Jontku, tyś - zły! Jontek On jak złe kupił biedną twą duszę, On pan, a panów lubicie wy! Kiedym, jak deszczu w wiosenną suszę, Ja pragnął cię - on rzekł mieć muszę! I spojrzał raz i jegoś ty. Zabrał ci wianek, zabrał ci duszę, O moja Halko, biedna dziewczyno! Że cię nie zwodzi, ty wierzysz mu? Jak wicher świszczy nad połoniną, Jak z gór potoki płyną i płyną, Tak skłamał on, nie przyjdzie tu, A ty mu wierzysz, biedna dziewczyno! po chwili Myślisz, że po to przyszliśmy tu, Abyś szczęśliwa, abyś wesoła, Ujrzała Jaśka, swego sokoła? pokazując jej oświetlone okna Tam Jaśko pan! Z tą piękną panną, co wiedzie tan, Zaręcza się - zwykle jak pan! Słychać za sceną chór gości. A oboje równi stanem, Jak urodą, tak i wianem. Niech im szczęście pasmo wije! Niechaj żyją, niechaj żyje Cny Odrowąż z cnym Pomianem! Halka Nieporuszona z początku na głos chóru, pojmuje nareszcie, porywa się i uderza we drzwi. Puszczajcie mnie, puszczajcie mnie, Tu ojciec dzieciątka mojego! Jontek odciągając ją Uchodźmy z miejsca tego! Zobaczą cię! Halka Puszczajcie mnie, puszczajcie mnie! do Jontka, błagając go na klęczkach Do pana, do pana, Ach Jontku! Prowadź mnie! Jontek Zobaczą cię, Pokrzywdzą cię! SCENA 3 Ciż, chór gości, chór służących ze światłem i Dziemba. Chór Co to za gwar, Skąd wrzawa ta? I hałas ten, Co znaczyć ma? Dziemba Wypędzić ich! Chór Precz stąd, precz z zabawy! Kazać tam czeladzi, Niech im dadzą strawy, Niech im będą radzi, A z zabawy precz! SCENA 4 Ciż i Janusz. Janusz wbiegając daje znak ręką. Co to? Chór w głąb ustępuję. Janusz zbliżając się do Halki, z cicha. Wszak ci mówiłem, prosiłem przecie. Po coś tu jeszcze? Halka smutno nań spogląda, chwyta się nagle z wyrzutem za głowę i w milczeniu siada na ławce. Jontek Wchodzi na przód sceny, pokornie się kłaniając Januszowi. To - panie - ja! Janusz poznawszy go, z przytłumionym gniewem I skądże ty, tak wodzić śmiesz, Z dalekich gór, cierpiące biedne dziewczę? Więc we wsi tam niedobrze wam! Więc jej tam krzywda? Mów prędzej - czego chcesz? na stronie Przeklęty chłop! Ta biedna znowu jest w obłędzie. gniewnie Odprowadź ją, natychmiast zabierz ją! Usłużność twą - pan ci pamiętać będzie. Jontek O panie nasz! Chciej litość mieć! Zmarł ojciec jej, sędziwy kmieć, A matka toć już dawno w ziemi... Za sierotą Bóg, Bóg tylko sam - i gorzka łza! ciszej A ludzie ludźmi - szydzą, szepcą tam... chwila milczenia, nagle z pokorą ironiczną O dobry panie! Straszna dola jej! Nagrodzi was Bóg, za litość nad biednemi! SCENA 5 Ciż, kilku gości. Stolnik i Zofia. Janusz biegnie na ich spotkanie i powiada im, że Halka obłąkana. Halka z wolna wstając Powolutku, pomaleńku, Stumaniłeś gołąbeczka! Powolutku, pomaleńku, Bielutkiego gołąbeczka Stumaniłeś sokoleńku! Stumaniłeś go! Zofia, Stolnik, Dziemba i chór Dziwna jakaś dziewka, Smutna jakaś śpiewka! Przecie wyjść kazali, Ona śpiewa dalej I nie zważa nic. Jontek z poprzedzającymi Biedna, biedna dziewko! Smutną twoją śpiewką Serce się nie zbudzi. Dla radosnych ludzi Miły tylko śmiech! Zofia bacznie przyglądając się Januszowi, który niespokojnie patrzy na Halkę Każ oddalić ich! Janusz odwraca się od Halki i daje znak ręką Dziembie. Dziemba do Halki i Jontka Wynoście się! Chór Precz stąd, precz z zabawy, Idźcie do czeladzi! Tam wam będą radzi, Tam wam dadzą strawy, A z zabawy precz! Stolnik razem z chórem A to dziwna rzecz! Dziembo mój łaskawy, Weź ich do czeladzi, Niech im dadzą strawy, A z zabawy precz! Jontek razem z chórem O! Nam nie zabawy, Ani u czeladzi Nie łakniemy strawy. Bóg nas poprowadzi, Pójdziem sami precz. Zofia Na stronie przygląda się coraz bardziej Januszowi. Nie chcą do czeladzi! Wzrok jej taki łzawy, Widać śród zabawy Januszowi wadzi. Dziwna, dziwna rzecz! Janusz na stronie Ją, Boże łaskawy, Niech twa dłoń prowadzi! Ale śród zabawy Chłop ten po co wadzi, Niechaj pójdą precz! Halka z Jontkiem z wolna odchodzi. Zasłona spada. AKT II Szpaler w ogrodzie. Po prawej stronie widać oświetlone okna w domu Stolnika. W głębi mur i furtka. Halka chodzi między drzewami. Noc. SCENA 1 Halka O! Jakżebym klęczeć chciała, Już u krzyża, koło drogi! Żeby nad łzami niebogi, Przenajświętsza Częstochowska Panieneczka, Matka Boska, Łaskawie się zmiłowała! O! Bo biedna jam sierota Tak się dużo nacierpiała! po chwili, oglądając się wkoło Gdzież to Jontek? Tam ochota huczna taka! słychać muzykę z domu A tu noc! po chwili radośniej On pożegna mnie, sokolik Znów powróci w górny kraj. Dniem i nocą mnie tęsknota, Gdy go będę wyglądała; Lecz gdy wróci, wróci raj! Gdyby rannem słonkiem wzlecieć mi skowronkiem, Gdyby jaskółeczką bujać mi po niebie! Gdyby rybką w rzece - płynąć tu do ciebie, Jaśku mój, do ciebie. Ani ja w Wisełce pływająca rybka, Ani ja skowronek, ni jaskółka chybka, Jeden tylko wicher w górach mi zanuci Wróci Jasiek, wróci! Gdyby mnie gwiazdeczką, w skałach ponad zdrojem, Przejrzeć się w twej duszy, przejrzeć w sercu twojem! Błędnym choć ognikiem, co tak blado pała, Gdyby moja łezka tobie zapałała! Ni mi błyskać w zdroju, ni mknąć nad gaikiem, Ani ja gwiazdeczką, ni błędnym ognikiem. Płyną wciąż po rosie jęki moje, płyną, Szkoda cię, dziewczyno! SCENA 2 Halka i Jontek. Jontek Szuka jej między drzewami. Halko! Halko! Halka Przybiega do niego. A widzisz Jontku, na co ci było Zwodzić mnie biedną? I mnie odbierać - na co ci było Radość mą jedną? Jam go słyszała, jam go widziała Słoneczko moje! pewnie I wróci, wróci, już nie porzuci. Jontek Biedne, biedne serce twoje! Halka Ledwie nie pękło, nie wyskoczyło Ono niebodze... Ach! Jontku! Jontku na co ci było Trapić mnie srodze! Jontek nieco szyderczo Cha! cha! cha! Halka zdziwiona Ty śmiejesz się? Uchodźmy stąd! Jontek Uchodźmy więc! Halka oglądając się niespokojnie Jakoś tak dziwno w tem wielkiem mieście, Jakoś tak straszno wiejskiej niewieście! Nie widać jak, nie widać skąd Słoneczko wschodzi. Nie widać jak, nie widać gdzie Słonko zachodzi. Tak ciemna noc! Te głuche mury I straszą mnie - i męczą mnie. O prędzej tam, gdzie nasze góry Śnieżyście lśnią. On czeka mnie Za miastem już. Co? Ty śmiejesz się? Jontek Uchodźmy więc, gdy czeka nas I gdy przyjść ma. z gorzkim politowaniem I ty mu wierzysz, biedna dziewczyno, Że cię nie zwodzi, ty wierzysz mu! Jak wicher świszczy nad połoniną, Jak z gór potoki płyną i płyną, Tak skłamał on, nie przyjdzie tu, A ty mu wierzysz biedna dziewczyno! Halka Wierzę, wierzę mu! Jontek Ty nie wiesz, co to miłość panicza Z biedną góralką, nie wiesz ty! U niego będzie słodycz oblicza I mowa słodka, jak twarz dziewicza. W sercu on głaz na twoje łzy! A ty chcesz wierzyć w miłość panicza! Halka Jontku, tyś - zły! Jontek On jak złe kupił biedną twą duszę, On pan, a panów lubicie wy! Kiedym, jak deszczu w wiosenną suszę, Ja pragnął cię - on rzekł mieć muszę! I spojrzał raz i jegoś ty. Zabrał ci wianek, zabrał ci duszę, O moja Halko, biedna dziewczyno! Że cię nie zwodzi, ty wierzysz mu? Jak wicher świszczy nad połoniną, Jak z gór potoki płyną i płyną, Tak skłamał on, nie przyjdzie tu, A ty mu wierzysz, biedna dziewczyno! po chwili Myślisz, że po to przyszliśmy tu, Abyś szczęśliwa, abyś wesoła, Ujrzała Jaśka, swego sokoła? pokazując jej oświetlone okna Tam Jaśko pan! Z tą piękną panną, co wiedzie tan, Zaręcza się - zwykle jak pan! Słychać za sceną chór gości. A oboje równi stanem, Jak urodą, tak i wianem. Niech im szczęście pasmo wije! Niechaj żyją, niechaj żyje Cny Odrowąż z cnym Pomianem! Halka Nieporuszona z początku na głos chóru, pojmuje nareszcie, porywa się i uderza we drzwi. Puszczajcie mnie, puszczajcie mnie, Tu ojciec dzieciątka mojego! Jontek odciągając ją Uchodźmy z miejsca tego! Zobaczą cię! Halka Puszczajcie mnie, puszczajcie mnie! do Jontka, błagając go na klęczkach Do pana, do pana, Ach Jontku! Prowadź mnie! Jontek Zobaczą cię, Pokrzywdzą cię! SCENA 3 Ciż, chór gości, chór służących ze światłem i Dziemba. Chór Co to za gwar, Skąd wrzawa ta? I hałas ten, Co znaczyć ma? Dziemba Wypędzić ich! Chór Precz stąd, precz z zabawy! Kazać tam czeladzi, Niech im dadzą strawy, Niech im będą radzi, A z zabawy precz! SCENA 4 Ciż i Janusz. Janusz wbiegając daje znak ręką. Co to? Chór w głąb ustępuję. Janusz zbliżając się do Halki, z cicha. Wszak ci mówiłem, prosiłem przecie. Po coś tu jeszcze? Halka smutno nań spogląda, chwyta się nagle z wyrzutem za głowę i w milczeniu siada na ławce. Jontek Wchodzi na przód sceny, pokornie się kłaniając Januszowi. To - panie - ja! Janusz poznawszy go, z przytłumionym gniewem I skądże ty, tak wodzić śmiesz, Z dalekich gór, cierpiące biedne dziewczę? Więc we wsi tam niedobrze wam! Więc jej tam krzywda? Mów prędzej - czego chcesz? na stronie Przeklęty chłop! Ta biedna znowu jest w obłędzie. gniewnie Odprowadź ją, natychmiast zabierz ją! Usłużność twą - pan ci pamiętać będzie. Jontek O panie nasz! Chciej litość mieć! Zmarł ojciec jej, sędziwy kmieć, A matka toć już dawno w ziemi... Za sierotą Bóg, Bóg tylko sam - i gorzka łza! ciszej A ludzie ludźmi - szydzą, szepcą tam... chwila milczenia, nagle z pokorą ironiczną O dobry panie! Straszna dola jej! Nagrodzi was Bóg, za litość nad biednemi! SCENA 5 Ciż, kilku gości. Stolnik i Zofia. Janusz biegnie na ich spotkanie i powiada im, że Halka obłąkana. Halka z wolna wstając Powolutku, pomaleńku, Stumaniłeś gołąbeczka! Powolutku, pomaleńku, Bielutkiego gołąbeczka Stumaniłeś sokoleńku! Stumaniłeś go! Zofia, Stolnik, Dziemba i chór Dziwna jakaś dziewka, Smutna jakaś śpiewka! Przecie wyjść kazali, Ona śpiewa dalej I nie zważa nic. Jontek z poprzedzającymi Biedna, biedna dziewko! Smutną twoją śpiewką Serce się nie zbudzi. Dla radosnych ludzi Miły tylko śmiech! Zofia bacznie przyglądając się Januszowi, który niespokojnie patrzy na Halkę Każ oddalić ich! Janusz odwraca się od Halki i daje znak ręką Dziembie. Dziemba do Halki i Jontka Wynoście się! Chór Precz stąd, precz z zabawy, Idźcie do czeladzi! Tam wam będą radzi, Tam wam dadzą strawy, A z zabawy precz! Stolnik razem z chórem A to dziwna rzecz! Dziembo mój łaskawy, Weź ich do czeladzi, Niech im dadzą strawy, A z zabawy precz! Jontek razem z chórem O! Nam nie zabawy, Ani u czeladzi Nie łakniemy strawy. Bóg nas poprowadzi, Pójdziem sami precz. Zofia Na stronie przygląda się coraz bardziej Januszowi. Nie chcą do czeladzi! Wzrok jej taki łzawy, Widać śród zabawy Januszowi wadzi. Dziwna, dziwna rzecz! Janusz na stronie Ją, Boże łaskawy, Niech twa dłoń prowadzi! Ale śród zabawy Chłop ten po co wadzi, Niechaj pójdą precz! Halka z Jontkiem z wolna odchodzi. Zasłona spada. Moniuszko,Stanisław/Halka/III
https://w.atwiki.jp/gamemusicbest100/pages/9579.html
サイバーパンク2077 機種:PS4,PS5,Xbox1,XSX,PC 作曲者:Marcin Przybyłowicz、P.T. Adamczyk、Paul Leonard-Morgan 他 開発元:CD Projekt RED 発売元:CD Projekt RED、スパイク・チュンソフト(PS4/Xbox1) 発売年:2020 概要 『ウィッチャー3 ワイルドハント』で知られるCD Projekt RED開発のオープンワールドのARPG。 近未来の巨大都市「ナイトシティ」を舞台にした作品で、サイボーグ技術など80年代のSFによく見られたサイバーパンクのガジェットが盛り沢山登場する。 元はテーブルトークRPG「Cyberpunk」シリーズが原作にあたる。 BGMはウィッチャーシリーズを手掛けたMarcin Przybyłowicz氏らが作曲。さらにラジオで流れるボーカル曲は様々な海外アーティストが提供したもの。 「Ponpon Shit」は芸術家アイドルユニット・ナマコプリがボーカルを担当し、ゲーム内では異色の電波ソングぶりが話題になった。 ラジオのボーカル曲のサントラは一般販売されているが、BGMを収録したサントラはデジタルグッズとしてコレクターズエディションに付属されている。 収録曲(サウンドトラック順) 曲名 作・編曲者 補足 順位 Cyberpunk 2077 Soundtrack Disc 1 V Marcin Przybyłowicz タイトル画面 2020年216位 Extraction Action Paul Leonard-Morgan The Rebel Path P.T. Adamczyk The Streets Are Long-Ass Gutters Paul Leonard-Morgan Outsider No More P.T. Adamczyk Cloudy Day Marcin Przybyłowicz Wushu Dolls Scavenger Hunt P.T. Adamczyk Мусорщики Close Probing Marcin Przybyłowicz There's Gonna Be A Parade! Paul Leonard-Morgan Trouble Finds Trouble You Shall Never Have To Forgive Me Again P.T. Adamczyk Code Red Initiated The Heist Streetfighters Marcin Przybyłowicz Patridiots Mining Minds Paul Leonard-Morgan Rite Of Passage P.T. Adamczyk Disc 2 The Voice In My Head P.T. Adamczyk Modern Anthill Marcin Przybyłowicz The Sacred And The Profane Paul Leonard-Morgan Kang Tao Down P.T. Adamczyk Cyberwildlife Park Marcin Przybyłowicz Consumer Cathedral Juiced Up P.T. Adamczyk Bells Of Laguna Bend Paul Leonard-Morgan Urban Downunder Marcin Przybyłowicz Atlantis P.T. Adamczyk Cyberninja Marcin Przybyłowicz The Suits Are Scared P.T. Adamczyk Tower Lockdown To Hell and Back P.T. Adamczyk Adam Smasher Paul Leonard-Morgan Hanako Yorinobu Been Good To Know Ya Marcin Przybyłowicz Never Fade Away SAMURAI Cover 作:Mattias Bärjed作:David Sandström作:Kristofer Steen編:P.T. Adamczyk エンディングテーマ歌:Olga Jankowska Cyberpunk 2077 Radio Vol. 1 Original Soundtrack No Save Point Michael Render 歌:Run The Jewels BM Shygirl 歌:Sophie, Shygirl Kill Kill Kristina Michelle Olson 歌:Le Destroy Metamorphosis Yugen Blakrok 歌:Yugen Blakrok Dinero (feat. Cerbeus) Konrad Abramowicz 歌:Konrad OldMoney feat. Cerbeus When It's War Trevor SamuelsMarek Walaszek 歌:Deadly Hunta Maro Music Night City Aliens The Armed 歌:The Armed I Won't Let You Go Converge 歌:Converge Friday Night Fire Fight Jacques Barbot 歌:Aligns Adaptive Manipulator Tomb Mold 歌:Tomb Mold Selva Pulsátil Deafkids 歌:Deafkids Cyberpunk 2077 Radio Vol. 2 Original Soundtrack Ponpon Shit カワムラユキ 歌:ナマコプリ 第16回811位2020年108位 Delicate Weapon Grimes 歌:Grimes Who's Ready for Tomorrow Rat Boy 歌:Rat Boy Major Crimes ake DuzsikJohn FamigliettiLars Stalfors 歌:Health I Really Want to Stay at Your House Rosa Walton 歌:Rosa Walton 第16回822位 Surprise Me, I'm Surprised Today Nina Kraviz 歌: Nina Kraviz Hole in the Sun (feat. COS Conway) Raney Shockne 歌:Raney Shockne feat. COS Conway History Gazelle Twin 歌:Gazelle Twin On My Way to Hell Połoz 歌:Połoz Cyberpunk 2077 Radio Vol. 3 Original Soundtrack Suicide (feat. Zeale) Geno LenardoValin Zamerron 歌:Geno Lenardo feat. Zeale RATATATA Baron BlackMarek Aureliusz Teodoruk 歌:Baron Black Auer Likewise Rat Boy 歌:Rat Boy Muévelo David Perez 歌:David Rolas User Friendly Kaito Sakuma a.k.a Baticカワムラユキ 歌:ナマコプリ Night City Arielle SitrickBill Burke 歌:r e l Chippin’In P.T. Adamczyk 歌:Damian Ukeje, P.T. Adamczyk Violence Michelle Olson 歌:Le Destroy Run Steven Richard Davis 歌:Steven Richard Davis Tatted On My Face (feat. 37 Heartbreak) Konrad Abramowicz 歌:Konrad OldMoney, feat. 37 Heartbreak Resist and Disorder Jason Charles MillerJamison Boaz 歌:RezoDrone Dead Pilot Sebastian RobertsonDaniel Davies 歌:Sebastian Robertson, Daniel Davies Cyberpunk 2077 Radio Vol. 4 Original Soundtrack Pilling in My Head Nina Kraviz 歌:Nina Kraviz Delirium 2 Harm Sweaty Pit My Lullaby for You Surprise Me, I'm Surprised Today サウンドトラック サイバーパンク2077 コレクターズエディション 「Cyberpunk 2077 Soundtrack」がデジタルグッズとして付属。 Cyberpunk 2077 Radio Vol. 1 Cyberpunk 2077 Radio Vol. 2 Cyberpunk 2077 Radio Vol. 3 Cyberpunk 2077 Radio Vol. 4